niedziela, 21 października 2012

7 Imagin z Nathanem

Dla Julki

Odprowadziłem ją pod jej dom. Spojrzałem w jej piękne, brązowe oczy. Hipnotyzowały mnie od naszego pierwszego spotkania. Złapałem ją za rękę i przysunąłem się trochę.
-Cieszę się, że mogłem spędzić z tobą dzisiejszy wieczór. Było wspaniale. Uwielbiam spędzać z tobą czas. Jesteś świetną dziewczyną. Kocham cię. Nie zapomnij o tym. –wyszeptałem ostatnie słowa i czule ją pocałowałem.
Spotykaliśmy się już od jakiegoś czasu. Świetnie się ze sobą dogadywaliśmy, jednak jeszcze nie powiedziałem co do niej czuję. Ale to było widać. Ja kochałem ją, a ona mnie.
-Ja ciebie też kocham, Nathan. Widzimy się rano? –wyszeptała kilka milimetrów od moich ust.
-Tak. Sądzę, że tak. –powiedziałem cicho. Nawet nie wiedziała, że kłamałem.
Pocałowałem ją lekko na pożegnanie i rozplotłem nasze palce. Obserwowałem, jak wchodzi po schodach. Wyglądała bajecznie. Brązowe loki lekko spływały po jej plecach. Jasno zielona sukienka idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę, a buty na wysokim obcasie wydłużały jej piękne nogi. Przed wejściem do domu odwróciła się i pomachała mi z szerokim uśmiechem. Odmachałem jej. Wtedy otworzyła drzwi i po chwili zniknęła za nimi.
Ruszyłem w stronę domu. Wcale nie miałem daleko. Jedynie 10 minut wolnym krokiem. Czyli miałem 10 minut na dopracowanie planu.
Nie chciałem jej zostawiać. Ani jej, ani moich czterech zwariowanych przyjaciół, z którymi byłem w zespole. A także mojej rodziny. Nie chciałem tego. Ale musiałem to zrobić.
Sława za bardzo mnie przytłoczyła. Dzisiejszy dzień był wyjątkiem. Na co dzień śledzą mnie dziesiątki fanek. Czasami nawet setki. To nie jest miłe. Chciałbym doświadczać życia jak normalny dziewiętnastolatek. Jednak przez sławę nie mogę.
Najczęściej siedzę w domu. Zamknięty w swoim pokoju. Słucham muzyki. Czytam komentarze o naszej karierze. Te pozytywne, jak i negatywne. I prawie codziennie wyciągam żyletkę i przejeżdżam nią po nadgarstku.
Nikt się nie domyśla. Zresztą jak, skoro tego nie widać? Kolejne blizny powstają na już istniejących. A wszystko jest zakryte bransoletkami, które były prezentami od fanów.
Przemyślałem wszystko.
Już dawno stwierdzono, że mam depresję. Brałem tabletki. Jednak nic nie pomagały. Udawałem zadowolonego, szczęśliwego, uśmiechniętego. Ale tak naprawdę czułem jedynie smutek i żal. Przepełniały mnie od środka. Mogłem powiedzieć o tym psychologowi. Ale po co? To nie miało sensu.
Przemyślałem wszystko bardzo dokładnie.
Od roku biorę tabletki antydepresyjne. Teraz łykam je jak narkotyki. Ale one nic na mnie nie działają. Jeśli wezmę pół opakowania naraz, czuję się przez godzinę lepiej. Dostaję trzy opakowania miesięcznie. A więc mam 6 godzin szczęścia na miesiąc. To naprawdę niewiele. Wystarcza na cięższe wywiady. Resztę przeżywam po wypiciu kilku drinków. W takim razie z reporterami rozmawiam albo po zażyciu ogromnej dawki tabletek antydepresyjnych, albo podpity… Cóż, zdarza się, prawda?
Przemyślałem wszystko, co do minuty.
Umówiłem się z nią. Spędziliśmy ze sobą trzy godziny. Naprawdę było świetnie. Ale nie na tyle, żebym był szczęśliwy na dłużej niż godzina. Prosta matematyka. Trzy godziny spędzone z nią działały jak pół opakowania tabletek antydepresyjnych. Magia, prawda?
Przemyślałem wszystko, krok po kroku.
Powrót do mojego domu od niej trwa 10 minut. Mamy ani Jessici nie będzie jeszcze przez pół godziny. Więc miałem trochę czasu na zrealizowanie mojego planu. Całe trzydzieści minut.
Przemyślałem wszystko, wiedziałem, co robić.
Wszedłem do domu tylnymi drzwiami. Kilka fanek stojących na chodniku było tak zajęte rozmową, że mnie nie zauważyły. Pewnie sądziły, że przyjadę samochodem... Który sprytnie zostawiłem u Jaya. I właśnie takie sytuacje mnie dobijały. Musiałem się ukrywać za wielkimi czapkami, obtartą kurtką i okularami przeciwsłonecznymi. Nawet wtedy, gdy chciałem po prostu wrócić do domu.
Przemyślałem wszystko. Przeanalizowałem zalety i wady.
Wiedziałem, że gdy to zrobię, oni wygrają. Ale nie znalazłem innego wyjścia. Zamknąłem się w swoim pokoju. Jeszcze raz przejrzałem w głowie listę plusów i minusów. Brak problemów, ucieczka od presji i sławy, nigdy więcej bólu. Wygrana moich przeciwników, smutek najbliższych, żadnych więcej spotkań z NIĄ. I choć minusy przeważały siłą nad plusami, byłem zdeterminowany.
Przemyślałem wszystko. Byłem gotowy.
Ostatni raz wyciągnąłem żyletkę. Wyciąłem 6 linii, które połączyły się w krwawe serce. Wpatrywałem się w nie przez kilka sekund. Wtedy wziąłem do ręki tabletki. Dwa opakowania. Jedno płaskie, białe. Drugie w formie plastikowej buteleczki, ciemnoniebieskie. Antydepresanty i tabletki nasenne. Sięgnąłem za łóżko. Butelka wódki. Miałem już wszystko, co było mi potrzebna. Niezbędne do samobójstwa. Wybrałem lekką śmierć. Także dlatego, że obydwa rodzaje tabletek miałem na wyciągnięcie ręki. A alkohol mogłem z łatwością zdobyć, w końcu byłem już pełnoletni.
Na białej kartce napisałem list.
‘Przepraszam. Kocham Was. Nie zapomnijcie o mnie. Nie mogłem Wam powiedzieć, ale sława mnie przytłoczyła. 19 lat to za mało jak dla gwiazdy światowej. Naprawdę przepraszam. Tom, Seev, Jay, poradzicie sobie. Max, trzymaj się i utrzymuj ich jak najdalej od złych rzeczy. Nie róbcie niczego nieodpowiedzialnego. Czegoś takiego jak samobójstwo. Jessica, dbaj o mamę. Przepraszam, że zostawiam Cię samą. Zawsze będziesz moją kochaną siostrą, która mi pomagała w trudnych sytuacjach. Mam nadzieję, że Ty zapamiętasz mnie jako dobrego starszego brata, nie jako gwiazdę popu obgadywaną na całym świecie. Mamusiu… Tak bardzo Cię przepraszam. Ale będzie dobrze. Obiecuję Ci to. Będzie dobrze. Ja będę miał teraz życie bez bólu. A wy tutaj macie siebie nawzajem i tego się trzymajcie. Rodzina i przyjaciele to podstawa. Kocham Was. Tak bardzo Was kocham.
Nathan.’
Wysypałem wszystkie tabletki na dłoń. Pozostało po pół pudełka z każdych. Podniosłem je do ust i połknąłem. Sięgnąłem po butelkę. Wypiłem kilka łyków. Czułem, jak pali mnie w gardle. Jednak nie zwracałem na to uwagi. Niedługo przestanę odczuwać ból. Jeszcze chwila i przestanę czuć cokolwiek.
Po kilku kolejnych łykach wódki zacząłem być bardzo senny. Nie był to zwykły sen, jednak czułem, że on odciągnie mnie od wszystkich problemów. Spojrzałem jeszcze na nadgarstek. Na serce, które było moim wyrazem miłości do NIEJ.
W ostatniej sekundzie mojego życia ujrzałem Jessicę. Weszła do pokoju w momencie, gdy osunąłem się na podłogę. Nie słyszałem jej krzyku, choć widziałem, że jest przerażona i ma szeroko otwarte usta. Źle wymierzyłem czas. Ale i tak udało mi się skończyć mój plan.
Przemyślałem wszystko. Skończyłem swoje dziewiętnastoletnie życie.

1 komentarz:

  1. japiernicze.:/ popłakałam się. ;( ale lubię takie smutasy. ♥ świetny.:) x

    OdpowiedzUsuń