61. Imagin Tom
Dla Kamili :*♥
Ty i On, On
i Ty nierozłączni przyjaciele, którzy zawsze się wspierali. Ciepły
letni wieczór, park, słońce chylące się by zasnąć, a księżyc
przygotowujący się do pobudki. Lekki wiatr otulające wasze szyje oraz
rozwiewające Twoje niesforne włosy. Siedzicie na ławce, zawsze tej
samej, to wasz obrzęd, codziennie siadacie tutaj, spotykacie się równo o
20:00 by opowiedzieć sobie co przeżyliście tego dnia. Spoglądasz w dal
widzisz zakochane pary trzymające się za ręce, widzisz promienie słońca
na ich twarzach, choć słońce chowa się za horyzontem, to uśmiech tak
działa, sprawia, że wszelkie troski odchodzą w cień i niszczą smutek.
Ptaki ćwierkają ostatnie ballady dnia dzisiejszego, świerszcz na źdźbłu
trawy przygrywa wesołe melodie. Kończy się dzień, nadchodzi tęsknota za
światłem, noc przynosi ciemność i niepokój. Jesteś z nim, więc mniej się
boisz wiesz, że Twój przyjaciel nigdy nie da Cię skrzywdzić i zawsze
przy Tobie będzie. Jesteś z nim szczęśliwa on daje Ci uśmiech, zawsze
potrafi rozweselić oraz pomóc. Prawdziwy przyjaciel, którego nie
wymieniłabyś na nic innego. Poznaliście się dawno, ale był to pas
wielkiej autostrady, gdzie zgasnął Ci silnik. Uśmiechnięty chłopak
ruszył Ci na pomoc, choć o to nie prosiłaś. Wiesz, że ta przyjaźń będzie
wieczna, ponieważ tego nie da się wymazać. Chwile spędzone razem,
chwile smutku jak i euforii towarzyszące wam każdego dnia. Kochasz go,
jako przyjaciela, byłabyś w stanie oddać za niego życie i jesteś pewna,
że on za Ciebie także. Nie chcesz nic niszczyć, bo tak jest dobrze,
jesteś szczęśliwa jak nigdy, on wymazuje Twoje smutki.
- Tom, ja go kocham – Powiedziałaś robiąc głęboki wdech, spojrzałaś na niego ukradkiem, by sprawdzić jego wyraz twarzy.
-
To o niego walcz – Stwierdził spoglądając wprost Twoje oczy
przeszywając Cię nimi na wylot. Następnie uśmiechnął się słodko i
przygarnął jedną ręką przytulając Cię. – Powiedz mu co czujesz, znacie
się nie od dziś, a nic nie stracisz.
- Ale, jak on mnie nie zechce to ja chyba spale się ze wstydu – Szepnęłaś cicho podnosząc wzrok na twarz towarzysza.
- O miłość trzeba walczyć – Szepnął Ci do ucha otulając go, ciepłą barwą głosu.
-
Nie wiem, czy jest warta takich poświęceń – Kolejna obawa wydarła się z
Twoich ust. Może nie powinnaś tego mówić, przy nikim innym byś się tak
nie otworzyła, ale to był Tom on szanował każdy Twój gest oraz
przemyślenia.
- Miłość [ T.I ] jest warta nawet śmierci. Jeżeli kogoś
naprawdę kochasz, nie będziesz patrzeć na to czy samochód płonie, po
prostu wskoczysz ratować tą osobę. Wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę,
że życie nie miało by sensu bez niej, więc trzeba podjąć to ryzyko. –
Odpowiedział spokojnie, bez potrzebnych pauz, wyrecytował zdanie, tak
jakby znał go na pamięć.
- Tom, wiesz, że Cię kocham ? – Zapytałaś z nadzieją w oczach.
-
Oczywiście, moja mała siostrzyczko – Stwierdził słodko, uśmiechając się
do Ciebie pocałował w czoło jak małe dziecko. – Powiedz mu – Otulił
Twoje ucho kolejnym oddechem wydobywającym się z płuc.
- Dziękuję Tom – Powiedziałaś i żegnając się pocałowałaś go w policzek. Następnego
dnia powiedziałaś Matiemu, że go kochasz. Prosto, bez żadnych
niepotrzebnych ceregieli. Tak jak nauczył Cię Tommy. Wszystko poszło
dobrze, tak jak zapewnił Cię Twój kompan. Byłaś szczęśliwa, a Twoim
szczęściem cieszył się Tom. To on nauczył Cię kochać, ponieważ nigdy
nie umiałaś tego robić. Wydawało Ci się to banalne, ale takie nie było,
życie nauczyło Cię wiele, ale nie miłości. Wszystko było jak z bajki,
lecz każdy wie, że bajki nie są rzeczywistością. Dostałaś telefon, po 3
miesiącach chodzenia zerwał z Tobą, bez najmniejszego wyjaśnienia.
Kochałaś go bardzo mocno, a teraz czułaś się jak zużyta zabawka, która
się znudziła właścicielowi. Po tym wszystkim zamknęłaś się w sobie.
Dzwonił Tom, ale nie odbierałaś. W końcu usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Wywlekłaś się ospale z łóżka i jak cień zeszłaś na dół szurając butami o
ciemne panele.
- [ T.I ] – Powiedział tylko i od razu Cię przytulił.
Oczywiście był to Tom, on zawsze wyczuwał Twój smutek. Nawet jeżeli
byłby to środek nocy, to przyjechał by i pocieszył. Spokojnie odgarnął
włosy, które opadały na Twoją bladą twarz. Zobaczył zaczerwienione oczy i
rozmazany tusz, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie łzy. – Nie był
Ciebie wart – Dodał cicho, kolejny raz mocno Cię przytulając. Przeszłaś
bez słowa do swojego pokoju, ciągnąc za sobą Toma.
- Mówiłeś, że
miłość jest dobra ! – Wykrzyczałaś mu w twarz, gdy zamykał drzwi. –
Kłamałeś, to boli Tom, nie mogę oddychać, duszę się tym wszystkim –
Rozpłakałaś się jak małe dziecko, spojrzałaś mu prosto w oczy.
Zobaczyłaś w nich poczucie winy oraz smutek i ból.
- [ T.I ], tak mi
przykro – Powiedział i usiadł obok Ciebie na ziemi. Pozwolił płakać Ci w
swoich ramionach, nie przejmował się, czarnymi plamami tuszu, oraz
pozostałościami rozmazanej pomadki. Cierpliwie przytulał Cię do siebie i
głaskał po głowie. – Musisz się nauczyć, że miłość to nie tylko euforia
i radość, to także smutek i cierpienie, bo czym by było nasze życie bez
tego ? – Zadał pytanie. Miałaś nadzieję, że retoryczne, ponieważ nie
miałaś ochoty mu odpowiadać. – Ludzie będą Cię krzywdzić jeszcze nie
raz. Musisz szukać, znajdziesz w końcu kogoś takiego, komu będziesz
mogła zaufać i oddać serce i ciało. Kiedyś będziesz szczęśliwa. Nie ten
to inny. – Zaśmiał się cicho, nie chcąc sprawić Ci jeszcze większego
bólu. Kąciki Twoich ust podniosły się w lekkim uśmiechu. Nie
odpowiadałaś nic, po prostu wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej i
zasnęłaś. Kilka tygodni trwało pogodzenie się z rozłąką. Thomas cały czas
przy Tobie był, nie ważne czy dzień czy noc. Poświęcał się dla Ciebie
każdego dnia i pocieszał. Byłaś mu wdzięczna za to. Pewnego dnia,
wyruszyliście na imprezę. Po niej Tom wziął od Ciebie klucze, ponieważ
byłaś kompletnie pijana, spokojnie posadził Cię na miejscu pasażera. Z
ciężkiego snu obudził Cię ogromny, przeraźliwy, przeszywający Twoje uszy
huk, a następnie kolejny raz zapadłaś w sen. Przeniosłaś się gdzieś
indziej. Tak razem z Tomem, zapadłaś w stan śpiączki klinicznej. Nigdy
nie wierzyłaś w takie rzeczy, ale teraz wiedziałaś, że jest to prawda.
Spojrzałaś niemrawo na Toma. Usłyszeliście głos „ Tylko jeden z was,
wróci do świata żywych”. Zdębiałaś, takie rzeczy nie działy się
naprawdę, one dzieją się tylko w bajkach. Usiadłaś na ziemię, jeżeli
można było to tak nazwać i rozpłakałaś się. Tom usiadł obok Ciebie i
przytulił mocno do siebie, spojrzałaś na niego, uśmiechał się był
spokojny.
- [ T.I ] posłuchaj, bo nie mamy dużo czasu – Zaczął –
Wrócisz tam. Masz rodzinę i przyjaciół. – Stwierdził nadal się
uśmiechając, wziął głęboki oddech spoglądając na Ciebie – [ T.I ] ja
Cię…
- Tom, ja Cię kocham – przerwałaś mu i kolejny raz się
rozpłakałaś – Tłumiłam to i tłumiłam. Myślałam, że kocham Cię jak brata,
ale to jest silniejsze. Nie rozumiem tego. Tom boję się tego, nie
wiem co mam zrobić – Łkałaś przez łzy, spojrzałaś na niego – Przepraszam
– Dodałaś cicho
- [ T.I ] Nie masz za co, też Cię kocham –
Powiedział cicho, wymówił te dwa ostanie wyrazy powoli i dokładnie,
jakby chciał, żebyś dokładnie zrozumiała ich sens.
- Tom, nie mogę Cię stracić nie teraz. –Mówiłaś ocierając z swoich policzków słone łzy.
- Nigdy mnie nie stracisz
- Ale…
-
Nie [ T.I ] Mój uśmiech zniknie, mój błysk w oku wygaśnie. Nie będziesz
słyszeć mojego głosu, ani czuła mojego dotyku, ale będę. Zawsze byłem,
więc nie zostawię Cię teraz. Ilekroć spojrzysz w niebo wiec, że będę
uśmiechał się do Ciebie. Ilekroć nie będziesz wiedziała co masz zrobić,
posłuchaj mnie, ja będę mówić, głośno i wyraźnie. Będę Twoim sercem, po
prostu go słuchaj. Umysł może Cię oszukać, ale serce nigdy. Ilekroć
poczujesz wiatr na swojej twarzy wiec, że składam na niej pocałunki. Gdy
deszcze będzie padał wiec, że płaczę z braku Twojego dotyku oraz
bliskości. A gdy te słońce wstanie i rozpromieni Twoją twarz, pamiętaj
mówię, że Cię kocham.
- Tom, nie możesz, ja nie chcę bez Ciebie – Rozpłakałaś się i rzuciłaś w jego ramiona. On mocno Cię przytulił.
-
Przecież mówię, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne gdzie. Nawet w
nocy będę Cię chronił – Odpowiedział i starł Twoją łzę. Spojrzałaś na
niego, na jego szklane oczy. Wiedziałaś, że naprawdę Cię kocha.
- Nie poradzę sobie bez Ciebie
-
Poradzisz, przecież nigdzie nie odchodzę. Będę przy Tobie na zawsze, a
kiedyś się spotkamy. Ja tutaj będę czekał na Ciebie, będę stał w tym
miejscu i gdy będziesz przekraczać ten próg, przejdziemy przez to razem.
Pomogę Ci byś się nie bała.
- Będę tęsknić za Twoim uśmiechem – Mówiłaś to, czego nigdy w życiu nie chciałaś powiedzieć.
-
Masz go tutaj – Wskazał na Twoje serce – [ T.I ] Nasza rozłąka nie
będzie trwała wiecznie. Spotkamy się jeszcze, zobaczysz mnie jeszcze nie
raz. Obiecuję, że będę sprawiał Ci najpiękniejsze sny, tam zawsze będę
przy Tobie, o ile zechcesz… i ile nie będziesz chciała zapomnieć. Wtedy
odejdę.
-Tom nie mów tak. Za późno zrozumiałam, że jesteś całym moim życiem, jesteś moim tlenem, a przecież bez niego nie można żyć.
-
Jak już mówiłem, nigdzie nie odchodzę. Będę przy tobie zawsze, słuchaj
głosu serca. Ono poprowadzi Cię przez życie i sprawi, że zawsze będę
przy Tobie. Kocham Cię [ T.I ] – Powiedział i wpił się w Twoje usta,
raz, drugi, trzeci. Uśmiechnął się przez łzy
- Kocham Cię –
Odpowiedziałaś i zniknął. Obudziłaś się, miałaś wrażenie, że to był sen.
Resztkami sił wstałaś z łóżka i przeszłaś przez korytarz. Spojrzałaś do
Sali obok, reanimowali Toma, więc to nie był sen. Usłyszałaś „ Zgon
nastąpił o 20:00” upadłaś na podłogę i się rozpłakałaś. Poczułaś promień
słońca na twarzy, przedzierający się przez okno szpitala. Wydawało Ci
się to niemożliwe, następnie lekki podmuch wiatru, niosący ledwo
dosłyszalne słowa „ Nie płacz, przecież obiecałem”.
Trochę minęło od dodania a ja ciągle jak go czytam to płacze .. Wspomnienia Wróciły ; ((
OdpowiedzUsuńBoże Kocham Go ; ***
Dziękuje ♥