Leżał na ławce. Spał. Usiadłaś
obok Niego, przykryłaś Jego zimne ramiona swoją kurtką.
Po dziesięciu minutach obudził się. - Czemu mnie nie okradłaś?- powiedział oddając rzecz. - Wolałam dopilnować, żeby nikt Cię nie okradł - odpowiedziałaś. posiedź tu ze mną jeszcze trochę.
Tak się poznaliście.
Siedzisz z Siva na patio Jego rodzinnego domu. Jest ciepło i deszczowo. Wtulona w Jego ramię marzysz by ta chwila trwała wiecznie. Czujesz gęsią skórkę rozprzestrzeniającą się po Jego cudownym ciele.Nagle wstał, oparł się o balustradę. Deszcz pada na Jego twarz. Podeszłaś do Niego obejmując od tyłu ukochanego, wtulając twarz pomiędzy łopatki chłopaka.Seev chwycił Twoje ręce i odrzucił je za siebie. - Coś się stało, kocie?- szepczesz mu do ucha. Odwrócił się do Ciebie, łzy wymieszane z deszczem spływały po Jego polikach. - Mów natychmiast ! - krzyczysz. Patrzył na Ciebie smutnym wzrokiem przez dwie minuty. Na Jego twarzy widniała rozpacz. W końcu przemówił. - Więc... musimy się rozstać. - Przełkną ślinę. Zrobiłaś krok w tył, wciąż patrząc mu głęboko w czy. - Słucham? Powtórz to ! Powtórz to bo chyba się przesłyszałam, powtórz to ! - mówisz panicznym głosem. - Zdradziłem Cię. - powiedział skupiając wzrok w jednym punkcie w podłodze. Oboje płakaliście. Naprawdę to powiedział.
Wybiegłaś z posiadłości Kaneswaranów. Pobiegłaś do domu. Makijaż utworzył czarne smugi pod Twoimi oczami, włosy oklapły a z ubrań można było wycisnąć wiadro wody. Przebrałaś się w dres wciąż płacząc. Z nadmiaru wrażeń szybko usnęłaś wtulając twarz w Jego bluzę. Następne trzy miesiące rzadko wychodziłaś z domu. W końcu Twoja przyjaciółka postanowiła Cię z kimś zapoznać. Poszłaś na randkę z Jej kuzynem. Było miło. Miałaś dla kogo umyć zęby, uczesać się, umalować i założyć szpilki. I choć śmiałaś się z Jego żartów, w głębi duszy brakowało Ci Sivy. Kuzyn Twojej przyjaciółki odprowadził Cię pod bramę Twego domu. Pocałował Cię w policzek. Źle się czułaś, gdy to zrobił. Tylko Siva mógł to robić, to Jego usta i umiejętności były dla Ciebie rajem. Weszłaś do domu, poszłaś do swojego pokoju. Zamarłaś po otworzeniu drzwi. Seev stał przodem do okna z widokiem na bramę. To znaczy, że widział Cię z innym. Twoje serce kłóciło się z rozumem. Stęsknione serce chciało przytulić Go i ucałować. Rozum przypomniał o zdradzie. Dumnie weszłaś do pokoju. Miałaś nadzieję, że gryzie Go teraz sumienie. Że cierpi tak jak Ty, że zdał sobie sprawę kogo stracił. Obrócił się do Ciebie, podszedł bardzo blisko. - Kocham Cię bezgranicznie. - powiedział próbując Cię pocałować. Odepchnęłaś Go i wykrzyczałaś prosto w twarz - Nie mogłabym wierzyć dłużej w bezgraniczną miłość, ponieważ Ty przekroczyłeś granicę zdradzając mnie! A teraz wyjdź ! - wskazałaś palcem na drzwi. Obserwowałaś Jego reakcje. Złapał się za głowę i podpierając się o ścianę, usiadł ciężko na łóżku. Usiadłaś plecami do Niego po drugiej stronie łóżka. - Nigdy Cię nie zdradziłem, kocie. - powiedział. Spontanicznie odwróciłaś ciało w Jego stronę. - Jestem chory. Chciałem oszczędzić Ci cierpień. To z miłości do Ciebie - kontynuował. Jego głowa bezwładnie opadła pod ciężarem. Był wykończony psychicznie i fizycznie. - Musisz iść do lekarza zrobić testy na HIV. - powiedział, odwracając głowę w Twoją stronę. Jego oczy były puste. Tak puste jak oczy osoby pijanej, lecz On nie był pijay, tylko ledwo żywy. Byłaś wściekła. Pobiegłaś do Niego i zaczęłaś bić pięściami w Jego klatkę piersiową łykając własne łzy. Chwycił silnie Twoje dłonie, zatrzymując je przed zbliżającymi się ciosami, przyciągnął Cię silnie do siebie i przytulił. Tak bardzo Ci brakowało Jego ciepła , dotyku i zapachu.
- Jak to ? - wykrztusiłaś z siebie załamanym głosem. - Opowiadałem Ci o tym, że moja matka była narkomanką. Umarła na AIDS. Urodziłem się z tym. Dowiedziałem się parę miesięcy temu. Naprawdę przepraszam. - powiedział. Twoje włosy były mokre od Jego łez. - Pójdziesz ze mną ? - zapytałaś. Zgodził się. Tę noc spędziliście wtuleni w siebie.
Nazajutrz rano postanowiliście pójść do pobliskiej przychodni. Stres był nie do opanowania, nie pozwoliłaś Sivie się dotykać, chciałaś żeby milczał. Wynik będzie za trzy minuty - powiedział lekarz. Wzięłaś głęboki wdech. Zapraszam do gabinetu - oznajmił lekarz. Wstałaś i pocałowałaś Sive w usta, weszłaś do pomieszczenia. - Nie jest Pani chora i nie jest Pani nosicielką - powiedział z uśmiechem doktor po czym przypomniał Ci, że musisz oddychać. - Dziękuję. - powiedziałaś. Zamknęłaś za sobą drzwi do gabinetu i usiadłaś obok Sivy w poczekalni. - Jest ok. - powiedziałaś. - Ok ?!?! Oszalałaś? To wspaniała informacja - przytulił Cię całując w czoło. - Wychodzimy z tąd - powiedziałaś - idziemy na lody ?
To było Wasze ostatnie wyjście na lody. Siva zmarł dwa tygodnie później.
Pół roku po pogrzebie, siedzisz na ławce, gdzie się poznaliście. Natłok myśli rujnuje Twoją psychikę. Patrzysz na grupę biegaczy i nie wiesz, w którą stronę podążają. Patrzysz na na swoje odbicie w ekranie telefonu i widzisz pustkę. Twe powieki drżą. Nie odczuwasz wiatru. Twoje ciało jest sparaliżowane. Twoja dusza została wyprana z uczuć. Twój wzrok opadł na miejsce, na którym siedział dwa lata temu. Z dźwiękiem syren przejeżdżającej karetki serce przyspieszyło bicie. On również znajdował się w karetce po tym jak zemdlał, gdy byliście na zakupach spożywczych.
Pijany kierowca ciężarówki wjechał w karetkę, w której Seev walczył o życie. Wszyscy zginęli na miejscu. Naczepa tira zgniotła ambulans. Teraz siedzisz tu sama próbując odganiać od siebie wspomnienia. Twój wzrok spoczął na schodach, którymi można zejść z mostu do parku, w którym się znajdujesz. Mówisz do siebie - Patrzę na schody, którymi możesz tu dojść, dojść do mnie. A Ty nimi nie schodzisz. I już nie zejdziesz, prawda?
Po dziesięciu minutach obudził się. - Czemu mnie nie okradłaś?- powiedział oddając rzecz. - Wolałam dopilnować, żeby nikt Cię nie okradł - odpowiedziałaś. posiedź tu ze mną jeszcze trochę.
Tak się poznaliście.
Siedzisz z Siva na patio Jego rodzinnego domu. Jest ciepło i deszczowo. Wtulona w Jego ramię marzysz by ta chwila trwała wiecznie. Czujesz gęsią skórkę rozprzestrzeniającą się po Jego cudownym ciele.Nagle wstał, oparł się o balustradę. Deszcz pada na Jego twarz. Podeszłaś do Niego obejmując od tyłu ukochanego, wtulając twarz pomiędzy łopatki chłopaka.Seev chwycił Twoje ręce i odrzucił je za siebie. - Coś się stało, kocie?- szepczesz mu do ucha. Odwrócił się do Ciebie, łzy wymieszane z deszczem spływały po Jego polikach. - Mów natychmiast ! - krzyczysz. Patrzył na Ciebie smutnym wzrokiem przez dwie minuty. Na Jego twarzy widniała rozpacz. W końcu przemówił. - Więc... musimy się rozstać. - Przełkną ślinę. Zrobiłaś krok w tył, wciąż patrząc mu głęboko w czy. - Słucham? Powtórz to ! Powtórz to bo chyba się przesłyszałam, powtórz to ! - mówisz panicznym głosem. - Zdradziłem Cię. - powiedział skupiając wzrok w jednym punkcie w podłodze. Oboje płakaliście. Naprawdę to powiedział.
Wybiegłaś z posiadłości Kaneswaranów. Pobiegłaś do domu. Makijaż utworzył czarne smugi pod Twoimi oczami, włosy oklapły a z ubrań można było wycisnąć wiadro wody. Przebrałaś się w dres wciąż płacząc. Z nadmiaru wrażeń szybko usnęłaś wtulając twarz w Jego bluzę. Następne trzy miesiące rzadko wychodziłaś z domu. W końcu Twoja przyjaciółka postanowiła Cię z kimś zapoznać. Poszłaś na randkę z Jej kuzynem. Było miło. Miałaś dla kogo umyć zęby, uczesać się, umalować i założyć szpilki. I choć śmiałaś się z Jego żartów, w głębi duszy brakowało Ci Sivy. Kuzyn Twojej przyjaciółki odprowadził Cię pod bramę Twego domu. Pocałował Cię w policzek. Źle się czułaś, gdy to zrobił. Tylko Siva mógł to robić, to Jego usta i umiejętności były dla Ciebie rajem. Weszłaś do domu, poszłaś do swojego pokoju. Zamarłaś po otworzeniu drzwi. Seev stał przodem do okna z widokiem na bramę. To znaczy, że widział Cię z innym. Twoje serce kłóciło się z rozumem. Stęsknione serce chciało przytulić Go i ucałować. Rozum przypomniał o zdradzie. Dumnie weszłaś do pokoju. Miałaś nadzieję, że gryzie Go teraz sumienie. Że cierpi tak jak Ty, że zdał sobie sprawę kogo stracił. Obrócił się do Ciebie, podszedł bardzo blisko. - Kocham Cię bezgranicznie. - powiedział próbując Cię pocałować. Odepchnęłaś Go i wykrzyczałaś prosto w twarz - Nie mogłabym wierzyć dłużej w bezgraniczną miłość, ponieważ Ty przekroczyłeś granicę zdradzając mnie! A teraz wyjdź ! - wskazałaś palcem na drzwi. Obserwowałaś Jego reakcje. Złapał się za głowę i podpierając się o ścianę, usiadł ciężko na łóżku. Usiadłaś plecami do Niego po drugiej stronie łóżka. - Nigdy Cię nie zdradziłem, kocie. - powiedział. Spontanicznie odwróciłaś ciało w Jego stronę. - Jestem chory. Chciałem oszczędzić Ci cierpień. To z miłości do Ciebie - kontynuował. Jego głowa bezwładnie opadła pod ciężarem. Był wykończony psychicznie i fizycznie. - Musisz iść do lekarza zrobić testy na HIV. - powiedział, odwracając głowę w Twoją stronę. Jego oczy były puste. Tak puste jak oczy osoby pijanej, lecz On nie był pijay, tylko ledwo żywy. Byłaś wściekła. Pobiegłaś do Niego i zaczęłaś bić pięściami w Jego klatkę piersiową łykając własne łzy. Chwycił silnie Twoje dłonie, zatrzymując je przed zbliżającymi się ciosami, przyciągnął Cię silnie do siebie i przytulił. Tak bardzo Ci brakowało Jego ciepła , dotyku i zapachu.
- Jak to ? - wykrztusiłaś z siebie załamanym głosem. - Opowiadałem Ci o tym, że moja matka była narkomanką. Umarła na AIDS. Urodziłem się z tym. Dowiedziałem się parę miesięcy temu. Naprawdę przepraszam. - powiedział. Twoje włosy były mokre od Jego łez. - Pójdziesz ze mną ? - zapytałaś. Zgodził się. Tę noc spędziliście wtuleni w siebie.
Nazajutrz rano postanowiliście pójść do pobliskiej przychodni. Stres był nie do opanowania, nie pozwoliłaś Sivie się dotykać, chciałaś żeby milczał. Wynik będzie za trzy minuty - powiedział lekarz. Wzięłaś głęboki wdech. Zapraszam do gabinetu - oznajmił lekarz. Wstałaś i pocałowałaś Sive w usta, weszłaś do pomieszczenia. - Nie jest Pani chora i nie jest Pani nosicielką - powiedział z uśmiechem doktor po czym przypomniał Ci, że musisz oddychać. - Dziękuję. - powiedziałaś. Zamknęłaś za sobą drzwi do gabinetu i usiadłaś obok Sivy w poczekalni. - Jest ok. - powiedziałaś. - Ok ?!?! Oszalałaś? To wspaniała informacja - przytulił Cię całując w czoło. - Wychodzimy z tąd - powiedziałaś - idziemy na lody ?
To było Wasze ostatnie wyjście na lody. Siva zmarł dwa tygodnie później.
Pół roku po pogrzebie, siedzisz na ławce, gdzie się poznaliście. Natłok myśli rujnuje Twoją psychikę. Patrzysz na grupę biegaczy i nie wiesz, w którą stronę podążają. Patrzysz na na swoje odbicie w ekranie telefonu i widzisz pustkę. Twe powieki drżą. Nie odczuwasz wiatru. Twoje ciało jest sparaliżowane. Twoja dusza została wyprana z uczuć. Twój wzrok opadł na miejsce, na którym siedział dwa lata temu. Z dźwiękiem syren przejeżdżającej karetki serce przyspieszyło bicie. On również znajdował się w karetce po tym jak zemdlał, gdy byliście na zakupach spożywczych.
Pijany kierowca ciężarówki wjechał w karetkę, w której Seev walczył o życie. Wszyscy zginęli na miejscu. Naczepa tira zgniotła ambulans. Teraz siedzisz tu sama próbując odganiać od siebie wspomnienia. Twój wzrok spoczął na schodach, którymi można zejść z mostu do parku, w którym się znajdujesz. Mówisz do siebie - Patrzę na schody, którymi możesz tu dojść, dojść do mnie. A Ty nimi nie schodzisz. I już nie zejdziesz, prawda?
Boże...
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne, i smutne za razem. Dziewczyno masz talent i tyle. ja ryczę, tu teraz ;( To takie prawdziwe :<
Hmmm..... Mam talent. Ciekawe? Dziękuje ♥
Usuńrozkleiłam się :,( imagin jest piękny a ty masz dar do pisania ich...
OdpowiedzUsuń