sobota, 27 października 2012

23. imagin z Maxem

Dla Kamili

Razem z Maxem jesteście parą już ponad 2 lata. Macie własne mieszkanie i planujecie mieć dzieci.
M: Mam dla Ciebie niespodziankę!
T: Jaką?
M: Ufasz mi? Dobra, wiem że tak.
T: Co masz na myśli ?
M: Zamknij oczy.
Zamknęłaś, a on dodatkowo zawiązał Ci je chustą. Nie wiedziałaś, czy coś Ci się przesłyszało, czy nie, ale usłyszałaś szum Oceanu. Weszliście na coś wysokiego co się kiwało. Czułaś, że masz ochotę zwymiotować.
Max odwiązał Ci chustę z oczu.
T: Rany... Jaki piękny okręt...
Zaczęła grać wolna muzyka. Byliście tam sami i jeszcze pracownicy okrętu, którzy krzątali się gdzieniegdzie.
M: Zatańczysz?
T: Jasne...
Tańczyliście przytulanego. Położyłaś mu głowę na ramieniu i miałaś ochotę tak zostać na zawsze. Jednak musieliście iść spać. Ubraliście się w piżamy i poszliście do sypialni. Zwykle, jak śpicie razem, Max odwraca się plecami i śpi. Tym razem przytulił się mocno do Ciebie i nie chciał Cię puścić. Tej nocy chyba nie spał, bo za każdym razem jak się ruszyłaś całował się w usta lub po szyi. To była najcudowniejsza noc w Twoim życiu.
=-Następnego dnia-=
 Dopiero rano Max wypuścił Cię ze swoich objęć.
M: Jak się spało?
T: Nie dałeś mi spać, głuptasie! Ale i tak było cudownie...
M: Kocham Cię...
T: Ja Ciebie też...
Ubraliście się i wyszliście na pokład. Ogólnie ten okręt był The Wanted .
Jeszcze rano myśleliście, i Max i ty, że jesteście tu sami. Ale nagle Tom wybiegł na pokład i krzyknął:
T: Nieeeeeeeeeeee!! W kuchni brakuje procentów...  O hej [t.i.] , yo Max.
Co wy tutaj robicie? o.O
Ty: Zdaje się, że stoimy.
T: To stójcie sobie dalej. MUSZĄ TUTAJ GDZIEŚ BYĆ Te procenty!!!
Po nim wybiegł Jay:
J: Tom, znalazłem trochę w spiżar...
Nie dokończył, bo Tom pobiegł tam od razu tak szybko, że zawiał wiatr, więc Jay nie dokończył.
J: ni... o.O A wy co tutaj robicie?!
M: Stoimy. I mamy zamiar iść do naszego pokoju...
J: Aha spoko. To idźcie.
Gdy poszedł od razu się zapytałaś:
Ty: Czy my nie mieliśmy być tu sami?
M: Mieliśmy... Ale chyba coś nie wyszło o.O Może wracamy do domu?
Ty: ok.
M: Ale najpierw... *klęknął na jedno kolano i wyciągnął jakieś małe pudełeczko z kieszeni* 
Wyjdziesz za mnie?!
Ty się popłakałaś (ze szczęścia) i wydusiłaś z siebie tylko „tak” bo nie dałaś rady nic powiedzieć z wrażenia.
Założył Ci pierścionek na palec i pocałował. Pocałunek był długi i namiętny...
Po powrocie do domu położyłaś się na łóżko z Maxem i tym razem zasnęliście przytuleni do siebie.

1 komentarz: