sobota, 27 października 2012

25.Imagin z Nathanem

Dla Sabriny

.Razem z Jayem stanowicie szczęśliwy związek , który dzięki wcześniejszej przyjaźni trwał już okrągły rok . Ty miłaś 16, a on 19 lat. . Wszystko układało się dobrze,aż do czasu kiedy Jay postanowił iść na przesłuchanie do boysbendu, popierałaś go w tej decyzji , bo wiedziałaś że ma wielki talent.. Na przesłuchaniach Jay został połączony wraz z czwórką innych chłopaków w boysbend o nazwie The Wanted. Na początku nie przeszkadzało ci jego zachowanie  wobec ciebie, a mianowicie cały czas cię ignorował, bardzo rzadko się z tobą spotykał,a ty przez to byłaś jeszcze bardziej załamana. Zaczęłaś zauważać że zespół jest dla niego dużo ważniejszy niż ty. Często zamykałas się w pokoju i płakałaś.
Parę dni później dowiedziałaś się, że twój ukochany ojciec zmarł. Ta wiadomość załamała cię jeszcze bardziej. Postanowiłaś pójść do Jaya z myślą że przynajmniej on cię pocieszy. Zapukałaś do drzwi, które otworzył tobie Tom.
Hej [t.i]. Co tam nowego?- spytał, wyraźnie nachlany.
Hej! Nic nowego. Jest może Jay?- odpowiedziałaś spokojnie
Może jest, a może nie ma?- powiedział Tom, po chwili się przewracając.
Na szczęście nieopodal stał Nathan i złapał go zanim rąbnął z hukiem o ziemię. Gdy Nath pomógł mu dojść do kanapy podszedł do ciebie.
Hej [t.i]! Co się stało? Przepraszam za nich ale opijają podpisanie kontraktu z wytwórnią płytową, sama rozumiesz.- powiedział z wyraźnym uśmiechem na twarzy
Hejka! Tak rozumiem was to duży sukces, bo teraz możecie spełnić swoje wielkie marzenia. Ja przyszłam pogadać z Jayem.- powiedziałaś,a Nathan się zdziwił.
Myśleliśmy że wszystko ci już powiedział na temat kontraktu, bo w końcu jesteś jego młodszą siostrą,prawda?- odparł,lekko zszokowany.
Cooo? Przecież ja jestem dziewczyna Jaya od dwóch lat, a on was okłamał mówiąc że jestem jego siostrą?!- odpowiedziałaś ,zanosząc się płaczem.
Nie płacz . A więc muszę powiedzieć ci że Jay cię zdradził z jakąś dziewczyną nawet nie wiem jak się nazywa.- odpowiedział z troską w głosie.
Jak on mógł mi to zrobić? Nigdy mu już nie wybaczę!-krzyknęłaś zanosząc się jeszcze większym płaczem.
Nathan przytulił cię i zabrał na spacer. Po przejściu jakiegoś kilometra, usiedliście na ławce.
Znam go od niedawna myślałem że jest inny?- powiedział po chwili
Ja znam go trzynaście lat i też myślałam że nigdy by mi tego nie zrobił, tym razem się na nim zawiodłam. - Odpowiedziała,ale tym razem z pogardą.
Bardzo dobrze rozmawiało ci się z Nathanem . Mimo że znałaś go parę dni poczułaś do niego to czego nie czułaś do Jaya. Czułaś przy nim że jesteś inna,że jesteś wyjątkowa. Rozmawialiście tak jeszcze godzinkę, aż do czasu gdy zaczęło się ściemniać.
Nathan mógłbyś mnie odprowadzić do domu?- spytałaś.
Jasne i tak nie spieszy mi się do domu, w którym cały czas piją i się bawią,- Powiedział z wyraźną chęcią, która cię bardzo ucieszyła
Super! Jeśli mogę zapytać czemu nie pijesz i nie bawisz się z nimi?- zapytałaś.
Nie pije bo nie chcem, a nie bawię się z nimi ,bo wolę spędzić czas z tak urocza dziewczyną jak ty- powiedział uśmiechając się nieśmiało
Weszliście do ciebie do domu, usiedliście na kanapie i zaczęliście oglądać jakiś romantyczny film.
W pewnej chwili Nathan objął cię,nie protestowałaś, bo teraz potrzebowałaś wsparcia .
******************************Następny dzień**********************************
Obudziłaś się wtulona w Natha, ucieszyłaś z tego co poczułaś. Wstałaś cicho żeby go nie obudzić i zaczęłaś robić śniadanie. Przygotowywałaś właśnie kanapki gdy usłyszałaś wrzask. Rzuciłaś wszystko i pobiegłaś do pokoju z którego dobiegał hałas. Zobaczyłaś Nathana który zobaczył twojego warczącego i szczekającego psa
Hahaha Nath przestraszyłeś się małego Yorka – powiedziałaś ciągle się śmiejąc.
Haha ale śmieszne, weź go,proszę- błagał cię, a ty zawołałaś pieska do siebie i dalej się śmiałaś z zaistniałej sytuacji.
Razem z Nathanem zjedliście śniadanie i poszliście na taras. Słońce bardzo fajnie przygrzewało.
Zeszliście z tarasu do ogrodu i zaczęliście się wygłupiać. Twój ogród był ogromny tak jak i dom.
Podczas waszych wygłupów potknęłaś się o nogę Nathana i się wywróciłaś ciągnąć Natha  za sobą i tak on wylądował na tobie. Podniosłaś lekko głowę żeby się podnieść i zatopiłaś się w jego cudnych oczach. Nath nic nie mówiąc pochylił się lekko i pocałował cię. Nie chciałaś żeby ta chwila dobiegła końca. Po chwili przerwaliście pocałunek, a właściwie ktoś wam przerwał,a tym kimś był Jay
[ t.i] jak mogłaś myślałem że mnie kochasz?!- powiedział zły i zdziwiony.
Ja też tak myślałam aż do wczoraj kiedy to opijałeś i jednocześnie świętowałeś z jakąś kobietą !- powiedziałaś zbulwersowana
Byłem pijany, to dlatego.- powiedział zrozpaczony
To jest twoje wytłumaczenie „ Byłem pijany” śmieszny jesteś z nami koniec i musisz to zrozumieć- powiedziałaś zła
To zrozumiem to koniec. Powiedz mi tylko jeszcze jedno jak mogłaś zniszczyć tak cudną przyjaźń?- Powiedział obojętnie
Ja ją zniszczyłam, chyba ty!- wykrzyczałaś mu w twarz.
Przyszłaś do domu w którym siedział Nathan, gdy cię zobaczył od razu podszedł do ciebie i przytulił cie.
Słyszałem waszą kłótnie, przepraszam ale to wszystko przez ze mnie.- powiedział ze smutkiem w głosie.
Nieprawda między mną a Jayem psuło się już wcześniej. Nie obwiniaj się.- powiedziałaś i przytuliłaś go.
To przeze mnie , bo ja jakiś czas temu wyznałem Jayowi że zakochałem się w tobie.- Powiedział nieśmiało.
Nathan czy ja dobrze usłyszałam zakochałeś się we mnie.-powiedziałaś zdziwiona.
On nie powiedział nic tylko czule cię pocałował, odwzajemniłaś. Od tego momentu byliście para.
*****************************MIESIĄC PÓŹNIEJ*********************************
Nadal byłaś razem z Nathanem . Razem z Jayem odnowiliście przyjacielskie relacje. Zamieszkałaś razem z chłopakami. Od teraz każdy dzień jest dla ciebie jak sen. Byłaś szczęśliwa razem z Nathem.
********************************ROK PÓŹNIEJ*********************************
Dziś razem z Nathanem świętujecie waszą pierwszą rocznicę. On z tej okazji zorganizował dla was uroczystą kolację. Gdy zobaczyłaś pięknie nakryty stół zdziwiłaś że on sam to wymyślił Usiedliście do stołu. Rozmawialiście o wszystkim. Nagle muzyk wstał podszedł do ciebie i oświadczył ci się.
******************* 5 LAT PÓŹNIEJ**********************************
Z Nathanem tworzycie zgrane małżeństwo. Macie dwójkę cudnych dzieci. Synka Christophera i córeczkę Mia.

24. Imagin z Maxem +18

Dla Julki

Dziś są urodziny Maxa, więc postanowiłaś zrobić mu urodzinową kolację tylko we dwoje. Ubrałaś się w seksowną bieliznę i swoją nowiutką fioletową sukienkę. Kiedy Max przyjechał przywitałaś go gorącym pocałunkiem i złożyłaś mu życzenia:
-Happy birthday kochanie- powiedziałaś 
- Dziękuje Ci misiaczku!-odpowiedział pożerając Cie wzrokiem.
- A prezent dostaniesz dopiero po kolacji- powiedziałaś przygryzając wargę.
- już nie mogę się doczekać- powiedział Max
Usiedliście do stołu, a on patrzył się na Ciebie z zadziorną miną:
- Może pójdziemy na piętro?- zapytał
- Dopiero po kolacji- powiedziałaś
Max nie mógł już wytrzymać, więc wziął Cię na ręce i zaniósł na górę, po czym rzucił Cię na łóżko:
-Kochanie co ty robisz?- zapytałaś 
-Dzisiaj są moje urodziny i mają być najlepsze- odpowiedział po czy zaczął Cię namiętnie całować.
- Jak chcesz mieć najlepsze to będziesz miał- powiedziałaś i wstałaś z łóżka, po czym popchnęłaś na nie Maxa. Po chwili usiadłaś na niego i zaczęłaś go rozbierać. Najpierw ściągnęłaś mu bluzkę. Chłopak zrobił wielkie oczy i próbował ściągnąć z Ciebie sukienkę. Kiedy już Ci ją chciał rozpiąć zamek błyskawiczny się zaciął:
- Kurwa!- powiedział Max i rozerwał twoją sukienkę.
Byłaś już w samej bieliźnie i zaczęłaś ściągać Maxowi spodnie. Gdy on był już w samych bokserkach byłaś zaskoczona wielkością jego " przyjaciela". Szybko ściągnęłaś mu bokserki, po czym wsadziłaś jego "przyjaciela" do buzi. Słyszałaś jak Max sapał wiedziałaś że mu jest dobrze. Robiłaś ruch do przodu i do tyłu.
W tym momencie ściągną z Ciebie bieliznę i zaczął masować twoje piersi. Byłaś bardzo podniecona bo to będzie Twój pierwszy raz. Po jakimś czasie Twoje piersi stwardniały, a ty wyciągnęłaś jego "przyjaciela" z buzi. Max wziął dwa palce i powiedział: 
- Uważaj teraz może boleć- po czym włożył  dwa palce do Twojej mokrej ciasnej dziurki.
Poruszał nimi bardzo szybko i mocno, a ty nie mogłaś wytrzymać z bólu:
- Kochanie wyciągnij już- powiedziałaś 
- Chcesz już skończyć?- zapytał 
- Nie, chce abyś w końcu we mnie wszedł- odpowiedziałaś.
Muzyk wyciągnął palce i włożył w Twoją mokrą dziurkę swojego wielkiego "przyjaciela". Zrobił to bardzo delikatnie. Kiedy już Cię posuwał, krzyczałaś i jęczałaś z podniecenia:
-Max! Max! mocniej
-Jak chcesz.- odpowiedział 
Wchodził w Ciebie coraz mocniej. Po chwili zmieniliście położenie i teraz to ty zaczęłaś go ujeżdżać. Kiedy Max czuł że dochodzi szybko Cie z Siebie zrzucił, jednak nie doszło do wytrysku i postanowiłaś dokończyć ręką. Po 15 minutach skończyliście i poszliście po prysznic:
- Podobało Ci się- zapytałaś 
- Tak i to bardzo kochanie- odpowiedział  i zaczęliście się namiętnie całować pod prysznicem.

23. imagin z Maxem

Dla Kamili

Razem z Maxem jesteście parą już ponad 2 lata. Macie własne mieszkanie i planujecie mieć dzieci.
M: Mam dla Ciebie niespodziankę!
T: Jaką?
M: Ufasz mi? Dobra, wiem że tak.
T: Co masz na myśli ?
M: Zamknij oczy.
Zamknęłaś, a on dodatkowo zawiązał Ci je chustą. Nie wiedziałaś, czy coś Ci się przesłyszało, czy nie, ale usłyszałaś szum Oceanu. Weszliście na coś wysokiego co się kiwało. Czułaś, że masz ochotę zwymiotować.
Max odwiązał Ci chustę z oczu.
T: Rany... Jaki piękny okręt...
Zaczęła grać wolna muzyka. Byliście tam sami i jeszcze pracownicy okrętu, którzy krzątali się gdzieniegdzie.
M: Zatańczysz?
T: Jasne...
Tańczyliście przytulanego. Położyłaś mu głowę na ramieniu i miałaś ochotę tak zostać na zawsze. Jednak musieliście iść spać. Ubraliście się w piżamy i poszliście do sypialni. Zwykle, jak śpicie razem, Max odwraca się plecami i śpi. Tym razem przytulił się mocno do Ciebie i nie chciał Cię puścić. Tej nocy chyba nie spał, bo za każdym razem jak się ruszyłaś całował się w usta lub po szyi. To była najcudowniejsza noc w Twoim życiu.
=-Następnego dnia-=
 Dopiero rano Max wypuścił Cię ze swoich objęć.
M: Jak się spało?
T: Nie dałeś mi spać, głuptasie! Ale i tak było cudownie...
M: Kocham Cię...
T: Ja Ciebie też...
Ubraliście się i wyszliście na pokład. Ogólnie ten okręt był The Wanted .
Jeszcze rano myśleliście, i Max i ty, że jesteście tu sami. Ale nagle Tom wybiegł na pokład i krzyknął:
T: Nieeeeeeeeeeee!! W kuchni brakuje procentów...  O hej [t.i.] , yo Max.
Co wy tutaj robicie? o.O
Ty: Zdaje się, że stoimy.
T: To stójcie sobie dalej. MUSZĄ TUTAJ GDZIEŚ BYĆ Te procenty!!!
Po nim wybiegł Jay:
J: Tom, znalazłem trochę w spiżar...
Nie dokończył, bo Tom pobiegł tam od razu tak szybko, że zawiał wiatr, więc Jay nie dokończył.
J: ni... o.O A wy co tutaj robicie?!
M: Stoimy. I mamy zamiar iść do naszego pokoju...
J: Aha spoko. To idźcie.
Gdy poszedł od razu się zapytałaś:
Ty: Czy my nie mieliśmy być tu sami?
M: Mieliśmy... Ale chyba coś nie wyszło o.O Może wracamy do domu?
Ty: ok.
M: Ale najpierw... *klęknął na jedno kolano i wyciągnął jakieś małe pudełeczko z kieszeni* 
Wyjdziesz za mnie?!
Ty się popłakałaś (ze szczęścia) i wydusiłaś z siebie tylko „tak” bo nie dałaś rady nic powiedzieć z wrażenia.
Założył Ci pierścionek na palec i pocałował. Pocałunek był długi i namiętny...
Po powrocie do domu położyłaś się na łóżko z Maxem i tym razem zasnęliście przytuleni do siebie.

22. Imagin z Nathanem

Dla Gosii


Samotnie snujesz się po mieście. Wszyscy cię opuścili w te święta, przyjaciele, rodzina... Dobrze wiesz że nie masz się gdzieś podziac, ale liczysz na cud. Było chłodno i padał śnieg, a ty tylko miałaś kurtkę, żadnego szalika czy czapki, bądź ewentualnie rękawiczek. Usiadłaś na zimnej ławce czekając aż cię zamrozi. Wtem zauważyłaś palnik gdzie można było się ogrzać. 
-Hm... Może to mi pomoże. - powiedziałaś do siebie i ruszyłaś w stronę celu. I rzeczywiście, pomogło, lecz minimalnie. Rozpłakałaś się ze smutku, przecież nie masz co ze sobą począć. Co najważniejsze, gdzie spać. Myślisz, że dzisiaj spędzisz noc na ławce, hah, to śmieszne, prędzej umrzesz, zamarzniesz. Miejsce w którym się znajdowałaś ani trochę nie wydawało się bezpieczne, więc spacerkiem ruszyłaś w inne zakamarki Londynu, gdzie chodzi mnóstwo ludzi. Zasiadłaś się na schodach i zaczęłaś myśleć co dalej. Nic nie wymyśliłaś, nawet mózg ci zmroziło. Pozostało tylko dalej płakać i czekać aż Bóg ześle ci jakiś znak , dar. Nic, tylko cisza, właściwie nie, ludzie którzy cię mijali byli przepełnieni miłością i szczęściem a ty? Ty byłaś sama jak palec. Schowałaś twarz w dłoniach i próbowałaś zalać się gorzkimi łzami.
-Hej, dobrze się czujesz ? - usłyszałaś nagle spod siebie. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś młodego chłopaka, bruneta niebiesko- zielonych oczach. Wpatrywał się w ciebie czułym wzrokiem.
-Tak, proszę sobie nie zawracać mną głowy, nie niszczyć sobie świąt. 
-Ale ja nie chcę, masz problem ? Może ci pomogę.
-Nie pomoże pan, akurat w tym wypadku nic się nie da zrobić. 
-Tylko nie pan, proszę, nie jestem aż taki stary, to tylko dziewiętnaście lat. Poza tym... Nathan jestem, a ty ?
-(T.I.).
-No to powiesz co się dzieje ? Nie naciskam, ale dobrze by było.
-Wszyscy opuścili  mnie w święta, nie mam gdzie pójść.
-I się trzęsiesz. - dodał, po czym jego twarz oblał serdeczny uśmiech. Zdjął swój ciepły szalik i owinął nim ciebie. 
-Nie, naprawdę nie trzeba. Teraz ty zamarzniesz ! 
-Proszę noś go,widzę że go potrzebujesz. Nie chcę abyś zamarzła. Wiesz, ja akurat spędzam z kolegami święta...
-Ty jesteś Nathan Sykes ? - przerwałaś mu.
-Tak, to ja... Ale... Mniejsza o to, chcesz iść czy zostaniesz tu ?
-Jeśli  nie byłby to problem to oczywiście. 
-Nie ma problemu ! - zaśmiał się i pociągnął cię za rękę. Zaprowadził cię do wielkiego apartamentu, nie sposób było go opisać (zostawiam wam wyobraźnię). Trochę się krępowałaś, ale gdy już od progu poczułaś ciepełko z kominka, nieco śmielej weszłaś do środka. Nie chciałaś zdejmować kurtki, byłaś strasznie zziębnięta, więc nie pozwoliłaś.
-Tak ci zimno ? - spytał  śmiejąc się.  
-Niestety. - mruknęłaś i poszłaś za nim do salonu. Usiadłaś przed kominek i ogrzałaś odmrożone ręce. Nath gdzieś pobiegł. "Jak on jest dobry..." pomyślałaś. Wtem do pokoju wparowało czterech innych chłopaków. Jay, Tom, Siva i Max. Tak, znałaś ich bo byłaś ich fanką. Odwróciłaś się i z wstałaś tak gwałtownie, że widać było w twoich oczach strach. 
-A panienka co tu robi ? - spytał Siva. Zaniemówiłaś. 
-Chłopaki poznajcie proszę [T.I.], snuła się sama po mieście i była załamana, więc zabrałem ją do nas na święta. 
-A co się stało ? - spytał Max i pokazał gestem ręki że mam usiąść na kanapie. 
-Am... - zaczęłaś nieśmiało, ale Nathan przerwał.
-Nie pora na pytania. [T.I] została sama w święta, jest zziębnięta i... Potrzebuje naszej pomocy.
-No w pewnym sensie tak, ale... Nie obrażę się, jeśli mam sobie pójść. 
-Nigdzie nie pójdziesz. - skomentował Jay - Przecież są święta Bożego Narodzenia, nikt nie powinien być sam w tę uroczystość, a my spędzamy święta sami, więc... Im więcej tym lepiej, no nie chłopaki ?
-Tak ! - rzekli chórem. Uśmiechnęłaś się blado i obserwowałaś ich ruchy. Brunet podał ci kubek pełen herbaty.
-Napij się, lepiej ci się zrobi. - powiedział i usiadł obok ciebie. 
Wieczór przegadaliście, zjedliście wigilijną kolację i obdarowaliście się prezentami, jednak ty nie miałaś nic dla nich. 
-Ja... Przecież nie mam nic dla was. - mruknęłaś z cicha.
-Nic nie szkodzi, już nam dałaś coś, akceptujesz nas jako zwykłych ludzi, jesteś wyjątkowa, a my kogoś takiego potrzebowaliśmy. - Sykes wstał z kanapy - I wiesz, co dziwniejsze, muszę ci coś wyznać.
-Łożesz Nath, to my może wyjdziemy ? 
-Dobrze by było, sio ! - wygonił pozostałych z pokoju i usiadł obok ciebie - O czym to ja... Aha, zakochałem się w tobie ! 
-Naprawdę ? Nie wierzę, ty też mi się podobasz.
-To jak ? Chcesz ze mną być ?
-Jasne, że chcę. 
Ta chwila zakończyła się czułym pocałunkiem. I tak zostaliście parą, Nathan obiecał że już nigdy nie pozwoli zostać ci samej w święta, tak że było, nie zostawiał cię nigdy. Obiecał sobie że będzie się tobą opiekował i cię chronił do końca życia.

piątek, 26 października 2012

21. Imagin z Nathanem

Dla Martyny


Nathan i ty jesteście już długo ze sobą . Lecz los zaczął się odwracać w przeciwną stronę . Często go nie było w domu nawet wtedy gdy cały zespół miał wolne . Wieczorami wychodził z domu i nad ranem wracał . Jednak ostatniej nocy czuć było od niego damskimi perfumami .
- Ej kotku ?! czemu czuję od ciebie damskie perfumy ?
- Emm . Wydaje Ci się tylko .
- Nathan nie oszukuj mnie ! . Bardzo dobrze wiesz że wszystko od ciebie wyczuję .
- Boże . skończ wkurzasz mnie z tymi pytaniami . Miałem ważne spotkanie z chłopakami z zespołu i na koniec coś wypiliśmy . Brunet zdjął koszulkę i spodnie zaniósł do kosza na bieliznę po czym dał Ci namiętnego buziaka i zaprosił Cię do sypialni . Stwierdziłaś że mówi prawdę i skorzystałaś z propozycji Natha . Doszło między wami do seksu . Było wspaniale . Po stosunku spojrzeliście sobie w oczy po czym wyznałaś mu miłość a on pocałował Cię , przytulił do siebie i ..
- Słuchaj , za bardzo Cię ranie tym że ukrywam to przed tobą , ale
- Nathan ? co o co ci chodzi ? co się stało ??
- Ciężko mi z tym jest . Nie wiem czemu to zrobiłem ale . . po pijanemu zgwałciłem kobietę .
- Cooooooo ? Gdy Ci to powiedział w 1 sekundzie oczy zaszkliły Ci się oczy ..
- Ja w ogóle nie wiem co się tam wydarzyło . Ja tylko Ciebie kocham i nigdy bym Cię nie zdradził . Uwierz . Proszę . 
- Tyy . Ty mnie zdradziłeś .. z inną kobietą . Co może lepiej Ci dawała ?
- Co ty w ogóle bredzisz ?  Wybaczysz mi ?
- Po takim czymś ? . Nie wiem , Potrzebuję czasu . muszę to przemyśleć . A teraz idę .
- Kotku .?
- Nie mów tak do mnie ! . ? Cooooo ?
- Mogę ostatni raz cię pocałować ?
- Tamtą szmatę sobie całuj !! . Idę . W tamtym momencie odeszłaś z płaczem . Kochałaś go , bardzo go kochałaś jednak bolało cię to że coś takiego zrobił tobie. Minął tydzień Nathan napisał ci smsa że nadal na ciebie czeka i chcę z tobą być ale ty nic nie odpisałaś mu i zastanawiałaś się czy dać mu tą ostatnią szansę . Następnego dnia weszłaś do jego domu , ponieważ miałaś jeszcze kluczę . Wchodzisz do sypialni widzisz Nathana z jakiąś laską .
- Coo to ma znaczyć ? zaczęłaś krzyczeć i płakać jednocześnie .
- Kochanie to nie tak . !
- Kochanie , Nathan mówiłeś że mnie kochasz i teraz będziemy razem . Oznajmiła jego laska .
- Co ??? . Nienawidzę Cię . Jak mogłeś ? mówiłeś że na mnie czekasz . A gdy ja postanowiłam dać Ci szansę ty leżysz w łóżku z kolejną dziwką ? .
- Ona nie jest dziwką .!!
- To ciekawe czym ? .
- Moją nową dziewczyną
-  nienawidzę Cię .  wybiegłaś z domu i nie zastanawiając się pobiegłaś do domu napisałaś pożegnalny list do Nathana i rodziny : Drogi Nathanie . Pokazałeś mi czym jest miłość za to dziękuję Ci :* jednak zdradziłeś mnie . Postanowiłam Ci wybaczyć a ty ponownie to zrobiłeś . Nie mogę wytrzymać tych emocji bo za bardzo Cię kocham i nadal będę kochać . Pamiętaj ! Gdy już będę w niebie . Będę Cię codziennie przytulała i chroniła na tyle ile będę mogła zawsze mówiłeś mi : Jesteś moim pięknym aniołkiem . Gdy przeczytasz ten list ja zapewne będę już przy tobie tylko w innym obliczu . W obliczu anioła , twojego anioła . Pamiętaj kocham Cie ! na zawsze twoja [t.i]

Ps : nie przejmuj się mną , żyj dalej i pokaż następnej dziewczynie co znaczy miłość .
twoja dziewczyna . [t.i.]
Po napisaniu listu powiesiłaś się w swoim pokoju .  . Pierwsza osoba która Cię znalazła to był właśnie Nathan . Chciał Cię przeprosić za wszystko , jednak gdy wszedł do pokoju zobaczył Ciebie nie żywą . Przeczytał List . Kompletnie się załamał . Winił siebie za to co tobie zrobił . Wziął żyletkę i wyrył sobie na ręku : kocham cię [t.i] . Po zadaniu sobie ran zmarł tak jak ty . Chciał być blisko ciebie . Byliście jak Romeo i Julia . Zakochani aż do śmierci i w niebie .

20. Imagin z Sivą

Dla Gabryśki


Leżał na ławce. Spał. Usiadłaś obok Niego, przykryłaś Jego zimne ramiona swoją kurtką.
Po dziesięciu minutach obudził się. - Czemu mnie nie okradłaś?- powiedział oddając rzecz. - Wolałam dopilnować, żeby nikt Cię nie okradł - odpowiedziałaś. posiedź tu ze mną jeszcze trochę.
Tak się poznaliście.
Siedzisz z Siva na patio Jego rodzinnego domu. Jest ciepło i deszczowo. Wtulona w Jego ramię marzysz by ta chwila trwała wiecznie. Czujesz gęsią skórkę rozprzestrzeniającą się po Jego cudownym ciele.Nagle wstał, oparł się o balustradę. Deszcz pada na Jego twarz. Podeszłaś do Niego obejmując od tyłu ukochanego, wtulając twarz pomiędzy łopatki chłopaka.Seev chwycił Twoje ręce i odrzucił je za siebie. - Coś się stało, kocie?- szepczesz mu do ucha. Odwrócił się do Ciebie, łzy wymieszane z deszczem spływały po Jego polikach. - Mów natychmiast ! - krzyczysz. Patrzył na Ciebie smutnym wzrokiem przez dwie minuty. Na Jego twarzy  widniała rozpacz. W końcu przemówił. - Więc... musimy się rozstać.  - Przełkną ślinę. Zrobiłaś krok w tył, wciąż patrząc mu głęboko w czy. - Słucham? Powtórz to ! Powtórz to bo chyba się przesłyszałam, powtórz to ! - mówisz panicznym głosem. - Zdradziłem Cię. - powiedział skupiając wzrok w jednym punkcie w podłodze. Oboje płakaliście. Naprawdę to powiedział.
Wybiegłaś z posiadłości Kaneswaranów. Pobiegłaś do domu. Makijaż utworzył czarne smugi pod Twoimi oczami, włosy oklapły a z ubrań można było wycisnąć wiadro wody. Przebrałaś się w dres wciąż płacząc. Z nadmiaru wrażeń szybko usnęłaś wtulając twarz w Jego bluzę.  Następne trzy miesiące rzadko wychodziłaś z domu. W końcu Twoja przyjaciółka postanowiła Cię z kimś zapoznać.  Poszłaś na randkę z Jej kuzynem. Było miło. Miałaś dla kogo umyć zęby, uczesać się, umalować i założyć szpilki. I choć śmiałaś się z Jego żartów, w głębi duszy brakowało Ci Sivy. Kuzyn Twojej przyjaciółki odprowadził Cię pod bramę Twego domu. Pocałował Cię w policzek. Źle się czułaś, gdy to zrobił. Tylko Siva mógł to robić, to Jego usta i umiejętności były dla Ciebie rajem. Weszłaś do domu, poszłaś do swojego pokoju. Zamarłaś po otworzeniu drzwi. Seev stał przodem do okna z widokiem na bramę. To znaczy, że widział Cię z innym. Twoje serce kłóciło się z rozumem. Stęsknione serce chciało przytulić Go i ucałować. Rozum przypomniał o zdradzie. Dumnie weszłaś do pokoju. Miałaś nadzieję, że gryzie Go teraz sumienie. Że cierpi tak jak Ty, że zdał sobie sprawę kogo stracił. Obrócił się do Ciebie, podszedł bardzo blisko. - Kocham Cię bezgranicznie. - powiedział próbując Cię pocałować. Odepchnęłaś Go i wykrzyczałaś prosto w twarz - Nie mogłabym wierzyć dłużej w bezgraniczną miłość, ponieważ Ty przekroczyłeś granicę zdradzając mnie! A teraz wyjdź ! - wskazałaś palcem na drzwi. Obserwowałaś Jego reakcje. Złapał się za głowę i podpierając się o ścianę, usiadł ciężko na łóżku. Usiadłaś plecami do Niego po drugiej stronie łóżka. - Nigdy Cię nie zdradziłem, kocie. - powiedział. Spontanicznie  odwróciłaś ciało w Jego stronę. - Jestem chory. Chciałem oszczędzić Ci cierpień. To z miłości do Ciebie - kontynuował. Jego głowa bezwładnie opadła pod ciężarem. Był wykończony psychicznie i fizycznie. - Musisz iść do lekarza zrobić testy na HIV. - powiedział, odwracając głowę w Twoją stronę. Jego oczy były puste. Tak puste jak oczy osoby pijanej, lecz On nie był pijay, tylko ledwo żywy.  Byłaś wściekła. Pobiegłaś do Niego i zaczęłaś bić pięściami w Jego klatkę piersiową łykając własne łzy. Chwycił silnie Twoje dłonie, zatrzymując je przed zbliżającymi się ciosami, przyciągnął Cię silnie do siebie i przytulił. Tak bardzo Ci brakowało Jego ciepła , dotyku i zapachu.
- Jak to ? - wykrztusiłaś z siebie załamanym głosem. - Opowiadałem Ci o tym, że moja matka była narkomanką. Umarła na AIDS. Urodziłem się z tym. Dowiedziałem się parę miesięcy temu. Naprawdę przepraszam. - powiedział. Twoje włosy były mokre od Jego łez. - Pójdziesz ze mną ? - zapytałaś. Zgodził się. Tę noc spędziliście wtuleni w siebie.

Nazajutrz rano postanowiliście pójść do pobliskiej przychodni. Stres był nie do opanowania, nie pozwoliłaś Sivie się dotykać, chciałaś żeby milczał. Wynik będzie za trzy minuty - powiedział lekarz. Wzięłaś głęboki wdech. Zapraszam do gabinetu - oznajmił lekarz. Wstałaś i pocałowałaś Sive w usta, weszłaś do pomieszczenia. - Nie jest Pani chora i nie jest Pani nosicielką - powiedział z uśmiechem doktor po czym przypomniał Ci, że musisz oddychać. - Dziękuję. - powiedziałaś. Zamknęłaś za sobą drzwi do gabinetu i usiadłaś obok Sivy w poczekalni. - Jest ok. - powiedziałaś. - Ok ?!?! Oszalałaś? To wspaniała informacja - przytulił Cię całując w czoło. - Wychodzimy z tąd - powiedziałaś - idziemy na lody ?

To było Wasze ostatnie wyjście na lody. Siva zmarł dwa tygodnie później.

Pół roku po pogrzebie, siedzisz na ławce, gdzie się poznaliście. Natłok myśli rujnuje Twoją psychikę. Patrzysz na grupę biegaczy i nie wiesz, w którą stronę podążają. Patrzysz na na swoje odbicie w ekranie telefonu i widzisz pustkę. Twe powieki drżą. Nie odczuwasz wiatru. Twoje ciało jest sparaliżowane. Twoja dusza została wyprana z uczuć. Twój wzrok opadł na miejsce, na którym siedział dwa lata temu. Z dźwiękiem syren przejeżdżającej karetki serce przyspieszyło bicie. On również znajdował się w karetce po tym jak zemdlał, gdy byliście na zakupach spożywczych.

Pijany kierowca ciężarówki wjechał w karetkę, w której Seev walczył o życie. Wszyscy zginęli na miejscu. Naczepa tira zgniotła ambulans. Teraz siedzisz tu sama próbując odganiać od  siebie wspomnienia. Twój wzrok spoczął na schodach, którymi można zejść z mostu do parku, w którym się znajdujesz. Mówisz do siebie - Patrzę na schody, którymi możesz tu dojść, dojść do mnie. A Ty nimi nie schodzisz. I już nie zejdziesz, prawda?

19. Imagin z Nathanem

Dla  Ady

wybiegasz z domu w płaczu. Nie masz gdzie się podziać. Idziesz na stację benzynową i siadasz na krawężniku.  Po drodze kupiłaś butelkę wódki, a w kieszeni masz trochę trawki.  Rozmyślasz o swoim życiu. Matka i ojciec  alkoholicy i  narkomani ,a siostra prostytutka. Czasami nawet zabiera cię i ty tez sprzedajesz się za kasę.  Nienawidzisz tego , ale jak się nie ma kasy to pozostaje tylko to. Patologia- tak twierdzą ,, znajomi '' z twojej klasy. Tak naprawdę nikt cię nie lubi. Nie masz przyjaciół. Jesteś typem samotnika. I tak nikt by cię nie polubił. W dzisiejszym świecie liczy się kasa i markowe ciuchy. A ty ich nie masz. Ciuchy dostajesz z opieki społecznej lub jakieś znoszone od kuzynki.  Czas mi kilka dni pod rząd nic nie jesz, a jak już coś jesz to jest to ukradzione lub z pieniędzy  za seks z jakimiś obleśnymi typami. Rodzice się tobą nie przejmują. Ojciec jak się nachleje to potrafi cię zbić tak,że nie chodzisz do szkoły prze dwa tygodnie. Matka przy tym stoi i mu pomaga. Kiedyś wzięła kij od miotły i waliła cię po głowie.  Dostałaś wstrząs mózgu.Spędziłaś 2 miesiące w szpitalu. Pytali się coś ci się stało, a ty powiedziałaś ,że spadłaś ze schodów. Przecież nie powiesz ,że twoi rodzice cię biją. Przez to mieliby kłopoty,  a ty pomimo tego co oni ci robią  ich kochasz. Czasami siostra ci pomoże. Da parę groszy z tego co zarobi na sypianiu z jakimiś facetami, ale częściej mówi,że ty masz iść i sama zarobić.  Dziś matka i ojciec jak zwykle się nachlali w cztery dupy i cię bili. Krzyczeli przy tym ,że jesteś grubą, obleśną suką. 
Wyrywasz się z zamyślenia, bo zauważasz,że jakiś samochód z czarnymi szybami . ,,Pewnie znowu chcą seks za kasę-'' pomyślałaś. Kręci ci się w głowie . Bierzesz łyk piwa i zaciągasz się skrętem. Z samochodu wysiada jakiś chłopak.  Przygląda ci się chwilę i podchodzi do ciebie.
-Nic ci nie jest?- pyta.
-Nie. I nie będę się z tobą ruchała za pieniądze, więc nie masz tu czego szukać. Znajdź se inną.- odpowiadasz  surowo.
-Ale ja nie chcę nic z tych rzeczy. Zauważyłem cię jak siedzisz na krawężniku z piwem i fajką, ty  płaczesz. Coś się stało? - mówi spokojnym i zatroskanym głosem.
-Ha . I tak nie zrozumiesz. Jesteś jakimś rozpuszczonym dzieciakiem, który mieszka w willi z basenem, a twoi starzy sypią hajsem  na prawo i lewo. Nie wiesz co to prawdziwe życie.  Idź zadręczać kogoś innego lub znajdź jakąś inną bogatą dziunie. Na pewno będziecie do siebie pasować.
- Hm. Nie rozpoznajesz mnie?- wydaje się zdziwiony.
-A powinnam?- odpowiadasz pytaniem na pytanie.
-Większość nastolatek na twoim miejscu zaczęłaby skakać , piszczeć i robić sobie , ze mną zdjęcie.
-Nie jestem taka jak ,,większość nastolatek''. -oznajmiasz.
-A jaka jesteś?- pyta, a ty nie wiesz co powiedzieć.
-Jaka jestem? Sama nie wiem. Inni sądzą ,że dziwaczka, bez hajsu , która ma patologie w domu. Słyszałam też,że uważają mnie za dziwkę,a rodzice sądzą ,że jestem grubą suką.  Więc chyba nic ciekawego ze mnie.
-Ja uważam ,że jesteś śliczna. - mówi i siada koło ciebie na krawężniku. Bierzesz kolejny łyk piwa, a on przygląda się tobie .
-Nie pij tego. Wyrzuć to świństwo. Chodź podwiozę cię do domu. Rodzice na pewno się martwią o ciebie. - zabiera ci skręta i wyrzuca do pobliskiego kosza.
-Ej no co ty robisz? Ja tu zostaje! Mam ochotę się upić, nawalić, uchlać, najebać.Wszystko jedno, byleby nic nie czuć .!- krzyczysz.
-Odwiozę cię do rodziców.- informuje i chwyta cię za rękę.
- Ja nie chcę do nich ! No kurwa puść mnie. Myślisz,że chcę wracać do domu, gdzie panuje istny rozpierdol? Trawka i alkohol . Tylko to znajdziesz w tym domu.Zauważysz też moich pijanych rodziców, którzy leżą na kanapie. - zaczynasz płakać. Bierze cię w ramiona i przytula.
-Przepraszam nie wiedziałem. -głaszcze cię po włosach- A tak w ogóle jak masz na imię?
-[Twoje.Imię]. A ty ?- pytasz.
-Nathan Sykes. Zabiorę cię do siebie. Weźmiesz prysznic, zjesz coś , położysz się spać ,a rano coś wymyślimy. Ze mną jesteś bezpieczna. Nie martw się , nie wykorzystam cię ,ani nic. Nie jestem takim typem. -proponuje.
-Dziękuje ,ale ja nie mam nic co mogłabym dać ci w zamian za pomoc. - oznajmiasz.
-Ale ja nic od ciebie nie chce. Powiedzmy, że to taka przyjacielska pomoc.- mówi.
-Przyjacielska?- pytasz i od razu tego żałujesz.
-Hmm. No tak. Jeżeli ci to nie pasuje to może ...
-To nie tak. Pasuje mi tylko,że ja nigdy ... no wiesz... nie miałam przyjaciół.- przerywasz mu.
-Taka ładna i miła dziewczyna nie ma przyjaciół ? No to poznasz. Będziesz miała ,aż 5. Bo tak się składa,że mieszkam z chłopakami z zespołu.
-Z zespołu ? Jakiego ?- zastanawiasz się i po kilku sekundach uświadamiasz sobie ,że to powiedziałaś na głos.
-Naprawdę nie wiesz? Kurczę po raz pierwszy spotykam dziewczynę ,która nie wie z jakiego zespołu jestem i na dodatek mieszkasz w tym samym mieście . No niemożliwe. Haha . Jestem z The Wanted. Słyszałaś o takim zespole? - pyta.
-Yyy ... Dziwne ,ale nie . Po prostu ... w domu nie mogłam słuchać muzyki ,bo moich ,,rodzicom'' to przeszkadzał. - znów łza płynie ci po policzku.
-No dobra. Nie stójmy tutaj tak. Chodź , jedziemy do mnie. - mówi ,pomaga ci wstać i wsiąść do samochodu. Jego mieszkanie jest kilka przecznic dalej,więc podróż nie trwała długo . Przez całą drogę opowiadał ci o swoim życiu. Dowiedziałaś się ,że mieszka z czterema chłopakami o imieniu : Max, Siva ,Jay i Tom.   Gdy wchodzicie do domu słyszysz śmiech i rozmowy.
-Cześć chłopaki .Wróciliśmy. - krzyczy.
-Cześć Nathan. Co tam ? Czy to niebo się rozstąpiło, czy widzę anioła?   - rumienisz się i zauważasz jak podchodzi do ciebie jakiś chłopak.
-Hm no tak . To jest Tom ,a to jest [Twoje.Imię ] -przedstawia.
-Witam w naszym domu. Miło mi cię poznać. A tak poza tym to ja jestem w  tym domu najprzystojniejszy ,więc jak coś to mój pokój jest na drugim piętrze. Pierwsze drzwi od prawej. - oznajmia i mruga do ciebie. Cicho zachichotałaś.
-Chodźmy do reszty chłopaków.- mówi Nath.
-No, no ,no . Nasz Baby Nath w końcu przyprowadził  jakąś dziewczynę. Cóż za piękna istota.- skomentował chłopak w lokach.
-Sorry za nich. - szepcze ci do ucha. Przedstawia ci chłopaków.
-Dobra jestem głodny. [Twoje.Imię] na pewno też. Idziemy do kuchni coś zjeść. Wy już jedliście?- pyta.
-Zamówiliśmy pizzę. Nie czekaliśmy na ciebie , bo i tak wiedzieliśmy ,że pojedziesz po coś do jedzenia.
-No dobra. - mówi wychodząc , przy czym łapię cię w talii i prowadzi do kuchni.
-Ale u was fajnie. Masz fajnych przyjaciół. Musicie mieć tu wesoło. Bardzo się cieszę,że mogę chociaż przez chwilę  z wami być. W domu ... lepiej nie będę dokańczać.
-[Twoje.Imię] no, bo ... wiesz . Nie musisz wracać do swoich rodziców. Oczywiście, jeżeli chcesz to ja .. to znaczy ja z chłopakami możemy ci udostępnić jeden pokój i byś mogła zamieszkać z nami.      Jeśli tylko chcesz. Możesz z nami zostać jak długo chcesz. Pomożemy ci.
-Ja ... Chciałabym tylko,że ... ja nie mogę. Bardzo cię lubię i chłopaków też chodź znam was tylko kilka godzin. Nie chodzi tu o to,że wam nie ufam , bo mam do was więcej zaufania nić do swoich własnych rodziców... Chodzi o to ,że jak oni się dowiedzą o tym to ojciec będzie się awanturował i na dodatek ... ja nie mam  pieniędzy ,abym mogła wam zapłacić za pokój i no ... jedzenie.Ta jedyne co mogę to iść i stać przy autostradzie i sprzedawać się za kasę... tylko ja... -Nathan przerywa ci i cię całuję. Dajesz ponieść się chwili.
-Nie musisz na płacić . Możesz w  zamian gotować i czasami posprzątać. - przytula cię. Zjedliście kolację i on prowadzi cię do jednego z pokoi . Daje ci jakąś koszulę i wskazuje gdzie jest łazienka. Wyszedł.Przebierasz się i myjesz. Kładziesz się do łóżka i rozmyślasz. Nie możesz zasnąć.Wstajesz  i wychodzisz na korytarz. Widzisz drzwi z napisem.
 ,,Pokój Nathana. Teren prywatny.''
Uśmiechasz się czytając to.   Sama nie wiesz dlaczego postanawiasz tam iść.
-Nath?- szepczesz.- Jesteś tu? - szepczesz.
-Hmm? [Twoje.Imię] co tu robisz? Jest już 2:00 w nocy. - odpowiada cicho.
-Nie mogę zasnąć. Mogę wejść? -pytasz nieśmiało.
-Jasne. Wejdź. - mówi.
Właź do łóżka bo zmarzniesz.- odkrywasz kołdrę i kładziesz się koło niego. Długo rozmawiacie. W pewnym momencie Nath przysuwa się do ciebie bliżej. Głaszcze cię po włosach. Kładziesz głowę na jego klatce piersiowej.
-Wesz co? Znam cię od wczoraj ,a już leżymy razem w łóżku. Troszkę dziwne. Normalnie tak n ie robię, ale przy tobie tracę zmysły i czuję się tak jak bym cię znał od wieków.-  mówi ,a łza popłynęła ci po policzku.
-A wiesz co ja ci powiem? - szlochasz.
-Nie musisz nic mówić. Wystarczy już słów.-pochyla się nad tobą i namiętnie cię całuje.
-Jednak coś ci muszę powiedzieć - mówisz gdy skończyliście się całować- Chyba się zakochałam.
-I bardzo dobrze. Bo ja też.- znów cię całuje. Zasypiasz w jego ramionach.
Epilog.
Gdy się obudziliście rano , zrobiłaś mu obiecane śniadanie. Pojechaliście do twojego domu i spakowałaś swoje rzeczy. Nie było tego dużo. Postanowiłaś wziąć wszystko ,aby nie musieć tu wracać. Rodzice jak zwykle nachlani ,leżeli na kanapie i nawet nie zauważyli jak weszłaś i wyszłaś z domu. Zostawiłaś im kartkę , na której napisałaś:
Nie musicie się już mną interesować. Zresztą i tak nigdy tego nie robiliście.  Znalazłam kogoś  z kim jestem szczęśliwa .To on nauczy mnie, aby nie oglądać zdjęć ,i to on twierdzi że  we wspomnieniach jest magia.  Ale to dzięki wam jestem dzieckiem co nie liczy strat i zysków. Myślę ,że przewinę ten czas, tak jak taśmę w kasecie . Zawsze chciałam być  kimś dla kogo słowo Kocham Cię będzie czymś więcej niż tylko kolejnym pieprzonym , wymuszonym wyznaniem. To właśnie problemy uświadamiają nam, ile tak na prawdę mamy przyjaciół. którzy pomogą nam przejść przez to bagno- a nie staną i będą się śmiać z naszych błędów. Ja znalazłam takiego przyjaciela.  Mam nadzieję ,ze beze mnie sobie poradzicie . Pomimo tego co mi zrobiliście KOCHAM WAS. Do zobaczenia - mam nadzieję ,że się opamiętacie i kiedyś zrozumiecie co straciliście. 
Wasza kochana córka [Twoje.Imię].

Nathan wyrwał cię z bagna , w którym żyłaś. Zostaliście parą. Twoi rodzice robili awantury, ale jakoś to przetrwałaś. Tak jak myślałaś , po jakimś czasie dali ci spokój. Nie wiesz co u nich i nawet nie chcesz wiedzieć.  Już wiesz kim chcesz być w życiu - kochającą żoną i matką. Nie popełnisz takiego błędu jak twoi rodzice, bo wiesz jak to jest być nie docenianym i niekochanym.

wtorek, 23 października 2012

18. Imagin Nathan +18

Dla Klaudii

Planowałaś te wakacje już dłuższy czas. Wszystko było zapięte na ostatni guzik, a Ty tylko czekałaś na osobę, z którą miałaś na nie wyruszyć. Jak zwykle się spóźniał. Rozumiałaś jego napięty grafik i całą resztę obowiązków, ale myślałaś, że gdy w końcu doczeka się on chwili wolnego, to przynajmniej postara się ją wykorzystać i nie spóźni się na własne wakacje. Poczekałaś jeszcze kilka dobrych chwil, gdy usłyszałaś samochód, który przejeżdżał pod domem. Odgłos klaksonu zabrzmiał tuż pod kuchennym oknem, a koła zaszurały o żwirowy podjazd. Nareszcie. Podeszłaś do drzwi, które właśnie się otworzyły i zobaczyłaś swojego Nathana. Tak, spotykałaś się z Nathanem Sykesem, wokalistą popularnego zespołu, właścicielem najpiękniejszych oczu na świecie. Przysunęłaś się do niego, a on objął twoje drobne ciało w pasie, wtulając twarz w twoje miękkie włosy. Rozkoszowałaś się jego zapachem, na który łączyła się woda kolońska i woń ludzkiego ciała. To był wasz rytuał. Robiliście tak od zawsze, tak wyglądało wasze pierwsze spotkanie. Był to element, bez którego nie mogliście żyć. Niespodziewanie poczułaś, jak ręka Nathana nieznacznie zsuwa się w dół, a jego usta zaczynają delikatnie muskać twoją szyję. Zaśmiałaś się dźwięcznie i szybkim, sprawnym ruchem wysunęłaś się z jego objęć. 
- Mamy na to całe dwa tygodnie, słońce. - Wyszeptałaś mu do ucha, czując jak drży pod wpływem twojego głosu. - Powstrzymaj się teraz, to później dostaniesz nagrodę.
Zauważyłaś błysk w jego oczach, gdy schylał się po twoje walizki. Szybkim krokiem zaniósł je do samochodu i usiadł w fotelu kierowcy. Rozbawiona zajęłaś miejsce tuż obok niego, patrząc jak twój kochaś nerwowo zaciska ręce na kierownicy. Nienawidził czekać. Nienawidził być powstrzymywany, ale wiedział, że z Tobą nie warto dyskutować, bo i tak nic nie zdziała. Zatrzasnęłaś drzwi, a on w tym samym momencie wcisnął pedał gazu. Z piskiem opon wyjechaliście z terenu waszej posiadłości. Szykowała się naprawdę długa podróż, ale cieszyłaś się, że to akurat Nath prowadzi. Miałaś nadzieję trochę się z nim podrażnić podczas tej jazdy, może nawet momentami podniecić. Zaczęłaś swoją grę od delikatnego przeciągania się na fotelu pasażera. Odchyliłaś ręce na tyle, na ile pozwalała Ci mała przestrzeń pojazdu i wyciągnęłaś się przeciągle, wypinając swój biust delikatnie do przodu. Kątem oka zauważyłaś, że jego szczęka zaciska się, a dłonie zapewne musiały go rozboleć, od tak długiego ściskania ich na bezbronnej kierownicy. Mimo wszystko nie chciałaś przestawiać, czerpałaś z tego naprawdę dużą przyjemność. Kontynuując, złapałaś za róg swojej zwiewnej sukienki i delikatnie podwinęłaś, by kończyła się w połowie uda. Wyglądając przez samochodowe okno i podziwiając widoki za nim, twoja dłoń sunęła delikatnie po tej części ciała, którą właśnie wyeksponowałaś. Delikatne muskanie własnych palców po tak delikatnej skórze ciała, doprowadziło, że zaczęłaś lekko drżeć. Zerknęłaś dyskretnie na Nathana, który uparcie wpatrywał się w przednią szybę pojazdu, próbując ignorować twoje zachowanie. Robił to wyjątkowo nieskutecznie, bo co chwilę jego wzrok wędrował w stronę twojego ciała, wyciągnięto na fotelu obok. Najlepszym dowodem na to, była rysująca się wypukłość, odznaczająca się na kształcie spodni. Zadowolona, że doprowadziłaś go do takiego stanu i będąc pewna, że na Ciebie spogląda, zaczęłaś delikatnie przygryzać swoją dolną wargę, przesuwając swą dłoń w górę uda i rozchylając odrobinę nogi. Twoja sukienka ledwo zasłaniała Ci dolną część bielizny, ale zupełnie Ci to nie przeszkadzało. Chciałaś się bawić, lecz chwilę później poczułaś mocny uścisk na nadgarstku, który skutecznie zatrzymał go w miejscu. 
- Przestań. - Warkot, który wydobył się zza zaciśniętych zębów był niesamowicie podniecający. 
- Nie. - Odparłaś zadziornie, próbując ukryć rozbawienie. - Mi się podoba.
W tym momencie wyszarpnęłaś dłoń z jego uścisku i delikatnie pochylając się w jego stronę, dotknęłaś jego twardej męskości, której zaczynało brakować już miejsca w ciasnych spodniach. On warknął i gwałtownie skręcił w najbliższą boczną uliczkę, którą mijaliście. Zaskoczyła Cie jego reakcja, spodziewałaś się, że wciąż będzie zrywał takiego opanowanego, jak dotychczas, przez całą podróż. Uśmiech nie schodził ci z twarzy, a twoja dłoń nie opuszczała okolic jego krocza, gdy samochód podskakiwał na wybojach polnej drogi wiodącej przez środek lasu. Brunet jechał tak przez kilka minut, gdy w końcu zatrzymał się na środku wąskiej ścieżki. Gwałtownym ruchem odpiął pasy bezpieczeństwa i szybko opuścił samochód, nie odzywając się do Ciebie ani słowem. Okrążył pojazd i otworzył drzwi z Twojej strony, rzucając Ci dziwne spojrzenie.
- Wysiadaj. - Brzmiało to zdecydowanie jak rozkaz, ale jego ton dawał Ci jakąś nieopisywaną satysfakcję. 
- Nathan, ale.. 
- Powiedziałem. Wysiadaj. Z. Tego. Pieprzonego. Samochodu. - Nie chcąc się kłócić, szybko wyswobodziłaś się z pasów i zrobiłaś to, o co Cie poprosił. Ledwo zdążyłaś zamknąć za sobą drzwi, gdy jego mocne ramiona objęły Cie z całej siły i popchnęły tak, że plecami dotykałaś boku pojazdu. Moment później muzyk wpił się w Twoje usta, przyciągając Cię do siebie jeszcze bardziej, jeszcze bliżej. Poczułaś jego ciepły język, który zaczął delikatnie pieścić Twoje podniebienie. Wplotłaś palce w jego  włosy, wiedząc, że bardzo to lubi. W efekcie swojego czynu, otrzymałaś ciche westchnienie, które Nath wydał z siebie prosto w Twoje usta. Drżąc z przyjemności oddałaś mu pocałunek z jeszcze większą namiętnością, niż kiedykolwiek wcześniej. Kochałaś usta swojego chłopaka, uwielbiałaś czuć je na sobie, na całym swoim ciele. Poczułaś jak jego dłonie wędrują po całym Twoim ciele, ściskają piersi, głaszczą uda i pośladki, delikatnie pieszczą wrażliwą skórę szyi. 
- Chcę Cie. - Wyszeptał Ci to prosto do ucha, jednocześnie lekko przygryzając jego płatek. - Chcę Cie, tutaj i teraz.
Jednym szybkim ruchem poderwał Cie do góry, a ty objęłaś go nogami w pasie. Czułaś jego erekcję, gdy ten przemierzył kilka kroków, by posadzić Cię na chłodnej masce samochodu. Oparł dłonie na twoich bokach i zaczął obsypywać pocałunkami Twoją szyję, na co ty reagowałaś coraz głośniejszymi oddechami. Gdy usta Natha dotarły Twoich obojczyków, przesunęłaś dłońmi po jego umięśnionym brzuchu i szybkim ruchem wyswobodziłaś jego tors z opiętej koszulki. Niepotrzebną część garderoby rzuciłaś za siebie, nie przejmując się, że później i tak będziecie musieli jej poszukać. Jego dłonie przesunęły się w stronę zapięcia Twojej sukienki i poradziły sobie z nim bez najmniejszego problemu. On zsunął ją z Ciebie całkowicie, a że nie założyłaś dzisiaj stanika, to siedziałaś przed nim wyłącznie w koronkowych, czarnych i wyjątkowo skąpych majtkach. Była to połowa od Twojego ulubionego kompletu, a Ty doskonale zdawałaś sobie sprawę, że on również go uwielbia. W myślach pochwaliłaś swoją intuicję, za to, że zdecydowałaś się je włożyć właśnie dziś. Błysk w oku Nathana, gdy podziwiał Cię prawie nagą na masce pięknego samochodu był nieopisywalny. Nie chcąc pozostać mu dłużna, sięgnęłaś dłońmi do jego rozporka i powoli zaczęłaś go rozpinać. Następnie zsunęłaś mu spodnie z bioder i o ile to możliwe, jego erekcja powiększyła się jeszcze bardziej. Zaczęłaś ją delikatnie pieścić przez cienki materiał czarnych bokserek, na co on zareagował swoim cichym, pierwszym jękiem tego dnia. Widząc, że sprawia mu to przyjemność, przyspieszyłaś swoje ruchy, jednocześnie podziwiając jego twarz na której widniał wyraz czystej przyjemności. Po chwili jednak, jego przyjaciel był już tak duży, że zaczął wystawać z opiętych bokserek. Problemu nie było, bo te po chwili leżały gdzieś na ścieżce, daleko za waszą dwójką.W podobnym tempie pozbyliście się reszty Twojej bielizny. Byliście zupełnie nadzy w środku lasu. Chyba nic nie podniecało Cie bardziej, niż świadomość, że ktoś może przechodzić lub przejeżdżać drogą, na której wy urządziliście sobie dość nietypowy postój. Z rozmyślań wyrwał Cię dotyk Nathana, którego dłonie zmierzały do dolnych cześć Twojego ciała. Poczułaś, jak jego palec odnajduje Twoje ciepłe wnętrze i wsuwa się w nie, bez żadnego oporu. Wygięłaś Swoje ciało w łuk, gdy chłopak zaczął poruszać nim coraz szybciej, by po chwili dołączyły do niego kolejne dwa uzdolnione paluszki. Jęknęłaś głośno, gdy Nathan wolną dłonią zaczął pieścić Twoje stojące na baczność sutki. Nie chcąc być dłużna, sięgnęłaś do jego członka, by oddać mu choć trochę przyjemności, którą Ci właśnie zapewniał. Gdy tylko go dotknęłaś, z jego ust wydobyło się ciche westchnienie.
- Zostaw. - Wymruczał Ci do ucha. - Później. Teraz czas na Ciebie.
Nie chcąc dyskutować, oddałaś mu się całkowicie. Jeśli było to możliwe, to ten jeszcze bardziej przyspieszył swoje ruchy, a jego język zaczął namiętnie bawić się Twoim sutkiem. Krzyczałaś, jęczałaś i wzdychałaś, nie dbając, że słyszeli Cie pewnie w obrębie mili. Teraz istniałaś tylko Ty, On i przyjemność jaką Ci sprawiał swoimi palcami. Poczułaś, jak jego język wędruje coraz niżej, zaczyna pieścić delikatną skórę brzucha i wciąż uparcie posuwa się w dół. W jednej chwili jego palce  wysunęły się z Ciebie, a ich miejsce zajął wcześniej wspomniany język. Przez Twoje ciało przeszedł silny dreszcz, gdy chłopak zaczął poruszać nim w Twoim wnętrzu. Robił Ci to wcześniej wiele razy, ale nic nie mogło równać się z tym, który miał miejsce teraz. Twoje jęki przybrały na sile, a ty czułaś, że zaraz dojdziesz. Widok poruszającej się głowy Natha między Twoimi nogami przeważył szalę przyjemności i wczepiając palce w jego miękkie włosy, rozkoszowałaś się nieziemskim orgazmem, który w chwili obecnej opanował Twoje ciało. Nathan odsunął się od Ciebie i pomógł na powrót usiąść na masce, na której leżałaś przez kilka ostatnich minut. Widziałaś ten błysk w jego oczach, tą radość, która od niego emanowała. To w nim kochałaś. Jako jeden z niewielu facetów, odnajdywał spełnienie w samym zaspokajaniu partnerki. Zawsze dbał o Twoje doznania, zawsze sprawiał, by Tobie było najlepiej. Nie chcąc jednak zostawiać go bez żadnej przyjemności, rozsunęłaś swoje nogi i śmiałym spojrzeniem zaprosiłaś go bliżej. Nie musiałaś powtarzać tej czynności, pojawił się przy Tobie w jednej sekundzie. Złożyłaś na jego ustach pocałunek, a dłońmi zawędrowałaś do jego, stojącej na baczność erekcji. Objęłaś ją dłonią o zaczęłaś wykonywać wolne ruchy, które musiały sprawiać jej właścicielowi wiele przyjemności. Gdy jego jęki przybrały na sile, przyspieszyłaś ruchy i rozkoszowałaś się wyrazem twarzy Nathana, pogrążonej w grymasie przyjemności. 
- Zaraz.. Dojdę.. - Wydyszał cichutko, pomiędzy kolejnymi cichutkimi jękami.
Nie trzeba było Ci tego powtarzać dwa razy. Rozsunęłaś swoje nogi jeszcze szerzej, a Nath wbił się w ciebie jednym płynnym ruchem. Gdyby nie jego palce, które zajęły się Tobą wcześniej, pewnie rozerwałby Cię na pół. Teraz jednak szans nie było, by którekolwiek zwolniło, lub zaczęło być ostrożnym. Oplotłaś nogami jego biodra i przysunęłaś go jeszcze bliżej siebie. Oboje jęknęliście głośniej niż wypadałoby, ale kontynuowaliście ten szaleńczy wyścig po ogromną przyjemność. On wykonywał mocne i zdecydowane pchnięcia, wchodził w Ciebie do samego końca, a zimna maska przyjemnie chłodziła Twoje rozgrzane ciało. Trwaliście w podobnym stanie kilka naprawdę długich chwil, zwiększając intensywność wzajemnie oferowanych doznań. W jednym momencie poczułaś, jak członek Nathana drży i zapowiada szybki koniec w twoim wnętrzu. Sama również byłaś bardzo bliska całkowitego spełnienia i wystarczył jeden skurcz wszystkich mięśni na Twoim ciele, byś doznała najlepszego orgazmu w swoim życiu. Nathan nie pozostał w tyle i strzelił w Ciebie ciepłą spermą, która przyjemnie rozlewała się po twoim wnętrzu. Zastygliście nieruchomo, przytuleni do siebie, drżąc w wspólnym orgazmie. Było cudownie. Gdy Twój chłopak opuścił Twoje ciało, poczułaś.. Pustkę. Czułaś się niekompletna, bez niego w środku. Nie miałaś jednak czasu się smucić, bo on złożył na Twoich ustach najsłodszy pocałunek, jaki w życiu otrzymałaś. Rozkoszowałaś się jego smakiem, jego obecnością. Gdy w końcu udało wam się od siebie oderwać, usłyszałaś tylko bardzo ciche "dziękuje" z ust miłości Twojego życia. Zapowiadały się bardzo miłe wakacje. 

poniedziałek, 22 października 2012

17. Imagin Siva +18

Dla Julki

Siedziałaś w parku na ławce.Poczułaś woń waniliowej kawy na którą bardzo miałaś ochotę . Chwile potem do twojego nosa dotarł zapach męskich perfum.W ułamku sekundy zorientowałaś się,że usiadł przy Tobie twój kochany Seev z kawą w ręku.
-No cześć kochanie !-radośnie powitał Cię chłopak całując czule w usta.
-Hej Seev.-odpowiedziałaś odwzajemniając pocałunek.
-Jakie mamy plany na dziś ?- kontynuowałaś
-Myślałem,żeby pójść do mnie i obejrzeć jakiś film ale to po tym jak trochę pospacerujemy ? -spytał i popatrzył na Ciebie nie będąc pewien czy spodobał Ci się ten pomysł  
-O.K ! jak najbardziej.Dość już mam tej jesieni-odpowiedziałaś łapiąc chłopaka za rękę
-Zimno Ci ? Jak chcesz możemy pójść od razu do mnie-odpowiedział obejmując Cię jedną ręką
-W sumie możemy iść-odpowiedziałaś całując go w policzek
15 minut i już byłaś w jego domu .Było tam cieplutko nie to co na dworze.Zdjęłaś płaszczyk i buty złapałaś Sivę za rękę i poszliście na kanapę.Sporo rozmawialiście i całowaliście się na przemian.W końcu twój chłopak włączył film.Jakąś komedie romantyczną.Oglądaliście go w objęciach wżerając popcorn popijając go colą.Gdy napisy końcowe się włączyły Seev zaczął Cię namiętnie całować.Jego pocałunki schodziły coraz niżej aż po dekolt.Podobało Ci się to.Zaczęłaś powoli rozpinać mu koszulę.Chwile potem leżała już na podłodze.Gładziłaś jego lekko umięśniony tors dłoniami.On włożył Ci rękę pod koszulkę i rozpiął stanik.na chwile przerywając pocałunek spojrzał Ci się w oczy lekko uśmiechną i powiedział,że Cię kocha.Odpowiedziałaś,że Ty go bardziej i pocałowałaś namiętnie.Chłopak znowu przerwał i powiedział:Nie bo ja znowu zatapiając swoje usta w twoich.Nie bo ja przerwałaś i zaczęłaś rozpinać mu rozporek.Nie kochanie ! wydaje Ci się ! Dalej kłócił się z nim z ciągając z Ciebie koszulkę.Podczas trwającej kilka chwil kłótni zdążyliście rozebrać się cali.Seev wszedł w Ciebie.Ogarnęła Cię rozkosz jakiej jeszcze nie znałaś.Cały czas całowaliście się namiętnie.Mulat angażował się coraz bardziej co chwile przyśpieszając.Oboje jęczeliście z podniecenia.W tle grał telewizor a na podłodze walały się wasze ciuchy szklanki po coli i miska po popcornie.Nagle zadzwonił Ci telefon.Powiedziałaś swojemu chłopakowi,żeby się tym nie przejmował i nie przestawał.Chciałaś aby ta chwila trwała wiecznie.Było Ci nieziemsko dobrze.Po nim też było widać,że jest zadowolony.Gdy oboje doszliście Seev zwolnił trochę tempo i zaczął całować Cię po szyi.Jeszcze nigdy nie było wam tak dobrze.Po kilku godzinach upojnych igraszek skończyliście.Seev położył się koło Ciebie i powiedział na ucho,że było fantastycznie.Spletliście ręce a Ty położyłaś swoją głowę na jego torsie  wzdychając głęboko.Zmęczeni zasnęliście w objęciach całkiem nadzy...

16. Imagin Jay

Dla Gabrieli

"Boje się, nie wiem co robić, boje się jego reakcji" Chodziłaś od ściany do ściany i powtarzałaś te słowa w kółko. 
- A co jeśli nie będzie go chciał, jeśli mnie zostawi po tym co mu powiem? - myślałaś.. nie wiedziałaś co robić. Postanowiłaś wziąć się na odwagę. Zeszłaś cichymi krokami po schodach, idąc w stronę kuchni. Jay siedział na kanapie i oglądał telewizje. Podeszłaś go od tyłu i objęłaś. Jay chwycił twój podbródek i ucałował namiętnie twoje usta. Usiadłaś koło niego i spojrzałaś mu prosto w oczy..
-Jay - zaczęłaś.. - chciał byś mieć w życiu kogoś więcej, niż tylko mnie?
- O co ci chodzi? - spojrzał na ciebie zaskoczony.
- Chodzi mi o dziecko.. 
- Po co się spieszyć kochanie - ucałował cię w policzek. - przecież jest dobrze, tak jak jest.
- Wiem.. ale.. - Straciłaś sens rozmowy. Wstałaś z kanapy i poszłaś do kuchni. Nalałaś sobie soku.. chwyciłaś się za brzuch i pomyślałaś " dopiero się rozwijasz a ja już cię kocham ". Uśmiechnęłaś się do siebie, i gładziłaś swój płaski brzuch. 
On widział że cię coś gnębi i podszedł do ciebie.
- Czy jest coś konkretnego, do czego zmierzałaś podczas rozmowy? 
- Nie.. nic - zakłopotałaś się
- Ja jednak myślę inaczej - zgarnął kosmyk włosów z twojego czoła - jeśli nie chcesz.. nie musisz mówić. - uśmiechnął się i pocałował cię w czoło.
Po tych słowach miałaś ochotę powiedzieć mu prawdę, powiedzieć mu o ciąży lecz nie chciałaś najgorszego. Że przez ciąże zostawi cię wraz z dzieckiem, że nie pokocha go. Nie chciałaś o tym myśleć. Powiedziałaś Jayowi że idziesz do parku się przejść. Chciał iść z tobą, ale mu na to nie pozwoliłaś. 
Szłaś powolnym krokiem. Było ci smutno że potraktowałaś go w ten sposób. Nie chciałaś ciągnąć tego tematu dłużej, żeby się nie złościć i nie doprowadzić do niepotrzebnych kłótni. Coś jednak cię gryzło.. postanowiłaś wrócić do domu i powiedzieć mu nie całą prawdę.
Przekroczyłaś róg mieszkania i wykrzyczałaś mu w twarz 
- Wiesz co, powiem ci to co chciałam powiedzieć wcześniej! - Jay spojrzał na ciebie z zainteresowaniem. 
- Mam kogoś. To chciałeś wiedzieć? - Łzy próbowały się wydostać, ale je powstrzymałaś - Najlepiej będzie jak wyjadę.
Spojrzałaś na niego. Łzy spływały mu po jego polikach. Zraniłaś go, ale tego nie chciałaś. Nie chciał dziecka nie było innego wyjścia. Podeszłaś do szafy. Spakowałaś do walizki wszystkie ciuchy, gdy on złapał cię za rękę.
- Nie musisz tego robić, przynajmniej nie rób tego mi - powiedział rozżalonym głosem. - Nie zostawiaj mnie, czemu mi to zrobiłaś?
- Nie Jay, to nie ma sensu - chwyciłaś walizkę i zeszłaś biegiem na dół. Na dole czekała na ciebie koleżanka z autem. Wsiadłaś szybko, bo wiedziałaś że Jay za tobą biegnie. Ruszyłyście z piskiem opon..
- Jesteś pewna tego co robisz? - spytała się z pełną troską twoja znajoma.
- Tak jestem.. - odpowiedziałaś jej zapłakanym głosem. Nie chciałaś ale musiałaś.
Minęły zaledwie niepełne 2 miesiące. Brzuch był bardziej okrąglejszy. Nikt z chłopców, ani Jay nie dawali po sobie znaku życia. Zdawałaś sobie sprawę z tego co zrobiłaś, ale było ci przykro że McGuiness mógł znaleźć sobie kogoś innego. 
Mieszkałaś z twoją koleżanką, dzięki której tu jesteś. Zeszłaś do salonu, i usiadłaś przy blacie stołu. Chwyciłaś telefon. Miałaś ochotę napisać do niego, powiedzieć prawdę, powiedzieć jak tęsknisz.. ale nie mogłaś. Nie mogłaś wszystkiego odwrócić za pomocą jednego sms tym bardziej, że nie byłaś pewna tego, czy Jay znalazł kogoś innego. Że chroni kogoś innego swoimi ramionami, i zaspokaja ciepłymi pocałunkami. 
Wstałaś gwałtownie z krzesła. Nie mogłaś o tym myśleć, z powodu twojego dziecka i swojego. Parę minut później zadzwonił twój telefon. To był Tom.
- Przyjeżdżaj szybko do szpitala! - krzyknął do słuchawki.
- Ale którego? 
- Twojego - nie zdążyłaś dokończyć rozmowy, a Tom się rozłączył. Nie wiedziałaś kto jest w szpitalu, co się dzieje więc pojechałaś tam najszybciej jak mogłaś. W połowie drogi korytarza, złapał cię mocny ból brzucha. Niedaleko byli chłopcy, pomogli ci. 
- Co ci jest?
- Nic - jęknęłaś. Bolało cię bardzo, ale nie chciałaś im mówić o ciąży. - O co chodzi? Poco kazaliście mi tu przyjechać?
- Jay.. - nie dałaś mu dokończyć, i przerwałaś swoim krzykiem.
- Co z nim nie tak, co się stało!? - Krzyczałaś na cały szpital. Pociłaś się nie miałaś sił płakać, chciałaś go jak najszybciej zobaczyć. - Zaprowadźcie mnie do niego. On leżał na szpitalnym łóżku. 
- Jay - mówiłaś z nadzieją że ci odpowie.
- On śpi - odparł Tom - za pewien czas, już na zawsze- odwrócił się i wyszedł z sali. Ruszyłaś za nim wielkim krokiem, i chwyciłaś za ramie.
- Co ty powiedziałeś? - łza kręciła ci się w oku. Nie wiedziałaś co miał na myśli, co chce powiedzieć ale miałaś złe przeczucia.
- Jay umrze. Od czasu gdy go zostawiłaś był u lekarza, i okazało się że ma chorą nerkę. Nie ma nikogo kto ma taką samą grupę krwi. Jeśli do jutra nikt się nie zgłosi, on umrze [ twj. imię ] rozumiesz? umrze - rozpłakał się. 
- To moja wina.. - spojrzałaś na niego, i wiedziałaś że musisz mu powiedzieć - jestem w początkującej ciąży, nie chciał tego dziecka musiałam coś wymyślić.. i zrobiłam to. Zrobię badania.
- Co ty mówisz [ twj. imię ] Nie rób tego, masz w sobie dziecko. 
Postanowiłaś to zrobić. Zrobiłaś badania i okazało się że masz taką samą grupę krwi co Jay.
- Panie doktorze, ja to zrobię 
- Nie może pani.. Masz w sobie dziec.. - nie dałaś mu dokączyć. Byłaś pewna tego co zrobisz..
- Usunę ciąże.. jestem tego pewna.
- Chce pani już dzisiaj umrzeć?
- Tak - skończyłaś, i poszłaś pożegnać się z Jayem. Weszłaś do sali, usiadłaś na krześle i chwyciłaś jego dłoń. Poczuł to.. poczuł i odwzajemnił. 
- Katie, tak? - Odparł, i rzucił wzrokiem na twój brzuch. Nie wiedziałaś co powiedzieć, chciało ci się płakać..
- To było powodem tego, że.. odeszłam. Ja tak bardzo przepraszam, nie chciałam tego ale nie chciałeś dziecka. Musiałam to zrobić, przepraszam - rozpłakałaś się, uciskałaś białą kołdrę. 
- Nie mów tak. To moja wina. Mogłem domyślić się o co chodzi.. - ścisnął twoją dłoń jeszcze mocniej - Wszystko będzie dobrze, ułoży się. Urodzisz naszą córeczkę, weźmiemy ślub i będziemy żyć razem wiecznie, póki śmierć nas nie rozłączy - Uśmiechnął się do ciebie, ale ty się popłakałaś. 
- Muszę już iść Jay - ucałowałaś go. Poszłaś w stronę sali operacyjnej, ale po drodze zaczepił cię Tom.
- Żałuję że dopiero teraz wiem, jaka jesteś silna i dobra. Poświęcasz życie dziecka i swoje, nigdy bym się na to nie odważył, a ty.. - wtulił się w ciebie najmocniej jak umiał - Kocham cię, kocham cię jak siostrę [ twj.imię ] ..Nigdy o tobie nie zapomnimy. 
Wyszłaś z objęć Toma. Poszłaś tam gdzie na ciebie czekano, gdzie właśnie oddasz życie za kogoś, kogo kochasz najmocniej na świecie.
Jay obudził się z uśmiechem na twarzy. Chłopcy otaczali go ze wszystkich stron łóżka.
- Gdzie [ twj. imię ], gdzie nasza córeczka - Rozglądał się po całym pomieszczeniu - gdzie one są? 
- Jay.. - zaczął Max, bo tylko on odważył się mu to powiedzieć - To [twj.imię] była dawcą. W jego oczach gromadziły się miliony łez, miliony smutków.
- Jak mogliście na to pozwolić!? Czemu ona! - Rozpłakał się, tęsknił za tobą ale nie mogłaś być już przy nim. Zrobiłaś to dla niego by żył, i był szczęśliwy lecz bez ciebie to nie to samo.

15. Imagin Max

Dla Izy

-Dlaczego do cholery nie powiedziałeś mi tego wcześniej?! - krzyczałaś na swojego ukochanego.
-Nie chciałem .... mogłaś odejść ode mnie ... nie chciałem tego .. proszę wybacz mi - mówił
-Tak jasne , uważaj bo ci wybaczę wiesz?! Jesteś zwykłym dupkiem! Jak mogłam z tobą być?!
-Kochanie przepraszam - uklęknął przed tobą
-Nie mów do mnie kochanie! Nie masz prawa! Okłamywałeś mnie przez te osiem miesięcy! Jak mogłeś być ze mną w związku i jednocześnie mieć dziecko z tą suką?! A na dodatek się z nią przespać?!
-Ona nie jest suką . Przespałem się z nią kiedyś jeszcze przed tym jak byliśmy razem .. nie wiedziałem że zaszła w ciąże ... - tłumaczył się .
-Tak jasne a świnie latają!
-Ja cię kocham .. nie zostawiaj mnie - ujął moją dłoń.
-Weź spierdalaj! - wybiegłaś z waszego a raczej już jego domu .
Pobiegłaś do najbliższego kiosku kupiłaś tam żyletkę . Następnie udałaś się do parku. Usiadłaś na ławce i zaczęłaś rozmyślać. Dlaczego Max ci to zrobił? Mówił że cie kocha , że nie zdradzi , nigdy nie zostawi .. teraz już wiesz że kłamał . Wzięłaś do ręki żyletkę przyłożyłaś ją do swojego nadgarstka zrobiłaś parę cięć . Krew zaczęła lecieć ale wiedziałaś , że gdy tam się potniesz to nic ci się nie stanie. Zaczęłaś wiec ciąć się prosto na żyłach. Krwi było jeszcze więcej i więcej . Powoli kręciło ci się w głowie.
-[T.I] co tutaj robisz? Dlaczego to zrobiłaś?! - usłyszałaś głos Maxa.
Nie byłaś w stanie mu odpowiedzieć.
-Dowiedziałem się prawdy .. Michelle kłamała .. ona nie jest w ciąży .. to znaczy jest ale nie ze mną ! Chciała tak po prostu rozwalić  nasz związek rozumiesz?!  - wyciągnął telefon . Zadzwonił po karetkę .
-Max ja.. ja cię kocham  - spojrzałaś na niego. Zaczęło robić ci się ciemno przed oczami . Straciłaś przytomność. Po jakiś pięciu minutach karetka przyjechała i zabrali cię do szpitala. Tam oznajmili Max'owi że nie  żyjesz . George załamał się . Parę razy próbował popełnić samobójstwo , jeden raz przy twoim grobie , ale za każdym razem powstrzymywali go  od tego chłopacy . Max teraz ma 70 lat , nadal przychodzi popołudniami na twój grób i opowiada ci co każdego dnia robił. Za każdym razem łza płynie po jego policzku .Przed pójściem przypomina ci że cię kocha i że przeprasza .

14 Imagin Nathan +18

Dla Gabryśki

Pod koniec roku szkolnego rodzice zrobili mi niespodziankę, bo na całe wakacje wyjadę do cioci do Londynu. Pierwsze co pomyślałam to, że może spotkam The Wanted. Gdy rodzice zawieźli mnie na lotnisko, pożegnaliśmy się i poszłam już do samolotu. Gdy usiadłam na swoim miejscu w samolocie, zobaczyłam jak przystojny brunet szuka swojego miejsca. Liczył po cichu: "D18, D19, D20...  "   Dziękowałam bogu, że mam miejsce obok niego. Potem się zorientowałam, że jest to Nathan z The Wanted. Zagadałam do niego. Przedstawiliśmy się sobie. Nath poprosił mnie bym nie piszczała. Nagle się okazało, że zaraz lądujemy, jak ten czas szybko leci.
      Gdy wylądowaliśmy, nagle zadzwoniła ciocia i powiedziała, że nie dojedzie, bo wyskoczyło jej coś bardzo ważnego. Akurat los chciał, że Nathan podsłuchał rozmowę i zapytał co się stało. Ja na to :
- Ciocia do mnie zadzwoniła, że nie przyjedzie po mnie i że mam sama przyjechać bo przecież dobrze znam angielski. - tak mu to w skrócie opowiedziałam.
Nathan nagle zaniósł twoja walizę do swojego auta, nawet nie zauważyłaś kiedy. Podszedł do Cb, wziął Cb na ręce i zaniósł do samochodu. I powiedział :
-Dziś zabieram, Cie do siebie i chłopaków. Przenocujesz u nas. - Nathan tym czasem wręczył Ci telefon i powiedział - zadzwoń do swojej cioci i powiedz jej żeby się nie martwiła, jutro do niej pojedziemy. - odparł. Gdy podjechaliście pod dom chłopaków okazało się, że wszyscy chłopacy są w domu. Zanim wysiedliście z auta Nath dal Ci dużego namiętnego buziaka. Potem wysiedliście z samochodu,  wziął wasze walizki. Podeszliście do drzwi i  pocałował Cb jeszcze raz. Nawet nie zorientowaliście się kiedy Jay otworzył drzwii i krzyknął :
- Paparazzi.....Nie no żartuję, wchodźcie, bo jeszcze was ktoś zobaczy....- powiedział Jay
-Dzięki - odpowiedział Nath z miną poker face.
Gdy weszliście do domu zauważyliście że chłopcy urządzili sobie maraton sagi Zmierzch. Nath krzyknął :
- Chcę wam przedstawić <t.i.>, przywiozłem ją do nas bo ciocia ja wystawiła
-Bardzo mi miło was poznać chłopcy - odparłaś z głębokim uśmiechem
Chłopcy zaczęli Cb ściskać. Potem szliście dalej oglądać a na McGuinessa przypadło robienie przekąsek... Jay krzyknął <t.i.> chcesz coś do picia, a ty szeptem do Sykesa powiedziałaś, że chcesz latte. Tak jak chciałaś tak Nath krzyknął do Jaya i ten po chwili przyniósł Ci kawę..Na kanapie usiadłaś obok Natha i Siva. Po końcu pierwszej części maratonu brunet rozkazał zanieść Sivie wasze walizki do pokoju . Brunet wziął Cb na ręce i zaniósł do pokoju, zanim jeszcze Seev wyszedł, szepnęłaś Nathowi do ucha że jesetś głodna. Nagle Nath krzyknął do Jaya i kazał mu przynieść pizze. Karmiliście się nawzajem, gdy się nakarmiliście zabrałaś głosi i rzekłaś:
- Nath muszę Ci coś wyznać.....- On przez jakiś czas milczał i po chwili dodał:
-Wiem co chcesz mi przekazać.... ja Cb też......- po tym co Nath do Cb powiedział osłupiałaś.
-Masz ochotę na małe co nie co?? - zapytał z ciekawością
Zastanawiałaś sie dobrą chwilę. Nagle muzyk zerwał się z łóżka i zakluczył drzwi i zaczął się do Cb dobierać. Na co ty:
- Co ty wyprawiasz??? - krzyknęłaś
- Nie widać, chcę tego samego co ty!! - szepnął Ci do ucha
-Ale dlaczego robisz to tak delikatnie??? Zrób to brutalniej. <zaśmiałaś się>
Tak jak chciałaś tak też zrobił. Zaczął Cb namiętnie całować. Potem jednym żwawym ruchem zerwał z Cb koszule, potem jak tygrys zaczął się obsługiwać twoją sexi bielizną, i po chwili byłaś naga kompletnie. Następnie szepnęłaś brunetowi do ucha:
- Nathan, kotku zamiana ról.-
Teraz ty leżałaś na nim.....Zaczęłaś go rozbierać, tak samo brutalnie jak on Cb. Po chwili oboje byliście nadzy. gdy zobaczyłaś jego przyjaciela zamurowało Cb. Najpierw zaczął masować Ci piersi, pogryzać sutki. Potem ty zaczęłaś lizać jego tors, zaczynając od ust schodząc coraz niżej, aż doszłaś do jego przyjaciela, wzięłaś go do ust i zaczęłaś robić ogromne koliste ruchy. Widziałaś, że sprawia mu to ogromną przyjemność,  przy tym dziwnie piszczał bądź tez sapał z podniecenia. Zamieniliście się rolami.Sykes wziął dwa palce i zaczął je w Cb wkładać. Pieścił twój punkt G do szaleństwa. Sapałaś i krzyczałaś ze szczęścia. nagle wyjął palce i szepnął Ci słodko do ucha:
-Gotowa???
-Czekałam już dawno, na ten moment.- Odparłaś
Gdy brunet zaczął w Cb wchodzić kazał Ci krzyczeć swoje imię
- Nath, mocniej, Nathan....- krzyczałaś, nikt was nie słyszy, bo każdy pokój chłopaka jest wyłożony specjalnym materiałem ogłuszającym dźwięki. Na początku wchodził w Cb powoli, żebyś miała większą przyjemność. Przy końcu zrobił gwałtowniejsze ruch i już byliście w środku. Nagle wytrysnął, w tobie!!!!! Ty sobie myślisz teraz jak ty to powiesz mamie?!
- Jak ja to powiem mojej mamie????????-  odparłaś spanikowana do Nathana.
- Nie wiem coś wymyślimy- odparł spokojnie Sykes.
Ubraliście się jak gdyby nic i poszliście z powrotem do chłopaków, czy jeszcze oglądają maraton sagi Zmierzch. gdy Jay was zobaczył, krzyknął
-Gdzie wy byliście??............
-Rozpakowaliśmy <t.i.> walizkę i pokazałem jej moje króletwo..- odpowiedział z uśmiechem Nath

13. Imagin Tom +18

Dla Gabryśki

Budzisz się w środku nocy. Patrzysz na zegarek - 4 nad ranem. Obok Ciebie śpi Twój chłopakTom. Jest Wam ze sobą dobrze, ale niedawno przechodziliście lekki kryzys. Zdradziłaś go z Sivą. Chłopak dał Ci 
jednak ostatnią szansę i teraz się pilnujesz.
Postanawiasz iść się czegoś napić do kuchni. Wchodzisz do pomieszczenia, podchodzisz do lodówki ... nagle czujesz czyjeś ręce na swojej talii. Po chwili ktoś szepcze Ci do ucha:
- Czemu Ty mi to robisz?
Teraz już wiesz, kto to jest. Ten głos poznasz wszędzie. Siva.
- Siva?! Co Ty wyprawiasz ... - chłopak nie pozwala Ci dokończyć, bo przerywa Ci namiętnym pocałunkiem. Odpychasz go od siebie. - Zaraz nas ktoś zobaczy, Seev! Ja kocham Toma, nie możesz tego zrozumieć?! - mówisz.
- Nie, nie mogę. Powiedz, co on Ci robi, a obiecuję Ci, że zrobię to dziesięć razy lepiej - czujesz jego ciepły oddech na swojej szyi. Jego ręce powoli oplatają Twoje ciało, aby potem szybkim ruchem zedrzeć z Ciebie koszulkę - Za bardzo nim pachniesz. Zmieńmy to - mówi i ponownie składa na Twoich ustach czuły pocałunek. Łapie Twoją rękę i wkłada ją do swoich spodni. Nie potrafisz nad sobą zapanować, zaczynasz masować jego przyjaciela. Po chwili coś w Tobie mówi Ci, żebyś przestała.
- Nie, Siva, nie mogę - jęczysz, ale on wcale Cię nie słucha. Klęka przed Tobą i delikatnie zdejmuje Twój dół od bielizny. Już po chwili czujesz jak jego język pracuje w Twojej przyjaciółce.
- Skoro nie możesz tego zrobić, to czemu widzę, jak bardzo mnie pragniesz? - mówi i wkłada do Ciebie swojego palca. Wydajesz z siebie głośny jęk i natychmiastowo zatykasz sobie usta obiema rękami.
- Przestań zatykać usta i do cholery jasnej krzycz moje imię! - krzyczy Siva i po chwili czujesz jak jeszcze 2 palce w Tobie pracują.
- Tak,Seev, tak! Kurwa - jęczysz.
Po krótkim czasie dostajesz orgazmu. Siva zadowolony bierze Cię na ręce i zanosi do swojej sypialni. Rzuca Cię na łóżko i zdejmuje z siebie bokserki. Kładzie się na Tobie i wchodzi w Ciebie bez ostrzeżenia. Wydajesz z siebie głośny jęk.
- Powiedz, że mój penis jest większy od Tom - rozkazuje cicho jęcząc.
- Nie - odpowiadasz.
Mulat gwałtownie z Ciebie wychodzi.
- Siva, kurwa, co Ty wyprawiasz?
- Powiedz, że jestem większy - warczy.
- Tak, jesteś, ale błagam, pieprz mnie dalej!
Chłopak ponownie w Ciebie wchodzi. Zamykasz oczy i oddajesz się przyjemności. Po 10 minutach oboje dochodzicie. Siva składa na Twoich ustach długi i namiętny pocałunek. Potem mówi:
- Zostaw go dla mnie, albo się o wszystkim dowie.
Patrzysz na niego zdziwiona, a zarazem przestraszona. Chłopak kontynuuje.
- A jeśli zostaniesz z nim, będę się z Tobą pieprzył tak, że nigdy tych chwil nie zapomnisz, a on będzie to wszystko widział. Przyrzekam Ci.
Siva kończy, bierze swoje ubranie z podłogi i wychodzi. Ty zostajesz w jego sypialni i zaczynasz płakać.
- Mam przejebane - szepczesz sama do siebie.

12. Imagin Nathan +18

Dla Gośki

Sobotni „poranek”, godzina 13. Czas wstawać. Ale czułaś się dziwnie, twoje ciało było rozpalone, pot oblewał twoje czoło i było ci dobrze. Niestety uczucie szybko przerodziło się w pożądanie,a ty byłaś napalona. Po paru sekundach przypomniałaś sobie dzisiejszy sen, w którym kochałaś się z Nathanem. Poszłaś wziąć szybki, zimny prysznic. Nałożyłaś makijaż, ułożyłaś włosy . Ubrałaś się w krótkie, jeansowe spodenki i zbyt dużą koszulkę Nathana. Wróciłaś do swojego pokoju, usiadłaś na łóżku, zamknęłaś oczy i zaczęłaś robić sobie dobrze myśląc o nim. Nagle poczułaś ciepłą dłoń na swoim udzie. Nathan z pożądaniem spojrzał ci prosto w oczy i z uśmiechem spytał:
- a o kim tak myślisz? Hmmm?
- ummm. O nikim. Wyjdź, nikt nie nauczył cię pukać?!- odpowiedziałaś bardzo zawstydzona.
- to zależy, które znaczenie tego słowa masz na myśli- uśmiechnął się- Jak chcesz, wychodzę, ale w takim razie zero przyjemności na dziś.
Jeszcze przez chwilę na ciebie patrzył, obdarował pocałunkiem; miał ten swój 2-dniowy zarost, który bardzo cię kręcił, lubiłaś go czuć, gdy cię całował; i zbierał się do wyjścia. Ty chciałaś właśnie zabrać jego rękę z twojego uda, ale zrobiłaś to tak niefortunnie, że gdy wstawał, dotknęłaś jego krocza. Niewiele myśląc ścisnęłaś go tam i poczułaś jak napięcie zaczynało narastać.
- nadal chcesz, żebym wyszedł?- teraz złapał cię za rękę, która zatrzymała się na jego kroczu i zaczął się dotykać.
Cicho jęknęłaś, ale stanowczo powiedziałaś, że ma opuścić twój pokój.
- okej, więc zostawiam cię z twoją rączką. Myśl o mnie – pocałował cię z języczkiem i wyszedł.
Zrozumiałaś, że popełniłaś błąd, że potrzebujesz go w sobie. Poszłaś do jego dużego pokoju, on leżał na łóżku. Bez koszulki, jedynie w czarnych bokserkach i kremowych spodniach. Rękę miał w bokserkach. Z zaskoczeniem spytał czy jednak zmieniłaś zdanie. Szybko wskoczyłaś na łóżko i zamiast odpowiedzieć, chciałaś go pocałować, lecz on się odsunął. Stanął natomiast na podłodze tak, że jego krocze znajdywało się niedaleko twojej twarzy. Rozpiął rozporek, widziałaś, że jego duży penis jest już twardy i czeka, aby ktoś się nim odpowiednio zajął.
- na to masz ochotę?- zrobił tę swoją charakterystyczną minę, wyrażającą jego wyższość.
- tak, Nath- twoja pewność siebie zniknęła w jednej chwili. Nie jesteś płochliwą dziewczynką, zwłaszcza, jeśli chodzi o sex z Nathanem.
- nie chciałaś, to sexu nie będzie.- podciągnął spodnie, usiadł na łóżku, włączył telewizor i ignorował cię.
O niee, przegiął po całości. Najpierw cię prowokuje i pożąda, a później odpycha?! Podeszłaś do telewizora, wyłączyłaś go i jeszcze raz wskoczyłaś na łóżko. Gdy zobaczyłaś minę zdezorientowanego chłopaka, tylko się zaśmiałaś. Usiadłaś na nim okrakiem, gdy chciał cię odsunąć, złapałaś jego ręce i przytrzymałaś, by nie mógł się uwolnić. Wiedziałaś, że jest silniejszy i jednak będzie mógł się wyrwać. Ale on przestał się sprzeciwiać i czekał na kolejny ruch. Zbliżyłaś swoje ciepłe wargi do jego i pocałowałaś. Najpierw delikatnie, by upewnić się, że naprawdę tego chce, a gdy on odwzajemnił pocałunek, pojechałaś już ostrzej. Wsunęłaś swój język i namiętnie się całowaliście. Przestałaś trzymać jego ręce i, nadal całując, zaczęłaś przemierzać rękami jego umięśnioną klatę, schodząc niżej i niżej. Rozpięłaś spodnie i przestałaś go całować, by zobaczyć reakcję. Uśmiechnął się łobuzersko i w chwili, kiedy chciałaś go rozebrać, on zmienił taktykę. Szybkim ruchem obrócił cię tak, że teraz to ty leżałaś na łóżku. Zdjął z ciebie bluzkę, rzucił na podłogę i zaczął dotykać twoich piersi, najpierw delikatnie je masował, a gdy zobaczył, że twoje sutki stwardniały, zaczął je ssać. Twoje oddechy stały się szybsze, a ty nabawiłaś się rumieńców. Gdy Nath skończył, znów wrócił wyżej i zaczął całować cię po szyi, wiedząc, że jest to twój czuły punkt. Zaczęłaś się bawić jego ciemnymi włosami, co bardzo uwielbiał. Zrobił ci malinkę, lekko cię to zdenerwowało, bo reszta chłopaków będzie wam teraz docinać tekstami typu „ciekawe gdzie jeszcze macie te malinki”. Za każdym razem robili się bardziej denerwujący. Raz Jay w poszukiwaniu ciastek wszedł do was, gdy właśnie dochodziliście i zamiast szybko wyjść, to szukał tego jedzenia. Innym razem Tom znalazł w torbie z zakupami prezerwatywy, które nawet nie były wasze, a potem przez kilka dni za każdym razem, gdy na was spojrzał, to dziwnie się uśmiechał...
Pocałowałaś Natha i zaczęłaś rozpinać jego spodnie, które po chwili mu zdjęłaś. Usiedliście i kontynuowaliście całowanie. Twoja ręka dotykała jego penisa przez bokserki. On nie mógł już dłużej czekać, więc popchnął cię na plecy i rozebrał z reszty ubrań. Toczyła się między wami mała walka, gdyż każde z was chciało, by druga osoba czuła się jak najlepiej. Postanowiłaś nie dawać za wygraną, kolejny raz przytrzymałaś jego ręce, szybkim ruchem zdjęłaś z niego bokserki, wzięłaś jego penisa do ręki, poruszając szybko w górę i dół. Jemu widocznie się bardzo podobało, ponieważ jego oddech stawał się coraz szybszy i cięższy. Na widok tej reakcji uśmiechnęłaś się z dumą, bo w końcu była to twoja zasługa. Nie masz zamiaru się tu tak bawić, zabierasz ręce i bierzesz go do buzi. Chłopak jęknął, byłaś po prostu zbyt dobra. Zaczął oddychać coraz szybciej, odczułaś, że jeszcze trochę i dojdzie. Dlatego przestałaś, bo chciałaś żeby to tobą się teraz zajęto. Nathan nie myślał długo nad tym, co powinien zrobić, szybko i mocno w ciebie wszedł. Z każdą chwilą przyspieszał, wasze sapanie było coraz głośniejsze. Po kilku zmianach pozycji, tak oczekiwany moment w końcu się zbliżał. Krzyczałaś jego imię, on nadal robił to coraz szybciej. Kilka sekund później wasze ciała ogarnęło to wspaniałe uczucie.
Poszliście wziąć prysznic. Po powrocie do pokoju zaczęliście się ubierać, ale nie mogłaś znaleźć swojej koszulki, więc z wyrzutem powiedziałaś:
- Nathan!!! To już trzecia koszulka w tym tygodniu! Jak tak dalej pójdzie, to gdy zdejmiesz mi ubranie, będziesz musiał je ładnie złożyć i zanieść w jedno miejsce, i dopiero wtedy pozwolę co kontynuować- zażartowałaś.
On się uśmiechnął, otworzył szafę, wziął szarą koszulkę i ci podał.
- o fu, Ramones!- powiedziałaś.
- dziewczyno, bluźnisz! Ale nie szkodzi- podszedł do ciebie i mocno przytulił- i tak cię kocham.-po czym cię pocałował.

11. Imagin z Jayem

Dla Marleny

Pracujesz dla Jaya i jego żony od 3 miesięcy. Zaczęliście się zbliżać do siebie coraz bardziej. Jego żona jest totalną suką i sprawia Jayowi wielki ból i trud w życiu; spędzając całe dnie w biurze ze swoim nowym asystentem. Jest ci przykro gdy widzisz co ona z nim robi, ale wy dwoje macie najsilniejszą więź seksualną, że czasami jest ci ciężko skoncentrować się przy nim.
Jego myśli o jego chwiejnych stosunkach z jego żoną rozchodzą się ponieważ patrzy na Ciebie przy ladzie. Twoje ciało porusza się z gracją i właśnie skończyłaś sprzątać. Nic nie może temu pomóc i Jay zauważa zarys Twego stanika przez ciasną lekką niebieską koszulkę. Jeansy, które masz na sobie idealnie podkreślają zarys twojej wyrzeźbionej pupy. Zaśmiał się nieznacznie, a ty się odwróciłaś. “Czemu nie przestaniesz sprzątać i usiądziesz ze mną i zjesz obiadu?” powiedział.
“Jesteś tego pewien? Nie chciałabym wpaść w tarapaty gdy ona wróci do domu.” zapytałaś się.
“Oczywiście, jestem pewien, że nic się nie stanie. Poza tym jestem Twoim szefem.” uśmiechnął się.
Uśmiechnęłaś się do niego bezradnie i przeszłaś przez pokój ze swoim talerzem. Uwielbiasz jego towarzystwo i wspólne obiady od czasu do czasu. Rzadko jadasz w domu z powodu jak długo zostajesz w ich apartamencie, gdyż Brenda wraca późno. W każdym razie cieszysz się każdą minutą spędzaną z nim. Podoba Ci się, że plakietkę “Hello I’m the Boss”. Nigdy wcześniej jej nie miał i nie musiał nikomu niczego uświadamiać. A ty nic z tym nie możesz zrobić i czujesz jak ciarki przechodzą ci po plecach gdy słyszysz, jak te słowa przeszły przez jego wargi. Każesz sobie przestać myśleć w ten sposób, bo wkońcu siedzisz z nim przy stole. Jay właśnie nalał Ci kielich wina.
Jecie obiad bardzo długo, bo cały czas śmiejecie się i wymieniacie się historiami z waszego dnia. Niezaprzeczalnie przesyłacie sobie nawzajem ciepłe spojrzenia nad drinkami, które nie przechodzą niezauważone. Jego oczy mówią wszystko. Seksualne napięcie między wami dwoma staje się ciężkie i szybko wzrasta. On czuje, jak jego oddech się poglębia. Kropelki potu spływają mu po twarzy, gdyż koncentruje sie na tym jak Twoje piersi wyglądałyby gdyby ściągnął Ci koszukę. Próbuje skierować swoje mysli na inny tor, ale nie potrafi tego zrobić. Wie, że to jest to. Ten czas już nadszedł. Nie może dłużej czekać.
Podnosi dłoń i wyciera pot z czoła i dopija wino. Odsuwa kielich z twardym głuchym głosem. “Wiesz co? Ta koszulka wygląda na Tobie za dobrze.” mówi z poważnym wyrazem oczu.
“Co za niespodzianka” pomyślałaś i zaskoczyłaś się jego bezczelnością w Twoją stronę. Zastanawiałaś się, czy on na serio to powiedział. Bicie twego serca momentalnie przyspieszyło, oddech staje się cięzszy bo właśne zdałaś sobie sprawę gdzie to właśnie masz iść. Czujesz, że powinnaś zatrzymać tę maszynę, lecz tego nie robisz. Chcesz tego tak bardzo jak on. “Erm, dziękuję panie McGuiness.” powiedziałaś i posłałaś mu zalotny uśmiech. Wstajesz. Zrobił to samo i poszedł w twój ślad zasuwając pierw krzesło. Zarzucił uwodzicielski uśmiech i jednym ruchem ręki zrzucił cały obrus ze stołu; zbijając wszystkie talerze, szklanki na podłodze. “Stawiam, że ta koszulka wyglądałaby jeszcze lepiej gdyby jej na tobie nie było. Wskakuj a pokarzę Ci dlaczego powinnaś nazywać mnie p.McGuiness”.
Zanim zdążasz się powstrzymać, Jay zmniejsza przepaść między wami. Twe oczy skupiły się na jego oczach. Wskoczył do Ciebie i wplótł swe palce w Twoje włosy i przyciągnął twoją twarz do jego. “W gruncie rzeczy” zaczął przeszukując twe niebieskie oczy “będziesz krzyczeć dokładnie to”.
Tracisz kontrolę i mu ulegasz. Jego palce przyjemnie muskają twą szyje. Gorący słodki oddech spada kaskadą ciepło ponad twoją twarzą. Słowa przechodzące przez Twoje wargi cumują bicia twego serca. Jesteś gotowa i skłonna do zrobienia tego, czego on od ciebie oczekuje. Jego palce chwytają twych włosów mocniej, gdyż jego druga ręka obejmuje cię w pasie i ciągnie twe ciało do jego. Jego oczy pozostają umieszczone i skupione na tobie. Przybliża się do Ciebie i całuje z zapałem, głodny uczucia. Pragnął czuć twe wargi na jego wargach i kontur twego doskonałego ciała. Zamierza pamiętać o każdym najmniejszym detalu.
Nieznacznie obraca Twe ciało, ustawiając Cię na stole kontrolując ramieniem twój pas. Podniósł Cię z siłą i sadza na stole. Jego obie dłonie zjeżdżają w dół by dosięgnąć dołu bluzki, którą masz na sobie. Naciska swe wargi ku twoim, jego zamiary są czysto widoczne, rozpoczyna wolno zdejmować Twoją koszulkę, odsłaniając to o czym śnił.
Twe piersi już stoją na baczność w twoim niebieskim koronkowym staniku. Sprawia to, że Jay już drży na myśl co jej robi. Prosi o to bardziej, niż kiedykolwiek czegokolwiek w swoim życiu.
Wyrzuca twoją koszulkę z ciebie, jego oczy z zapałem ilustrują jej wspaniałe ciało. Zawija swe ramiona wokół Twego pasa, zatrzymując Cię na długi głęboki pocałunek. Gdy wasze języki gorączkowo tańczą ze sobą, Twe ciało naciska mocniej do jego. Nastawienie Jaya może nie pomóc i stać się oczywiste w jego poszukiwaniu spokoju. Jay mocno przylega między twoimi udami i natychmiast czuje, jak twe gorąco rosło przez wilgotność twych jeansów. Z każdą sekundą pragnie Cie więcej i bardziej.
Odciąga jego twarz od twojej rozdzielając niechętnie wasze wargi. Uśmiecha się i doszedł dłońmi do wysokości twych spodni, szarpiąc lekko; spoglądając Ci w oczy. “Pragnę Cię, zdejmij spodnie” powiedział bez wahania w głosie. Natychmiast stałaś się mu posłuszna i podnosząc pupę pozwalasz mu powoli ściągnąć je z Ciebie.
Jay zbliża się do Ciebie, ale ty zatrzymujesz go ręką na jego klatce piersiowej stopując pościg. “Teraz ty” powiedziałaś lekko szarpiąc za jego T-shirt. On chętnie ściąga to i całą resztę ciuchów pozostając z bokserkach.
“Jesteś gotowa by postępować zgodnie z poleceniami Twojego szefa?” zapytał. Kiwasz głową na “tak” ponieważ on kładzie swoje ręce na twoim pasie i zsuwa cię ze stołu stawiając Cię przed nim. Kładzie obie ręce na twoich policzkach i powoli wędrując nimi do twych włosów zatrzymując je tam. Zanim się zorientowałaś, klęczysz przed nim. Jego koleżka już nieznacznie skacze z bliskości twych ust.
Podnosisz ręce do gumowego paska przy jego bokserkach, ściągając je i przeciągając do jego kostek. On odszedł i całkowicie je ściągnąć; kopiąc je gdzieś w głąb pokoju. Jego palce zaciskają się w twoich włosach. Przyciąga twe usta do jego penisa. Pstrykasz swym językiem wokół głowy, dokuczając mu tak nieznacznie. On nie naciska cię dalej. Chce zobaczyć co możesz robić. Wolno rozszerzasz swe usta i pozwalasz mu wejść tam. Ssiesz go lekko w każdym calu. Bierzesz go całego w buzi i zatrzymujesz się pozwalając mu odetchnąć w tobie. Patrzysz w górę i zauważasz zaskoczony wyraz jego oczu zanim wycofujesz się i wolno powtarzasz co robiłaś; twój język wciąż pracuje wokół jego trzonka.
“O… Mój… Boże” mówi i łapie oddech w gardle. “To uczucie… jakbyś kochała się z moim penisem podczas gdy to robisz” zalotnie uśmiechasz się do jego słów i kontynuujesz dając mu więcej przyjemności. Odrzucił wzrok do góry, pochylając jego głowę w tył; przy tym ciągnąc cię za włosy bardziej, co sprawiło, że chcesz wciąż to robić. Czuje, że zaczyna budować się w nim wybuch, ale nie jest gotowy by go z siebie wypuścić. Chce zerwać Cię z kolan i rzucić Cię na stół, lecz nie chce przestać na Ciebie patrzeć w tym momencie. Jego wzrok jest wypełniony szczęściem, a to wiele więcej niż oczekiwałaś i to jest niewiarygodne.
Przygląda się jak utrzymujesz prędkość jeszcze pare minut i nie może oderwać się od Ciebie. To co robisz jest czymś nowym, takiej przyjemności jeszcze nigdy nie czuł. Musi walczyć, aby nie utracić kontroli. “Wstań” nagle powiedział. Zatrzymałaś się i wstałaś; Jay pomógł Ci, gdyż wciąż trzyma Cię za włosy. Jego ręka zaciska się, a on robi krok do przodu. Odpycha Cię powoli na stół i teraz jego penis jest pomiędzy twoimi udami. Zatrzymuje twoją głowę, umieszczając swoje wargi na twojej szyi, siejąc jasne całusy aż do twojego obojczyka. “Mam nadzieje, że nie będziesz miała mi za złe gdy będę energiczny” powiedział, jego wargi wciąż ocierają się o twoją skórę “to głównie z podniecenia”.
Próbujesz mu powiedzieć, że nic nie szkodzi, ale wszystko co udaje ci się ‘powiedzieć’ to cichutki odgłos i lekkie potrząśniecie głową. Chichocze przy twoim gardle wysyłając małe drganie przez twoje ciało. ”Ok, w takim razie… za każdym razem gdy powiem ci że coś masz zrobić, masz odpowiadać ‘Tak panie McGuiness’, ok? Możesz to dla mnie zrobić, kochana?”
“Tak” mówisz w cichym szepcie, skąpo zdolna utrzymać spójne myśli. Nie myślałaś, że możesz być bardziej podniecona niż w tej chwili, ale on właśnie udowodnił Ci, że się mylisz. On ciągnie cie za włosy niezręcznie , pokazując mu więcej szyi. Naciska swoje ciało mocniej do Twojego, odsuwając stół o kilka cali. “Tak, co…?” warknął.
“Tak panie McGuiness” odpowiadasz posłusznie w jego erotycznej grze. “Ten człowiek jest tak cholernie gorący” myślisz powoli, a Jay kontynuuje ciężkie oddechy na twojej szyi. Będziesz nazywała go jak tylko on chce, ale żeby nie zatrzymywał przyjemności.
“Ponieważ jesteś gotowa grać na moich zasadach to jest coś co chcę abyś zrobiła. Klękaj i ssij, znów.” mówi całując cię w usta i patrząc głęboko w oczy.
“Tak panie McGuiness” mówisz i wolno obniżasz się z powrotem. Bierzesz jego penisa w swoich ustach i kontynuujesz przyjemność, którą sprawiałaś mu wcześniej.
Ciche jęki wydobywają się z jego ust, kolana mu miękną , gdyż rozpoczynasz robić to coraz szybciej. Twój język pracuje 69 razy szybciej. Łapiesz jego tyłka, naciskasz coraz mocniej. On wie, że zaraz dojdzie. Jesteś po prostu za dobra. Wiesz, że on się zbliża, ale nie zatrzymujesz się. Chcesz czuć jego smak i jak traci kontrolę. Robisz mu dobrze coraz szybciej i szybciej, aż do zmęczenia.
Jedo kolana drżą, stracił równowagę, niezdarnie upada ale podtrzymuje się stołu obiema rękoma. Odrzuca głowę do tyłu i wdrapuje palce w stół. Słyszysz jego jęki. Wytryskuje się do ciebie, niezdolny niczego zatrzymać. Jego sapanie i jęki trwają dalej do czasu kiedy skończył. Jay jest ledwo zdolny do stania. Spoglądasz na niego.
"Cholera, dziewczyno! Nikt wcześniej mnie tak nie zadowolił jak ty teraz." powiedział powoli i zaczął łapać równowagę; próbuje wstać. Nie może oderwać oczu od Twojej pięknej twarzy i ust wciąż wysmarowanych w jego sokach. Zadrżał jeszcze raz z podniecenia.
"Cieszę się, że byłam pomocna Panie McGuiness" powiedziałaś powolnym seksownym głosem wstając i podchodząc do niego. Udzielasz mu chytrego i erotycznego uśmiechu.
"Teraz pozwól mi być Twoim pomocnikiem" powiedział uśmiechając się psotnie. Powoli zniża się do podłogi i stanął na kolanach. Zaczyna delikatnie całować Cię po brzuchu tańcząc językiem przez pępek. Delikatnie przesuwa swe ręce ku twojej pupie, podnosi dłonie do linii Twoich majtek i ściąga je lekko w dół. Kontynuuje burzę pocałunków, ściągając twoją bieliznę na wysokość twych kostek. Ponieważ odsunęłaś się aby zdjąć je do końca, Jay patrzy się na ciebie i uśmiecha się po raz kolejny.
Po raz kolejny wrócił na pełne kolana i dosięgnął Ciebie. Złapał twoją jedną nogę i posadził ją na swoim ramieniu. Chwyta cię za udo i zaczyna po nim całować. Jego wargi powoli stwierdzają, że jest to droga do Twojej vaginy.
Twój oddech staje się coraz cięższy, ponieważ Jay zaczyna całować i podgryzać Twe spuchnięte już różowe wargi. Jego język staje się coraz bardziej przyjemny dla Ciebie i zaczyna Cię podniecać. Jay bawi się twoimi wargami i schodząc coraz niżej szuka twego punktu. Powoli liże i ssie Twoją vaginę. Łapiąc Cię za pupę, zbliża się do Ciebie coraz bardziej.
Chwytasz się kawałka stołu, jak to wcześniej zrobił to on. Twoje ciało przyśpiesza drganie, czujesz się jak w niebie. On wjeżdża w ciebie coraz mocniej, przyjemnie lizać twój rdzeń. Noga na której stoisz zaczyna słabnąć. Odchylasz się do tyłu na stole, wywierając nacisk na nim. On ostrożnie wsadza dwa swoje palce w ciebie, sprawiając że Twoje ciało zaczyna coraz szybciej drgać i wasze jęki stają się coraz głośniejsze. Ślizga się w Tobie szybko i wolno, spijając każdy sok który z Ciebie wychodzi. Twoje ciało czuje każdą przyjemność i powoli zatracasz się. Jego palce pracują w tobie coraz szybciej; dociskasz się do niego. Chce dać ci kompletną ekstazę, upewnia się że spił każdą krople z Ciebie. Wtedy... zaczyna robić wszystko to samo od nowa.
Puszczasz stół, podnosisz się i instynktownie łapiesz jego głowy. Nie możesz sie nim nacieszyć w tobie. Gdy czujesz moment, że zaraz dojdziesz, krzyczysz z przyjemności. "Mmmm" powiedział wysyłając w Ciebie lekkie wibracje. "Odgarnij włosy, dziewczyno!" wymamrotał do Ciebie. Czując z jaką swobodą wypowiedział te słowa, zrobiłaś co chciał.
"O mój Boże!" lecą Ci łzy, gdy padasz z nóg do tyłu na stół niezdolna do utrzymania równowagi. Twoje palce wciąż wplecione w jego włosy; Jay Cię kończy i czyści. Nigdy nie czuł czegoś lepszego w swoich ustach.
Twój oddech zwalnia. Jay stanął naprzeciw Ciebie z uśmiechem rozświetlającym jego twarz. Wytarł swoją twarz z Twoich soków, pocałował Cię z uczuciem.
Z jego ust wydobył się erotyczny i powalający śmieszek, gdy zobaczył że Twoja twarz zmieniła kolor na jasny róż. "Z czego się śmiejesz?" pytasz się. Podchodzi do Ciebie bliżej; wciąż się uśmiecha. "Kocham sposób w jaki się rumienisz, gdy jesteśmy bardzo blisko siebie" powiedział. Czujesz jego oddech w swoim gardle przy jego doborze słów. Zaczynasz czuć, że znów stajesz się mokra.
"Teraz bądź dobrą dziewczynką i odwróć się do mnie tyłem i stań przodem do stołu". Nieznacznie się uśmiechasz i odwracasz się; naciskając swoją idealnie wyrzeźbioną pupą do niego. "Mhmm" powiedział na widok Twych postępów. Uśmiechasz się.
Zanim się obejrzałaś, on już podszedł do Ciebie i pociągnął Cię za włosy ; szarpiąc Twoją głowę w jego stronę. Popycha twe ciało do jego. "Tsh... Tshh... Tshh..." powiedział; czujesz jego ciepły oddech na Twoim uchu. "Nie trzymasz się zasad... Co ci powiedziałem, że co masz mówić gdy wydaje polecenia?" Z bólu, twój oddech staje się cięższy; po raz kolejny. Czujesz jak wchodzi w ciebie. Odpowiadasz mu natychmiast "Tak panie McGuiness". Wolno spycha Cię; twoje ciało w połowie opiera się na stole. "Teraz tak leż. Gdy skończymy, będę zmuszony kupić nowy stół." Bierzesz głęboki wdech, a on opiera swą rękę na Twoje plecy przytrzymując Cię mocno o stół. Rozstawia Twoje nogi by mieć lepszy dostęp. "Przygotuj się, kotku" mówi. Chwytasz mocno stół. "Tak Panie McGuiness" odpowiadasz. On uderza w ciebie, oddając się w każdym calu. Twoje słowa zostały wykrzyczane, gdyż on jest za dobry. Gdy to usłyszał, stał się szorstki. "Tak, kochana. Powiedz to jeszcze raz!" domaga się wchodząc w Ciebie jeszcze raz. Wydajesz jęk niczym niezmąconej przyjemności. Stół się trzęsie nieznacznie pod tobą "Tak... panie... McGuiness" kontynuujesz gdy wówczas on przyśpiesza.
Zaczynasz zaciskać się coraz bardziej, czujesz że już tylko chwila Cię dzieli od dojścia. Kontynuuje równe pchnięcia, kołysząc Twoje ciało. Za każdym razem z jego ust wydobywają się ciche jęknięcia połączone z sapaniem. Jego ciało jest bliskie szczytowi.
"Ohhhhhhh" krzyczy wchodząc w Ciebie coraz szybciej. "Krzycz... moje... imię..." chciał słuchać tylko twojego głosu. "Panie McGuiness" krzyczysz, gdy stół zaczyna ślizgać się z siły Jaya uderzenia w Ciebie. "Nie! Krzycz moje imię!" rozkazuje Ci po raz kolejny. "Jay... Jay... Jayyyyy!" dajesz mu czego chce. "Oh, tak, kochana. Mów to! Krzycz to! Do czasu póki nie skończymy, albo puki nie powiem Ci abyś przestała" Kontynuujesz krzyki nie zważając, że za ścianą mieszka reszta chłopaków z Tw. Jesteś w niebie, nie ma innej rzeczy na którą miałabyś teraz ochotę. Jay czuje się bardzo dobrze, nie przestajesz mu tego uświadamiać.
Zaciskasz się z przyjemności, gdyż właśnie dostałaś największego orgazmu w swoim życiu; kołyszecie całym stołem. "Pieprz mnie Jay, pieprz mnie!" krzyczysz. Twoje palce wbijają się do stołu, gdy Jay zwolnił. Czuje na sobie Twe ciepłe soki, które lały się na jego penisa. Uderza w Ciebie jeszcze raz. Podnosi się i łapie za Twoje włosy, ścieśniając powierzchnię pomiędzy wami dwoma. Cokolwiek mówisz, podnieca go w tym momencie. Jeszcze raz wchodzi w Ciebie; z taką siłą, że nic nie możesz temu pomóc i krzyczysz z przyjemności. "Oh tak, właśnie tak" warczy. Jego czas nadszedł i oddał Ci wszystko co w sobie miał.

Ostatnie pchnięcie było tak mocne, że połamaliście stół; a za ścianą było słychać oklaski i gwizdy gratulujących Jayowi chłopaków.