7 Imagin z Nathanem
Dla
Julki
Odprowadziłem
ją pod jej dom. Spojrzałem w jej piękne, brązowe oczy. Hipnotyzowały
mnie od naszego pierwszego spotkania. Złapałem ją za rękę i przysunąłem
się trochę.
-Cieszę się, że mogłem spędzić z tobą dzisiejszy
wieczór. Było wspaniale. Uwielbiam spędzać z tobą czas. Jesteś świetną
dziewczyną. Kocham cię. Nie zapomnij o tym. –wyszeptałem ostatnie słowa i
czule ją pocałowałem.
Spotykaliśmy się już od jakiegoś czasu.
Świetnie się ze sobą dogadywaliśmy, jednak jeszcze nie powiedziałem co
do niej czuję. Ale to było widać. Ja kochałem ją, a ona mnie.
-Ja ciebie też kocham, Nathan. Widzimy się rano? –wyszeptała kilka milimetrów od moich ust.
-Tak. Sądzę, że tak. –powiedziałem cicho. Nawet nie wiedziała, że kłamałem.
Pocałowałem ją lekko na pożegnanie i rozplotłem nasze palce.
Obserwowałem, jak wchodzi po schodach. Wyglądała bajecznie. Brązowe loki
lekko spływały po jej plecach. Jasno zielona sukienka idealnie
podkreślała jej smukłą sylwetkę, a buty na wysokim obcasie wydłużały jej
piękne nogi. Przed wejściem do domu odwróciła się i pomachała mi z
szerokim uśmiechem. Odmachałem jej. Wtedy otworzyła drzwi i po chwili
zniknęła za nimi.
Ruszyłem w stronę domu. Wcale nie miałem daleko.
Jedynie 10 minut wolnym krokiem. Czyli miałem 10 minut na dopracowanie
planu.
Nie chciałem jej zostawiać. Ani jej, ani moich czterech
zwariowanych przyjaciół, z którymi byłem w zespole. A także mojej
rodziny. Nie chciałem tego. Ale musiałem to zrobić.
Sława za bardzo
mnie przytłoczyła. Dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Na co dzień śledzą
mnie dziesiątki fanek. Czasami nawet setki. To nie jest miłe. Chciałbym
doświadczać życia jak normalny dziewiętnastolatek. Jednak przez sławę
nie mogę.
Najczęściej siedzę w domu. Zamknięty w swoim pokoju.
Słucham muzyki. Czytam komentarze o naszej karierze. Te pozytywne, jak i
negatywne. I prawie codziennie wyciągam żyletkę i przejeżdżam nią po
nadgarstku.
Nikt się nie domyśla. Zresztą jak, skoro tego nie
widać? Kolejne blizny powstają na już istniejących. A wszystko jest
zakryte bransoletkami, które były prezentami od fanów.
Przemyślałem wszystko.
Już dawno stwierdzono, że mam depresję. Brałem tabletki. Jednak nic nie
pomagały. Udawałem zadowolonego, szczęśliwego, uśmiechniętego. Ale tak
naprawdę czułem jedynie smutek i żal. Przepełniały mnie od środka.
Mogłem powiedzieć o tym psychologowi. Ale po co? To nie miało sensu.
Przemyślałem wszystko bardzo dokładnie.
Od roku biorę tabletki antydepresyjne. Teraz łykam je jak narkotyki.
Ale one nic na mnie nie działają. Jeśli wezmę pół opakowania naraz,
czuję się przez godzinę lepiej. Dostaję trzy opakowania miesięcznie. A
więc mam 6 godzin szczęścia na miesiąc. To naprawdę niewiele. Wystarcza
na cięższe wywiady. Resztę przeżywam po wypiciu kilku drinków. W takim
razie z reporterami rozmawiam albo po zażyciu ogromnej dawki tabletek
antydepresyjnych, albo podpity… Cóż, zdarza się, prawda?
Przemyślałem wszystko, co do minuty.
Umówiłem się z nią. Spędziliśmy ze sobą trzy godziny. Naprawdę było
świetnie. Ale nie na tyle, żebym był szczęśliwy na dłużej niż godzina.
Prosta matematyka. Trzy godziny spędzone z nią działały jak pół
opakowania tabletek antydepresyjnych. Magia, prawda?
Przemyślałem wszystko, krok po kroku.
Powrót do mojego domu od niej trwa 10 minut. Mamy ani Jessici nie
będzie jeszcze przez pół godziny. Więc miałem trochę czasu na
zrealizowanie mojego planu. Całe trzydzieści minut.
Przemyślałem wszystko, wiedziałem, co robić.
Wszedłem do domu tylnymi drzwiami. Kilka fanek stojących na chodniku
było tak zajęte rozmową, że mnie nie zauważyły. Pewnie sądziły, że
przyjadę samochodem... Który sprytnie zostawiłem u Jaya. I właśnie takie
sytuacje mnie dobijały. Musiałem się ukrywać za wielkimi czapkami,
obtartą kurtką i okularami przeciwsłonecznymi. Nawet wtedy, gdy chciałem
po prostu wrócić do domu.
Przemyślałem wszystko. Przeanalizowałem zalety i wady.
Wiedziałem, że gdy to zrobię, oni wygrają. Ale nie znalazłem innego
wyjścia. Zamknąłem się w swoim pokoju. Jeszcze raz przejrzałem w głowie
listę plusów i minusów. Brak problemów, ucieczka od presji i sławy,
nigdy więcej bólu. Wygrana moich przeciwników, smutek najbliższych,
żadnych więcej spotkań z NIĄ. I choć minusy przeważały siłą nad plusami,
byłem zdeterminowany.
Przemyślałem wszystko. Byłem gotowy.
Ostatni raz wyciągnąłem żyletkę. Wyciąłem 6 linii, które połączyły się w
krwawe serce. Wpatrywałem się w nie przez kilka sekund. Wtedy wziąłem
do ręki tabletki. Dwa opakowania. Jedno płaskie, białe. Drugie w formie
plastikowej buteleczki, ciemnoniebieskie. Antydepresanty i tabletki
nasenne. Sięgnąłem za łóżko. Butelka wódki. Miałem już wszystko, co było
mi potrzebna. Niezbędne do samobójstwa. Wybrałem lekką śmierć. Także
dlatego, że obydwa rodzaje tabletek miałem na wyciągnięcie ręki. A
alkohol mogłem z łatwością zdobyć, w końcu byłem już pełnoletni.
Na białej kartce napisałem list.
‘Przepraszam. Kocham Was. Nie zapomnijcie o mnie. Nie mogłem Wam
powiedzieć, ale sława mnie przytłoczyła. 19 lat to za mało jak dla
gwiazdy światowej. Naprawdę przepraszam. Tom, Seev, Jay, poradzicie
sobie. Max, trzymaj się i utrzymuj ich jak najdalej od złych rzeczy. Nie
róbcie niczego nieodpowiedzialnego. Czegoś takiego jak samobójstwo.
Jessica, dbaj o mamę. Przepraszam, że zostawiam Cię samą. Zawsze
będziesz moją kochaną siostrą, która mi pomagała w trudnych sytuacjach.
Mam nadzieję, że Ty zapamiętasz mnie jako dobrego starszego brata, nie
jako gwiazdę popu obgadywaną na całym świecie. Mamusiu… Tak bardzo Cię
przepraszam. Ale będzie dobrze. Obiecuję Ci to. Będzie dobrze. Ja będę
miał teraz życie bez bólu. A wy tutaj macie siebie nawzajem i tego się
trzymajcie. Rodzina i przyjaciele to podstawa. Kocham Was. Tak bardzo
Was kocham.
Nathan.’
Wysypałem wszystkie tabletki na dłoń.
Pozostało po pół pudełka z każdych. Podniosłem je do ust i połknąłem.
Sięgnąłem po butelkę. Wypiłem kilka łyków. Czułem, jak pali mnie w
gardle. Jednak nie zwracałem na to uwagi. Niedługo przestanę odczuwać
ból. Jeszcze chwila i przestanę czuć cokolwiek.
Po kilku kolejnych
łykach wódki zacząłem być bardzo senny. Nie był to zwykły sen, jednak
czułem, że on odciągnie mnie od wszystkich problemów. Spojrzałem jeszcze
na nadgarstek. Na serce, które było moim wyrazem miłości do NIEJ.
W
ostatniej sekundzie mojego życia ujrzałem Jessicę. Weszła do pokoju w
momencie, gdy osunąłem się na podłogę. Nie słyszałem jej krzyku, choć
widziałem, że jest przerażona i ma szeroko otwarte usta. Źle wymierzyłem
czas. Ale i tak udało mi się skończyć mój plan.
Przemyślałem wszystko. Skończyłem swoje dziewiętnastoletnie życie.
japiernicze.:/ popłakałam się. ;( ale lubię takie smutasy. ♥ świetny.:) x
OdpowiedzUsuń