Dla Martyny
4 w nocy, a ty słyszysz jak ktoś dobija się do drzwi wejściowych twojego mieszkania. Leniwie się przeciągasz, zapalasz światło, żeby zlokalizować swój telefon. Nakładasz szlafrok, telefon chowasz do kieszeni. Schodzisz powoli po schodach. Podchodzisz do drzwi, petrzysz przez judasza. Nikogo nie widzisz, ale mimo wszytsko postanowiłaś otworzyć drzwi. Nagle twoim oczom ukazała się sylwetka twojego najlepszego przyjaciela, Tom'a. Tak, tego Tom'a, tego z THE WANTED. Przyjaźniliście się od dziecka. Chłopak popchnął cię do środka i przygniótł twoje ciało do ściany. Wpił się brutalnie w twoje usta, mówiąc przy tym: "Dzisiaj należysz tylko do mnie, zrozumiałaś?!" W jego głosie słychać było dominację i furię, Nie wiedziałaś co się z nim stało. Zazwyczaj był miły, ciepły, uroczy, kochany, trochę zwariowany i stuknięty, a teraz?! Dopiero po chwili zauażyłaś, że chłopak był nieźle nawalony.
- Tom, jesteś pijany! Nie wiesz co robisz!
- Uwierz mi, śliczna. Bardzo dobrze wiem co robię, a teraz się zamknij i rób co mówię! - warknął
Nie mogłaś uwierzyć, co przed chwilą usłyszałaś. Tom nigdy nie pozwalał nikomu tak do ciebie mówić, a tym bardziej sam do ciebie nigdy się tak nie odzywał. Chłopak oderwał się od ciebie na chwilę i poszedł zamknąć drzwi na klucz. Uciekłaś do swojego pokoju. Zamknęłaś się na klucz. Kiedy chłopak zorientował się, co się stało, ty już byłaś daleko od tamtego miejsca. Uciekłaś stamtąd przez balkon. Całe szczęście nie miałaś daleko do ziemi, bo mieszkałaś na parterze. Biegłaś przez londyńskie ulice na boso i w samej koszuli nocnej. Wbiegłaś na Baker Street i skierowałaś się w stronę domu Nathan'a. On napewno siedzi w domu. Nie mógł jechać z chłopakami, bo był chory. Zapukałaś do drzwi. Cała się trzęsłaś. W sumie nie trudno ci się dziwić, na dworze -5 stopni, a ty w letniej koszuli biegasz sobie po mieście. Kiedy chłopak cię tylko zobaczył, od razu się do ciebie wpuścił.
- (t.i.), co się stało???
- No bo... Tom... on...
Nie mogłaś nic powiedzieć. Chciało ci się płakać. Chłopak kazał ci się położyć u niego w pokoju, a sam zasnął na kanapie.
* kilka dni później
Przez te kilka dni mieszkałaś u Nath'a. Bałaś się tam wracać. No, ale w końcu po namowach chłopaka, pojechałaś tam z nim. Kiedy siedzieliście u ciebie w pokoju, znowu ktoś zaczął walić do drzwi. Zeszłaś na dół, sama... Nathan został na górze. Znowu Tom...
- Co ty myślałaś?! Że jak uciekniesz do tego dzieciaka, to cię nie znajdę?! Haha, pożałujesz tego! Rozumiesz, pożałujesz! Mówiłem, że należysz do mnie!
- Tom, proszę, nie...
Po chwili poczułaś, że to koniec. Spojrzałaś na swój brzuch. Wystawał z niego nóż. Udało ci się tylko wykrztusić:
- Dlaczego?
* tydzień później
Dzisiaj odbywa się twój pogrzeb. Przyszli twoi przyjaciele, całe The Wanted, rodzina, a nawet Tom się zjawił. Dopiero teraz, patrząc na twój grób, zobaczył jakiego czynu się dopuścił. Chłopak został skazany na 5 lat, chociaż sam stwierdził, że jest to dla niego stanowczo za mało, po tym co ci zrobił.
piątek, 28 grudnia 2012
czwartek, 27 grudnia 2012
63. Imagin Nathan
Dla Nathalie
- (t.i.), skarbie! Gdzie jesteś?! Muszę z tobą porozmawiać!
Krzyki chłopaka było słychać w całym domu. Po jego głosie poznałaś, że nie będzie to radosna rozmowa.
- Jestem w łazience! Już schodzę!
Twój książę siedział w kuchni i bawił się pomarańczą.
- Co się stało? - zapytałaś z troską
Chłopak nie odpowiedział, tylko wskazał ci miejsce na swoich kolanach. Ty posłusznie usiadłaś i zaczęłaś bawić się jego włosami.
- (t.i), ja... ja jestem... chory...
Nathan był załamany. W jego niebiesko-zielonych oczach widziałaś łzy, ale także smutek i strach.
- Ale jak to?! Na co?!
- Mam nowotwór serca. Ponieważ lekarze nie wykryli tego wcześniej, dają mi tylko kilka dni, a w najgorszym przypadku tylko dobę.
Załamałaś się. Właśnie się dowiedziałaś, że jedyna osoba, która cię kocha, i której jako jedynej udało skraść się twoje serce, już niedługo umrze i zostawi cię samą. Nie mogłaś sobie tego wyobrazić...
- Nathan, ja wiem, że to nie jest odpowiednia chwila, ale skoro już nie długo ciebie ze mną nie będzie, to muszę ci to powiedzieć. Będziemy rodzicami.
Oczy chłopaka rozjaśniały. Wziął cie na ręce i zaczął się z tobą kręcić dookoła własnej osi. Po chwili postawił cię na ziemi, przyciągnął do siebie i wpił się w twoje usta.
- Tak się cieszę. Obiecaj mi tylko, że jeśli to chłopczyk, nazwiesz go Thomas, a jeżeli dziewczynka to Jessica, dobrze???
- Obiecuję.
Wasze usta znowu złączyły się w namiętnym pocałunku. Nagle poczułaś, że ciało chłopaka bezwładnie na ciebie opadło. Nie mogłaś wyczyć pulsu. Wzięłaś swój telefon i zawdzwoniłaś na pogotowie. Ambulans przyjechał po 4 min. Niestety... Chłopak odszedł, już na zawsze... Twoje załamanie powiększyło się. Jedyną myślą, która utrzymywała cię przy życia, było to, że nosisz w sobie dziecko wspaniałego człowieka.
* 9 miesięcy później, dzień porodu
Poroniłaś. Teraz całe życie straciło dla ciebie sens. Twoje myśli powróciły. Kilka godzin po porodzie wyszłaś do łazienki. Wyciągnęłaś z kieszeni szlafroka tabletki. Nawet nie wiedziałaś jakie mają zastosowanie, wzięłaś zabrałaś pierwsze lepsze dla pielęgniarki. Wzięłaś pół opakowania i popiłaś to wódką, którą miałaś w butelce po wodzie mineralnej. Po chwili poczułaś ostry ból, ale wiedziałaś, że już za chwilę on ustąpi. Odpłynęłaś, już na zawsze. Do krainy wiecznej młodości, gdzie spędzisz wieczność obok swojego ukochanego.
- (t.i.), skarbie! Gdzie jesteś?! Muszę z tobą porozmawiać!
Krzyki chłopaka było słychać w całym domu. Po jego głosie poznałaś, że nie będzie to radosna rozmowa.
- Jestem w łazience! Już schodzę!
Twój książę siedział w kuchni i bawił się pomarańczą.
- Co się stało? - zapytałaś z troską
Chłopak nie odpowiedział, tylko wskazał ci miejsce na swoich kolanach. Ty posłusznie usiadłaś i zaczęłaś bawić się jego włosami.
- (t.i), ja... ja jestem... chory...
Nathan był załamany. W jego niebiesko-zielonych oczach widziałaś łzy, ale także smutek i strach.
- Ale jak to?! Na co?!
- Mam nowotwór serca. Ponieważ lekarze nie wykryli tego wcześniej, dają mi tylko kilka dni, a w najgorszym przypadku tylko dobę.
Załamałaś się. Właśnie się dowiedziałaś, że jedyna osoba, która cię kocha, i której jako jedynej udało skraść się twoje serce, już niedługo umrze i zostawi cię samą. Nie mogłaś sobie tego wyobrazić...
- Nathan, ja wiem, że to nie jest odpowiednia chwila, ale skoro już nie długo ciebie ze mną nie będzie, to muszę ci to powiedzieć. Będziemy rodzicami.
Oczy chłopaka rozjaśniały. Wziął cie na ręce i zaczął się z tobą kręcić dookoła własnej osi. Po chwili postawił cię na ziemi, przyciągnął do siebie i wpił się w twoje usta.
- Tak się cieszę. Obiecaj mi tylko, że jeśli to chłopczyk, nazwiesz go Thomas, a jeżeli dziewczynka to Jessica, dobrze???
- Obiecuję.
Wasze usta znowu złączyły się w namiętnym pocałunku. Nagle poczułaś, że ciało chłopaka bezwładnie na ciebie opadło. Nie mogłaś wyczyć pulsu. Wzięłaś swój telefon i zawdzwoniłaś na pogotowie. Ambulans przyjechał po 4 min. Niestety... Chłopak odszedł, już na zawsze... Twoje załamanie powiększyło się. Jedyną myślą, która utrzymywała cię przy życia, było to, że nosisz w sobie dziecko wspaniałego człowieka.
* 9 miesięcy później, dzień porodu
Poroniłaś. Teraz całe życie straciło dla ciebie sens. Twoje myśli powróciły. Kilka godzin po porodzie wyszłaś do łazienki. Wyciągnęłaś z kieszeni szlafroka tabletki. Nawet nie wiedziałaś jakie mają zastosowanie, wzięłaś zabrałaś pierwsze lepsze dla pielęgniarki. Wzięłaś pół opakowania i popiłaś to wódką, którą miałaś w butelce po wodzie mineralnej. Po chwili poczułaś ostry ból, ale wiedziałaś, że już za chwilę on ustąpi. Odpłynęłaś, już na zawsze. Do krainy wiecznej młodości, gdzie spędzisz wieczność obok swojego ukochanego.
wtorek, 18 grudnia 2012
62. Imagin Tom
Dla Kamili
- Jesteś tylko pieprzonym zdrajcą! - rozległ się pierwszy krzyk z twoich ust . Złapałaś za wazon i rzuciłaś nim w Toma, jednak ostatecznie rozbił się o ścianę - Mam ciebie dość! Olewasz mnie, wolisz pisać sms-ki z swoją Nicole! - rzucałaś w niego czym popadnie, a jednak on próbował do ciebie podejść - Znikasz wieczorami w wracasz w nocy jak gdyby nigdy nic! Ładnie to tak pieprzyć się z kimś, za plecami swojej dziewczyny? Ja ci nie wystarczam?! Czy z Nicole pieprzy ci się lepiej?! - hałas jaki wydawałaś był okropny. Nie obchodziło cię to, że obudzi domowników. Byłaś zła na Toma. Właśnie chciałaś rzucić w niego waszym wspólnym zdjęciem, kiedy on delikatnie złapał je i przytulił do siebie swoją dziewczynę. Rozległ się twój szloch .
- Nienawidzę ciebie - wrzeszczałaś, a on delikatnie gładził cie po plecach. Naprawdę bolało ciebie zachowanie Toma. Wziął cię na ręce i położył na łóżku, kładąc się obok ciebie. Roztrzęsiona wtuliłaś się w jego koszulkę i zaczęłaś jeszcze bardziej płakać.
- Fajnie ci się pieprzyło kiedy ja tutaj odchodziłam kolejny raz od zmysłów? Czy jesteś zadowolony faktem, że tak cholernie mocno cię kocham i nie potrafię z tobą zerwać? Dobrze ci się żyje lecąc na dwa fronty? Dobrze ci z faktem, że ranisz mnie?! - zadawałaś setki pytań, na które Tom i tak nie miał odpowiadać. Ścisnął bardziej zapłakaną dziewczynę - Jesteś pojebany!
- Nigdy [T.I] cię nie zdradziłem. Kocham cię - pocałował cię leciutko w głowę. Byłaś zbyt wyczerpana, żeby dalej się kłócić.
- Obiecaj mi, że nigdy nie pokochasz innej - szepnęłaś, kiedy opanowałaś gniew.
- Nie mogę - powiedział. Zrozpaczona i zdezorientowana podniosłaś głowę.
- Dlaczego? - wydusiłaś z siebie, a po twojej twarzy poleciały kolejne łzy.
- Bo kolejną, którą pokocham, będzie nasza córeczka - wyszeptał ci do ucha, wycierając twoje łzy. Przeszły cię ciarki. Zanim się zdezorientowałaś już spałaś. Obudziłaś się rano. Toma zwykle już dawno nie było, a jednak obejmował cię, głaszcząc twoją rękę. Wasze twarze dzieliły centymetry. Chłopak wpatrywał się w twoje zielone oczy, które tak kochał. Obiecał sobie, że już nigdy nie będziesz przez niego płakała. A jednak, kolejny raz złamał dane słowo. Za każdym razem, kiedy widział, że płaczesz, czuł jak łamie mu się serce, bowiem ranił cię, cały swój świat. Nie był idealny, nadal nie mógł obszeć się dziewczyną, ale nigdy już nie dochodziło do zdrad. Nachalnie upijał się, na każdej imprezie, wracał późno do domu, a ty to wszystko znosiłaś. Byłaś pod każdym względem idealna, chodź mówią, że ideałów nie ma. A jednak. We wszystkim co robiłaś, byłaś idealna. Nawet teraz, gdy wczorajszy makijaż rozmazał twoje oczy, które były całe podpuchnięte, wyglądałaś przepięknie. Musnął delikatnie twoje wielkie usta, a ty się uśmiechnęłaś. Wstając, wziął cię na ręce i razem wzięliście prysznic. Na dół zeszliście ubrani, g trzymając się cały czas za ręce, poszliście do kuchni, jakby nic wczoraj się nie wydarzyło.
- Wczoraj było ostro, aż nawet [I.T.P] zaczęła płakać - zaśmiał się Nathan, a jego dziewczyna walnęła go po głowie. Ty usiadłaś naprzeciwko [I.T.P] i zaczęłaś jeść grzankę. Nie cierpiałaś kłócić się z Tomem też z tego powodu, że to odbijało się na domownikach. A wasze kłótnie były codziennością.
- [T.I], a może wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś razem? Musisz odreagować - tu dziewczyna Sykesa wściekło spojrzała na Tom, który stał, opierając się o blat.
- Dzisiaj nie mogę. Lucasowi znowu się pogorszyło, rodzice prosili mnie żebym przyjechała - westchnęłaś. Fakt, że twój czteroletni brat jest poważnie chory, jeszcze bardziej cię przygnębiał. Do tego te kłótnie z Tomem.
- Przykro mi - powiedziała i uścisnęła twoją dłoń. Uśmiechnęłaś się lekko. Po śniadaniu, poszłaś się szykować. Tom miał jechać z tobą, miał cię zawieść. Wsiedliście do samochodu. Oczywiście do twojego chłopaka przychodziły sms, zapewne od Nicole.
- Proszę ciebie - powiedziałaś poirytowana - Nawet teraz jej odpisujesz! Czy ty w ogóle potrafisz chodź raz ją olać?
- Przestań [T.I] - powiedział wściekły.
- Wybacz, zapomniałam, że jeśli jej nie odpiszesz, obrazi się i nie będziesz mógł ją jebać.
- Przestań! - wrzasnął.
- No tak. Po co gadać z swoją dziewczyną, jak można pisać z Nicole? Co z tego, że rujnujesz swój związek, bo wolisz przelecieć Nicole?! - zaśmiałaś się ironicznie. Stanął samochodem na poboczu.
- Przestań w końcu pieprzyć głupoty! - wykrzyczał.
- Nie lubisz jak mówi ci się prawdę prosto w oczy? Bo pan Parker zawsze musi być święty! - powiedziałaś, na co Tom pod wpływem impulsu i zdenerwowania uderzył cię otwartą ręką w twarz. Momentalnie zamilkłaś, odpięłaś pasy i wyszłaś trzaskając drzwiami. Łapiąc się za policzek szłaś dalej.
- Przepraszam [T.I] - twój chłopak próbował cię odwrócić do siebie.
- Nie. Mam ciebie dość. Mam dość tej chorej miłości, tego chorego związku! - wrzasnęłaś i uderzyłaś go pięścią w klatkę piersiową - Ciekawe czy nasze dziecko też byś bił, bo mówiło by ci prawdę?! - widziałaś malującą się wściekłość na twarzy swojego mężczyzny. Złapał ją cię za rękę i siłą zaciągnął do samochodu. Od razu wrócił do domu i wepchnął cię do domu, po czym sam wyszedł.
- Pierdol się Parker, to koniec! - wrzasnęłaś za nim i z płaczem weszłaś na górę, widząc jak inni domownicy zamarli. Złapałaś za walizki i zaczęłaś ze złością wrzucać do niej swoje rzeczy.
- [T.I] - usłyszałaś za sobą głos [I.T.P]. Usiadłaś na rogu łóżka i ukryłaś twarz w dłoniach, po czym zaczęłaś głośno szlochać - Pogodzicie się, zobaczysz - usiadła koło ciebie i zaczęła głaskać cię po plecach, przytulając.
- Nie. To koniec. Jestem pojebaną idiotką, czepiającą się o głupie sms-y i spotkania jego z swoją byłą. To moja wina, zasłużyłam sobie na to żeby mnie bił - zaszlochałaś. [I.T.P] nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
- Tom cię bije? - zapytała, na co ty pokiwała głową.
- Dzisiaj znowu mnie zbił. Ale należy mi się. Za każdym razem jak podnosił na mnie rękę. Jestem tylko żałosną dziewczyną - [I.T.P] cały czas cię pocieszała. Wreszcie, kiedy ty chciałaś zostać sama, ona zeszła na dół, a inni zaczęli ją o wszystko wypytywać.
- Sądzę, że to naprawdę koniec - powiedziała - Wiedzieliście, że Tom ją bije? - zapytała niepewnie. Wszyscy byli zszokowani. Zawsze miałaś jakieś siniaki, ale tłumaczyłaś się, że to wypadki w pracy, w stadninie. Wieczorem Tom jak zwykle wrócił późno. Nie był pijany, po prostu musiał odreagować sytuację długim spacerem. Kiedy otworzył drzwi do domu, zauważył Jaya z piwem. Usiedli na kanapie, przed telewizorem, popijając alkohol.
- Ile razy zdarzyło ci się bić [T.I]? - zapytał go prosto z mostu, wpatrując się w ekran telewizora. Tom milczał - Dlaczego ją bijesz?
- Nie wiem. Działam pod wpływem chwili - westchnął.
- Zawsze kiedy widzieliśmy jakieś siniaki na jej ciele mówiliście, że to przez konie w stadninie. To nie prawda? - zapytał, na co on pokiwał głową - Odwiozłem [T.I] do rodziców. Wróci tutaj jeszcze po rzeczy - poinformował go przyjaciel - Będziesz miał szansę jeszcze to naprawić. Już mija rok, a wy cały czas się kłócicie. A wiesz dlaczego? To przez Nicole. Musisz wybrać. Nie rań [T.I].
- To jakaś paranoja! To ona cały czas mi zarzuca, że ją cały czas zdradzam z Nicole, a ty ją bronisz!
- Tom, rok temu ją zdradziłeś. Dzień w dzień kłociliście się, bo nie potrafiłeś zerwać kontaktu z Nicole. Tom, [T.I] już odruchowo tak ma. Ma to już zapisane w psychice, przez twoje zachowanie. Przez tydzień chodziła z [I.T.P] do psychiatry i on stwierdził, że to uraz po wszystkim. A ty jeszcze bardziej ją w to pogłębiasz, bo masz kontakt z swoją byłą - powiedział. Tom nie wiedział o tym, że ty była u psychiatry. I to wszystko przez niego.
Dwa tygodnie później.
Wróciłaś do domu. Czułaś się zrelaksowana bez ciągłego kłócenia się z swoim chłopakiem. Od razu zaczęłaś pakować walizki, które były już w połowie zapakowane twoimi rzeczami.
- [T.I] - usłyszałas dobrze znany ci głos. Nie odwróciłaś się, tylko dalej się pakowałaś - Posłuchaj mnie - złapał cię lekko za rękę i delikatnie pociągnął do siebie, na co ty odruchowo zacisnęła oczy. Czuł się strasznie widząc, że szykuje się na cios. Przez te dwa tygodnie zrozumiał, na czym mu naprawdę zależy.
- [T.I] - momentalnie w jego oczach pojawiły się łzy - Już nigdy, przenigdy cię nie uderzę - przytulił cię do siebie i pozwolił łzą spływać po policzkach - Już nigdy cię nie zranię. Nie mam już kontaktu z Nicole, żadnego. Tak strasznie cię przepraszam, że musiałaś przeze mnie cierpieć - pociągnął nosem - Jesteś dla mnie wszystkim, zrozumiałem, że kocham cię i nie potrafię bez ciebie żyć. Przepraszam, że byłem takim idiotą, że nadal gadałem z Nicole. Proszę wybacz mi, że cię biłem - wyszlochał. Ty byłaś lekko zszokowana. Odsunęłaś się od niego i przetarłaś jego łzy, po czym sama zalałaś się łzami.
- Kocham cię Tom - wyszeptałaś i przytuliłaś go. Kiedy już się ogarnęliście poszliście razem na spacer. Dawno nie robiliście niczego razem. Wydawaliście się tacy szczęśliwi. Przez miesiąc próbowaliście odnowić to co było przedtem, oraz leczyli Page u psychiatry. Harry postanowił jej się oświadczyć, a rok później na świat przyszedł Nicolas, ich pierwszy syn. Nareszcie przestali się kłócić, co cieszyło ich przyjaciół. Nareszcie byli szczęśliwi i kochali siebie na zabój.
- Jesteś tylko pieprzonym zdrajcą! - rozległ się pierwszy krzyk z twoich ust . Złapałaś za wazon i rzuciłaś nim w Toma, jednak ostatecznie rozbił się o ścianę - Mam ciebie dość! Olewasz mnie, wolisz pisać sms-ki z swoją Nicole! - rzucałaś w niego czym popadnie, a jednak on próbował do ciebie podejść - Znikasz wieczorami w wracasz w nocy jak gdyby nigdy nic! Ładnie to tak pieprzyć się z kimś, za plecami swojej dziewczyny? Ja ci nie wystarczam?! Czy z Nicole pieprzy ci się lepiej?! - hałas jaki wydawałaś był okropny. Nie obchodziło cię to, że obudzi domowników. Byłaś zła na Toma. Właśnie chciałaś rzucić w niego waszym wspólnym zdjęciem, kiedy on delikatnie złapał je i przytulił do siebie swoją dziewczynę. Rozległ się twój szloch .
- Nienawidzę ciebie - wrzeszczałaś, a on delikatnie gładził cie po plecach. Naprawdę bolało ciebie zachowanie Toma. Wziął cię na ręce i położył na łóżku, kładąc się obok ciebie. Roztrzęsiona wtuliłaś się w jego koszulkę i zaczęłaś jeszcze bardziej płakać.
- Fajnie ci się pieprzyło kiedy ja tutaj odchodziłam kolejny raz od zmysłów? Czy jesteś zadowolony faktem, że tak cholernie mocno cię kocham i nie potrafię z tobą zerwać? Dobrze ci się żyje lecąc na dwa fronty? Dobrze ci z faktem, że ranisz mnie?! - zadawałaś setki pytań, na które Tom i tak nie miał odpowiadać. Ścisnął bardziej zapłakaną dziewczynę - Jesteś pojebany!
- Nigdy [T.I] cię nie zdradziłem. Kocham cię - pocałował cię leciutko w głowę. Byłaś zbyt wyczerpana, żeby dalej się kłócić.
- Obiecaj mi, że nigdy nie pokochasz innej - szepnęłaś, kiedy opanowałaś gniew.
- Nie mogę - powiedział. Zrozpaczona i zdezorientowana podniosłaś głowę.
- Dlaczego? - wydusiłaś z siebie, a po twojej twarzy poleciały kolejne łzy.
- Bo kolejną, którą pokocham, będzie nasza córeczka - wyszeptał ci do ucha, wycierając twoje łzy. Przeszły cię ciarki. Zanim się zdezorientowałaś już spałaś. Obudziłaś się rano. Toma zwykle już dawno nie było, a jednak obejmował cię, głaszcząc twoją rękę. Wasze twarze dzieliły centymetry. Chłopak wpatrywał się w twoje zielone oczy, które tak kochał. Obiecał sobie, że już nigdy nie będziesz przez niego płakała. A jednak, kolejny raz złamał dane słowo. Za każdym razem, kiedy widział, że płaczesz, czuł jak łamie mu się serce, bowiem ranił cię, cały swój świat. Nie był idealny, nadal nie mógł obszeć się dziewczyną, ale nigdy już nie dochodziło do zdrad. Nachalnie upijał się, na każdej imprezie, wracał późno do domu, a ty to wszystko znosiłaś. Byłaś pod każdym względem idealna, chodź mówią, że ideałów nie ma. A jednak. We wszystkim co robiłaś, byłaś idealna. Nawet teraz, gdy wczorajszy makijaż rozmazał twoje oczy, które były całe podpuchnięte, wyglądałaś przepięknie. Musnął delikatnie twoje wielkie usta, a ty się uśmiechnęłaś. Wstając, wziął cię na ręce i razem wzięliście prysznic. Na dół zeszliście ubrani, g trzymając się cały czas za ręce, poszliście do kuchni, jakby nic wczoraj się nie wydarzyło.
- Wczoraj było ostro, aż nawet [I.T.P] zaczęła płakać - zaśmiał się Nathan, a jego dziewczyna walnęła go po głowie. Ty usiadłaś naprzeciwko [I.T.P] i zaczęłaś jeść grzankę. Nie cierpiałaś kłócić się z Tomem też z tego powodu, że to odbijało się na domownikach. A wasze kłótnie były codziennością.
- [T.I], a może wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś razem? Musisz odreagować - tu dziewczyna Sykesa wściekło spojrzała na Tom, który stał, opierając się o blat.
- Dzisiaj nie mogę. Lucasowi znowu się pogorszyło, rodzice prosili mnie żebym przyjechała - westchnęłaś. Fakt, że twój czteroletni brat jest poważnie chory, jeszcze bardziej cię przygnębiał. Do tego te kłótnie z Tomem.
- Przykro mi - powiedziała i uścisnęła twoją dłoń. Uśmiechnęłaś się lekko. Po śniadaniu, poszłaś się szykować. Tom miał jechać z tobą, miał cię zawieść. Wsiedliście do samochodu. Oczywiście do twojego chłopaka przychodziły sms, zapewne od Nicole.
- Proszę ciebie - powiedziałaś poirytowana - Nawet teraz jej odpisujesz! Czy ty w ogóle potrafisz chodź raz ją olać?
- Przestań [T.I] - powiedział wściekły.
- Wybacz, zapomniałam, że jeśli jej nie odpiszesz, obrazi się i nie będziesz mógł ją jebać.
- Przestań! - wrzasnął.
- No tak. Po co gadać z swoją dziewczyną, jak można pisać z Nicole? Co z tego, że rujnujesz swój związek, bo wolisz przelecieć Nicole?! - zaśmiałaś się ironicznie. Stanął samochodem na poboczu.
- Przestań w końcu pieprzyć głupoty! - wykrzyczał.
- Nie lubisz jak mówi ci się prawdę prosto w oczy? Bo pan Parker zawsze musi być święty! - powiedziałaś, na co Tom pod wpływem impulsu i zdenerwowania uderzył cię otwartą ręką w twarz. Momentalnie zamilkłaś, odpięłaś pasy i wyszłaś trzaskając drzwiami. Łapiąc się za policzek szłaś dalej.
- Przepraszam [T.I] - twój chłopak próbował cię odwrócić do siebie.
- Nie. Mam ciebie dość. Mam dość tej chorej miłości, tego chorego związku! - wrzasnęłaś i uderzyłaś go pięścią w klatkę piersiową - Ciekawe czy nasze dziecko też byś bił, bo mówiło by ci prawdę?! - widziałaś malującą się wściekłość na twarzy swojego mężczyzny. Złapał ją cię za rękę i siłą zaciągnął do samochodu. Od razu wrócił do domu i wepchnął cię do domu, po czym sam wyszedł.
- Pierdol się Parker, to koniec! - wrzasnęłaś za nim i z płaczem weszłaś na górę, widząc jak inni domownicy zamarli. Złapałaś za walizki i zaczęłaś ze złością wrzucać do niej swoje rzeczy.
- [T.I] - usłyszałaś za sobą głos [I.T.P]. Usiadłaś na rogu łóżka i ukryłaś twarz w dłoniach, po czym zaczęłaś głośno szlochać - Pogodzicie się, zobaczysz - usiadła koło ciebie i zaczęła głaskać cię po plecach, przytulając.
- Nie. To koniec. Jestem pojebaną idiotką, czepiającą się o głupie sms-y i spotkania jego z swoją byłą. To moja wina, zasłużyłam sobie na to żeby mnie bił - zaszlochałaś. [I.T.P] nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
- Tom cię bije? - zapytała, na co ty pokiwała głową.
- Dzisiaj znowu mnie zbił. Ale należy mi się. Za każdym razem jak podnosił na mnie rękę. Jestem tylko żałosną dziewczyną - [I.T.P] cały czas cię pocieszała. Wreszcie, kiedy ty chciałaś zostać sama, ona zeszła na dół, a inni zaczęli ją o wszystko wypytywać.
- Sądzę, że to naprawdę koniec - powiedziała - Wiedzieliście, że Tom ją bije? - zapytała niepewnie. Wszyscy byli zszokowani. Zawsze miałaś jakieś siniaki, ale tłumaczyłaś się, że to wypadki w pracy, w stadninie. Wieczorem Tom jak zwykle wrócił późno. Nie był pijany, po prostu musiał odreagować sytuację długim spacerem. Kiedy otworzył drzwi do domu, zauważył Jaya z piwem. Usiedli na kanapie, przed telewizorem, popijając alkohol.
- Ile razy zdarzyło ci się bić [T.I]? - zapytał go prosto z mostu, wpatrując się w ekran telewizora. Tom milczał - Dlaczego ją bijesz?
- Nie wiem. Działam pod wpływem chwili - westchnął.
- Zawsze kiedy widzieliśmy jakieś siniaki na jej ciele mówiliście, że to przez konie w stadninie. To nie prawda? - zapytał, na co on pokiwał głową - Odwiozłem [T.I] do rodziców. Wróci tutaj jeszcze po rzeczy - poinformował go przyjaciel - Będziesz miał szansę jeszcze to naprawić. Już mija rok, a wy cały czas się kłócicie. A wiesz dlaczego? To przez Nicole. Musisz wybrać. Nie rań [T.I].
- To jakaś paranoja! To ona cały czas mi zarzuca, że ją cały czas zdradzam z Nicole, a ty ją bronisz!
- Tom, rok temu ją zdradziłeś. Dzień w dzień kłociliście się, bo nie potrafiłeś zerwać kontaktu z Nicole. Tom, [T.I] już odruchowo tak ma. Ma to już zapisane w psychice, przez twoje zachowanie. Przez tydzień chodziła z [I.T.P] do psychiatry i on stwierdził, że to uraz po wszystkim. A ty jeszcze bardziej ją w to pogłębiasz, bo masz kontakt z swoją byłą - powiedział. Tom nie wiedział o tym, że ty była u psychiatry. I to wszystko przez niego.
Dwa tygodnie później.
Wróciłaś do domu. Czułaś się zrelaksowana bez ciągłego kłócenia się z swoim chłopakiem. Od razu zaczęłaś pakować walizki, które były już w połowie zapakowane twoimi rzeczami.
- [T.I] - usłyszałas dobrze znany ci głos. Nie odwróciłaś się, tylko dalej się pakowałaś - Posłuchaj mnie - złapał cię lekko za rękę i delikatnie pociągnął do siebie, na co ty odruchowo zacisnęła oczy. Czuł się strasznie widząc, że szykuje się na cios. Przez te dwa tygodnie zrozumiał, na czym mu naprawdę zależy.
- [T.I] - momentalnie w jego oczach pojawiły się łzy - Już nigdy, przenigdy cię nie uderzę - przytulił cię do siebie i pozwolił łzą spływać po policzkach - Już nigdy cię nie zranię. Nie mam już kontaktu z Nicole, żadnego. Tak strasznie cię przepraszam, że musiałaś przeze mnie cierpieć - pociągnął nosem - Jesteś dla mnie wszystkim, zrozumiałem, że kocham cię i nie potrafię bez ciebie żyć. Przepraszam, że byłem takim idiotą, że nadal gadałem z Nicole. Proszę wybacz mi, że cię biłem - wyszlochał. Ty byłaś lekko zszokowana. Odsunęłaś się od niego i przetarłaś jego łzy, po czym sama zalałaś się łzami.
- Kocham cię Tom - wyszeptałaś i przytuliłaś go. Kiedy już się ogarnęliście poszliście razem na spacer. Dawno nie robiliście niczego razem. Wydawaliście się tacy szczęśliwi. Przez miesiąc próbowaliście odnowić to co było przedtem, oraz leczyli Page u psychiatry. Harry postanowił jej się oświadczyć, a rok później na świat przyszedł Nicolas, ich pierwszy syn. Nareszcie przestali się kłócić, co cieszyło ich przyjaciół. Nareszcie byli szczęśliwi i kochali siebie na zabój.
niedziela, 16 grudnia 2012
61. Imagin Tom
Dla Kamili :*♥
Ty i On, On
i Ty nierozłączni przyjaciele, którzy zawsze się wspierali. Ciepły
letni wieczór, park, słońce chylące się by zasnąć, a księżyc
przygotowujący się do pobudki. Lekki wiatr otulające wasze szyje oraz
rozwiewające Twoje niesforne włosy. Siedzicie na ławce, zawsze tej
samej, to wasz obrzęd, codziennie siadacie tutaj, spotykacie się równo o
20:00 by opowiedzieć sobie co przeżyliście tego dnia. Spoglądasz w dal
widzisz zakochane pary trzymające się za ręce, widzisz promienie słońca
na ich twarzach, choć słońce chowa się za horyzontem, to uśmiech tak
działa, sprawia, że wszelkie troski odchodzą w cień i niszczą smutek.
Ptaki ćwierkają ostatnie ballady dnia dzisiejszego, świerszcz na źdźbłu
trawy przygrywa wesołe melodie. Kończy się dzień, nadchodzi tęsknota za
światłem, noc przynosi ciemność i niepokój. Jesteś z nim, więc mniej się
boisz wiesz, że Twój przyjaciel nigdy nie da Cię skrzywdzić i zawsze
przy Tobie będzie. Jesteś z nim szczęśliwa on daje Ci uśmiech, zawsze
potrafi rozweselić oraz pomóc. Prawdziwy przyjaciel, którego nie
wymieniłabyś na nic innego. Poznaliście się dawno, ale był to pas
wielkiej autostrady, gdzie zgasnął Ci silnik. Uśmiechnięty chłopak
ruszył Ci na pomoc, choć o to nie prosiłaś. Wiesz, że ta przyjaźń będzie
wieczna, ponieważ tego nie da się wymazać. Chwile spędzone razem,
chwile smutku jak i euforii towarzyszące wam każdego dnia. Kochasz go,
jako przyjaciela, byłabyś w stanie oddać za niego życie i jesteś pewna,
że on za Ciebie także. Nie chcesz nic niszczyć, bo tak jest dobrze,
jesteś szczęśliwa jak nigdy, on wymazuje Twoje smutki.
Ty i On, On
i Ty nierozłączni przyjaciele, którzy zawsze się wspierali. Ciepły
letni wieczór, park, słońce chylące się by zasnąć, a księżyc
przygotowujący się do pobudki. Lekki wiatr otulające wasze szyje oraz
rozwiewające Twoje niesforne włosy. Siedzicie na ławce, zawsze tej
samej, to wasz obrzęd, codziennie siadacie tutaj, spotykacie się równo o
20:00 by opowiedzieć sobie co przeżyliście tego dnia. Spoglądasz w dal
widzisz zakochane pary trzymające się za ręce, widzisz promienie słońca
na ich twarzach, choć słońce chowa się za horyzontem, to uśmiech tak
działa, sprawia, że wszelkie troski odchodzą w cień i niszczą smutek.
Ptaki ćwierkają ostatnie ballady dnia dzisiejszego, świerszcz na źdźbłu
trawy przygrywa wesołe melodie. Kończy się dzień, nadchodzi tęsknota za
światłem, noc przynosi ciemność i niepokój. Jesteś z nim, więc mniej się
boisz wiesz, że Twój przyjaciel nigdy nie da Cię skrzywdzić i zawsze
przy Tobie będzie. Jesteś z nim szczęśliwa on daje Ci uśmiech, zawsze
potrafi rozweselić oraz pomóc. Prawdziwy przyjaciel, którego nie
wymieniłabyś na nic innego. Poznaliście się dawno, ale był to pas
wielkiej autostrady, gdzie zgasnął Ci silnik. Uśmiechnięty chłopak
ruszył Ci na pomoc, choć o to nie prosiłaś. Wiesz, że ta przyjaźń będzie
wieczna, ponieważ tego nie da się wymazać. Chwile spędzone razem,
chwile smutku jak i euforii towarzyszące wam każdego dnia. Kochasz go,
jako przyjaciela, byłabyś w stanie oddać za niego życie i jesteś pewna,
że on za Ciebie także. Nie chcesz nic niszczyć, bo tak jest dobrze,
jesteś szczęśliwa jak nigdy, on wymazuje Twoje smutki.
- Tom, ja go kocham – Powiedziałaś robiąc głęboki wdech, spojrzałaś na niego ukradkiem, by sprawdzić jego wyraz twarzy.
-
To o niego walcz – Stwierdził spoglądając wprost Twoje oczy
przeszywając Cię nimi na wylot. Następnie uśmiechnął się słodko i
przygarnął jedną ręką przytulając Cię. – Powiedz mu co czujesz, znacie
się nie od dziś, a nic nie stracisz.
- Ale, jak on mnie nie zechce to ja chyba spale się ze wstydu – Szepnęłaś cicho podnosząc wzrok na twarz towarzysza.
- O miłość trzeba walczyć – Szepnął Ci do ucha otulając go, ciepłą barwą głosu.
-
Nie wiem, czy jest warta takich poświęceń – Kolejna obawa wydarła się z
Twoich ust. Może nie powinnaś tego mówić, przy nikim innym byś się tak
nie otworzyła, ale to był Tom on szanował każdy Twój gest oraz
przemyślenia.
- Miłość [ T.I ] jest warta nawet śmierci. Jeżeli kogoś
naprawdę kochasz, nie będziesz patrzeć na to czy samochód płonie, po
prostu wskoczysz ratować tą osobę. Wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę,
że życie nie miało by sensu bez niej, więc trzeba podjąć to ryzyko. –
Odpowiedział spokojnie, bez potrzebnych pauz, wyrecytował zdanie, tak
jakby znał go na pamięć.
- Tom, wiesz, że Cię kocham ? – Zapytałaś z nadzieją w oczach.
-
Oczywiście, moja mała siostrzyczko – Stwierdził słodko, uśmiechając się
do Ciebie pocałował w czoło jak małe dziecko. – Powiedz mu – Otulił
Twoje ucho kolejnym oddechem wydobywającym się z płuc.
- Dziękuję Tom – Powiedziałaś i żegnając się pocałowałaś go w policzek. Następnego
dnia powiedziałaś Matiemu, że go kochasz. Prosto, bez żadnych
niepotrzebnych ceregieli. Tak jak nauczył Cię Tommy. Wszystko poszło
dobrze, tak jak zapewnił Cię Twój kompan. Byłaś szczęśliwa, a Twoim
szczęściem cieszył się Tom. To on nauczył Cię kochać, ponieważ nigdy
nie umiałaś tego robić. Wydawało Ci się to banalne, ale takie nie było,
życie nauczyło Cię wiele, ale nie miłości. Wszystko było jak z bajki,
lecz każdy wie, że bajki nie są rzeczywistością. Dostałaś telefon, po 3
miesiącach chodzenia zerwał z Tobą, bez najmniejszego wyjaśnienia.
Kochałaś go bardzo mocno, a teraz czułaś się jak zużyta zabawka, która
się znudziła właścicielowi. Po tym wszystkim zamknęłaś się w sobie.
Dzwonił Tom, ale nie odbierałaś. W końcu usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Wywlekłaś się ospale z łóżka i jak cień zeszłaś na dół szurając butami o
ciemne panele.
- [ T.I ] – Powiedział tylko i od razu Cię przytulił.
Oczywiście był to Tom, on zawsze wyczuwał Twój smutek. Nawet jeżeli
byłby to środek nocy, to przyjechał by i pocieszył. Spokojnie odgarnął
włosy, które opadały na Twoją bladą twarz. Zobaczył zaczerwienione oczy i
rozmazany tusz, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie łzy. – Nie był
Ciebie wart – Dodał cicho, kolejny raz mocno Cię przytulając. Przeszłaś
bez słowa do swojego pokoju, ciągnąc za sobą Toma.
- Mówiłeś, że
miłość jest dobra ! – Wykrzyczałaś mu w twarz, gdy zamykał drzwi. –
Kłamałeś, to boli Tom, nie mogę oddychać, duszę się tym wszystkim –
Rozpłakałaś się jak małe dziecko, spojrzałaś mu prosto w oczy.
Zobaczyłaś w nich poczucie winy oraz smutek i ból.
- [ T.I ], tak mi
przykro – Powiedział i usiadł obok Ciebie na ziemi. Pozwolił płakać Ci w
swoich ramionach, nie przejmował się, czarnymi plamami tuszu, oraz
pozostałościami rozmazanej pomadki. Cierpliwie przytulał Cię do siebie i
głaskał po głowie. – Musisz się nauczyć, że miłość to nie tylko euforia
i radość, to także smutek i cierpienie, bo czym by było nasze życie bez
tego ? – Zadał pytanie. Miałaś nadzieję, że retoryczne, ponieważ nie
miałaś ochoty mu odpowiadać. – Ludzie będą Cię krzywdzić jeszcze nie
raz. Musisz szukać, znajdziesz w końcu kogoś takiego, komu będziesz
mogła zaufać i oddać serce i ciało. Kiedyś będziesz szczęśliwa. Nie ten
to inny. – Zaśmiał się cicho, nie chcąc sprawić Ci jeszcze większego
bólu. Kąciki Twoich ust podniosły się w lekkim uśmiechu. Nie
odpowiadałaś nic, po prostu wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej i
zasnęłaś. Kilka tygodni trwało pogodzenie się z rozłąką. Thomas cały czas
przy Tobie był, nie ważne czy dzień czy noc. Poświęcał się dla Ciebie
każdego dnia i pocieszał. Byłaś mu wdzięczna za to. Pewnego dnia,
wyruszyliście na imprezę. Po niej Tom wziął od Ciebie klucze, ponieważ
byłaś kompletnie pijana, spokojnie posadził Cię na miejscu pasażera. Z
ciężkiego snu obudził Cię ogromny, przeraźliwy, przeszywający Twoje uszy
huk, a następnie kolejny raz zapadłaś w sen. Przeniosłaś się gdzieś
indziej. Tak razem z Tomem, zapadłaś w stan śpiączki klinicznej. Nigdy
nie wierzyłaś w takie rzeczy, ale teraz wiedziałaś, że jest to prawda.
Spojrzałaś niemrawo na Toma. Usłyszeliście głos „ Tylko jeden z was,
wróci do świata żywych”. Zdębiałaś, takie rzeczy nie działy się
naprawdę, one dzieją się tylko w bajkach. Usiadłaś na ziemię, jeżeli
można było to tak nazwać i rozpłakałaś się. Tom usiadł obok Ciebie i
przytulił mocno do siebie, spojrzałaś na niego, uśmiechał się był
spokojny.
- [ T.I ] posłuchaj, bo nie mamy dużo czasu – Zaczął –
Wrócisz tam. Masz rodzinę i przyjaciół. – Stwierdził nadal się
uśmiechając, wziął głęboki oddech spoglądając na Ciebie – [ T.I ] ja
Cię…
- Tom, ja Cię kocham – przerwałaś mu i kolejny raz się
rozpłakałaś – Tłumiłam to i tłumiłam. Myślałam, że kocham Cię jak brata,
ale to jest silniejsze. Nie rozumiem tego. Tom boję się tego, nie
wiem co mam zrobić – Łkałaś przez łzy, spojrzałaś na niego – Przepraszam
– Dodałaś cicho
- [ T.I ] Nie masz za co, też Cię kocham –
Powiedział cicho, wymówił te dwa ostanie wyrazy powoli i dokładnie,
jakby chciał, żebyś dokładnie zrozumiała ich sens.
- Tom, nie mogę Cię stracić nie teraz. –Mówiłaś ocierając z swoich policzków słone łzy.
- Nigdy mnie nie stracisz
- Ale…
-
Nie [ T.I ] Mój uśmiech zniknie, mój błysk w oku wygaśnie. Nie będziesz
słyszeć mojego głosu, ani czuła mojego dotyku, ale będę. Zawsze byłem,
więc nie zostawię Cię teraz. Ilekroć spojrzysz w niebo wiec, że będę
uśmiechał się do Ciebie. Ilekroć nie będziesz wiedziała co masz zrobić,
posłuchaj mnie, ja będę mówić, głośno i wyraźnie. Będę Twoim sercem, po
prostu go słuchaj. Umysł może Cię oszukać, ale serce nigdy. Ilekroć
poczujesz wiatr na swojej twarzy wiec, że składam na niej pocałunki. Gdy
deszcze będzie padał wiec, że płaczę z braku Twojego dotyku oraz
bliskości. A gdy te słońce wstanie i rozpromieni Twoją twarz, pamiętaj
mówię, że Cię kocham.
- Tom, nie możesz, ja nie chcę bez Ciebie – Rozpłakałaś się i rzuciłaś w jego ramiona. On mocno Cię przytulił.
-
Przecież mówię, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne gdzie. Nawet w
nocy będę Cię chronił – Odpowiedział i starł Twoją łzę. Spojrzałaś na
niego, na jego szklane oczy. Wiedziałaś, że naprawdę Cię kocha.
- Nie poradzę sobie bez Ciebie
-
Poradzisz, przecież nigdzie nie odchodzę. Będę przy Tobie na zawsze, a
kiedyś się spotkamy. Ja tutaj będę czekał na Ciebie, będę stał w tym
miejscu i gdy będziesz przekraczać ten próg, przejdziemy przez to razem.
Pomogę Ci byś się nie bała.
- Będę tęsknić za Twoim uśmiechem – Mówiłaś to, czego nigdy w życiu nie chciałaś powiedzieć.
-
Masz go tutaj – Wskazał na Twoje serce – [ T.I ] Nasza rozłąka nie
będzie trwała wiecznie. Spotkamy się jeszcze, zobaczysz mnie jeszcze nie
raz. Obiecuję, że będę sprawiał Ci najpiękniejsze sny, tam zawsze będę
przy Tobie, o ile zechcesz… i ile nie będziesz chciała zapomnieć. Wtedy
odejdę.
-Tom nie mów tak. Za późno zrozumiałam, że jesteś całym moim życiem, jesteś moim tlenem, a przecież bez niego nie można żyć.
-
Jak już mówiłem, nigdzie nie odchodzę. Będę przy tobie zawsze, słuchaj
głosu serca. Ono poprowadzi Cię przez życie i sprawi, że zawsze będę
przy Tobie. Kocham Cię [ T.I ] – Powiedział i wpił się w Twoje usta,
raz, drugi, trzeci. Uśmiechnął się przez łzy
- Kocham Cię –
Odpowiedziałaś i zniknął. Obudziłaś się, miałaś wrażenie, że to był sen.
Resztkami sił wstałaś z łóżka i przeszłaś przez korytarz. Spojrzałaś do
Sali obok, reanimowali Toma, więc to nie był sen. Usłyszałaś „ Zgon
nastąpił o 20:00” upadłaś na podłogę i się rozpłakałaś. Poczułaś promień
słońca na twarzy, przedzierający się przez okno szpitala. Wydawało Ci
się to niemożliwe, następnie lekki podmuch wiatru, niosący ledwo
dosłyszalne słowa „ Nie płacz, przecież obiecałem”.
60. Imagin Nathan
Dla Karoliny
Za raz tego wszystkiego nie wytrzymam! Nie wiem już nawet co o tym wszystkim myśleć. Wróciłam do domu i kolejny raz ta sama karteczka :
"Będę w domu później przedłużyły mi się próby."
Za raz tego wszystkiego nie wytrzymam! Nie wiem już nawet co o tym wszystkim myśleć. Wróciłam do domu i kolejny raz ta sama karteczka :
"Będę w domu później przedłużyły mi się próby."
Od miesiąca mu się "próby" przedłużają. Muszę z nim poważnie porozmawiać jak wróci, że mam tego dość.
Nie ufam mu tak jak kiedyś. Nie potrafię z nim rozmawiać. Kiedy zaczynam coś mówić on od razu zmienia temat. Czas to skończyć, musi mnie w końcu wysłuchać. Usiadłam na parapecie w oknie salonu. Piłam ciepłą kawę czekając aż Nathan wróci do domu.
-Kochanie jestem. - Usłyszałam trzask zamykających się drzwi i brzmiący w oddali głos Nathana. - Co tak siedzisz? Nad czym tak poważnie myślisz kochanie? - Podszedł do mnie, a ja poczułam jego oddech na skórze mojej długiej szyi. Przyprawiło mnie to o dreszcze. Musnął mnie swoimi pełnymi malinowymi ustami.
Zamknęłam oczy z powodu napływającej euphorii. Musiałam zostać opanowana i poważna chociaż było to dla mnie tak niewyobrażalnie trudne.
-Znowu ci się próby przedłużyły? - Spytałam srogim głosem, nie patrząc ani na chwilę na niego. Wiedziałam że gdy spojrzę mu w duże, zielono-niebieskie oczy przestanę nad sobą panować i o wszystkim zapomnę, tak jakby nigdy nie było tematu.
-Przepraszam Cię. Wiesz jak długo musimy pracować nad nową płytą. - Powiedział, siadając pomału na przeciw mnie. Położył swoje ciepłe ręce na moich wystających kolanach. Znowu poczułam przyjemne dreszcze przechodzące całe moje ciało. - [T.I] Nie bądź na mnie zła. - Szepnął mi do ucha przybliżając się tak blisko że słyszałam bicie jego serca. Omotało mną.
-Nathan, ja po prostu się boję że.. - Zaczęłam i schowałam głowę w moje wilgotne dłonie.
-Czego się boisz? Że mam kogoś? - Spytał niepewnym głosem odchylając mi ręce od twarzy. Uniósł moje dłonie do swoich ust i całował każdy palec z osobna. Trudno mi było się nie uśmiechnąć.
-Tak, właśnie tego się boję. - Odpowiedziałam mu zacinając się, przy wymawianiu każdej głoski.
-Chcesz wiedzieć dlaczego tak na prawdę wracam tak późno do domu? - Podniósł mój podbródek to góry swoim wskazującym palcem. Byłam tak roztrzęsiona, że nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku kiedy zatopiłam się w blasku jego zielono-niebieskich oczu w świetle płonącego ogniem kominka. Stać mnie było ledwo na pokiwanie głową. Nathan westchnął głęboko i zaczął mówić.
-[T.I] jesteś najbardziej wyjątkową osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie mogę cię już dłużej okłamywać. To co do ciebie czułem, zmieniło się tak bardzo że nie potrafię sam tego zrozumieć. To nie jest to co na samym początku naszej znajomości. - Po tych słowach łzy cisnęły mi się do oczu. Przez moją głowę przebiegało tysiące myśli. Nie poradzę sobie bez niego. Nie może mnie zostawić. Nie będę miała dla kogo żyć. Nic nie będzie dla mnie tak ważne jak on. - Nie płacz. Tak po prostu musi być. My.. Ty i ja mamy dwa różne światy. Dwie zupełnie inne historie. - Wstał trzymając mnie cały czas za lewą rękę. Wybuchłam nieopanowanym płaczem powstrzymywałam szloch wolną ręką trzymając ją na ustach. Czułam jak oczy puchną mi od łez. - Dlatego nie potrafię już tak dłużej .- Powiedział. Klęknął na jedno kolano. - Nie potrafię wyobrazić sobie że nasze historie się nie połączą. Możemy połączyć nasze dwa światy w jeden? - Spytał wyjmując z kieszeni małe czerwone pudełeczko. Moje łzy rozpaczy ustały. Na twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Czy to znaczy że..
-Wyjdziesz za mnie [T.I] - Spytał wyjmując mały złoty pierścionek z diamentem i zakładając mi go na palec. -Tak. - Z olimpijskim spokojem rzuciłam się mu na szyję. Objął mnie w pasie i uniósł wysoko do góry. Gdy postawił mnie na podłogę nasze usta spotkały się w delikatnym ale jakże namiętnym pocałunku.
Nie ufam mu tak jak kiedyś. Nie potrafię z nim rozmawiać. Kiedy zaczynam coś mówić on od razu zmienia temat. Czas to skończyć, musi mnie w końcu wysłuchać. Usiadłam na parapecie w oknie salonu. Piłam ciepłą kawę czekając aż Nathan wróci do domu.
-Kochanie jestem. - Usłyszałam trzask zamykających się drzwi i brzmiący w oddali głos Nathana. - Co tak siedzisz? Nad czym tak poważnie myślisz kochanie? - Podszedł do mnie, a ja poczułam jego oddech na skórze mojej długiej szyi. Przyprawiło mnie to o dreszcze. Musnął mnie swoimi pełnymi malinowymi ustami.
Zamknęłam oczy z powodu napływającej euphorii. Musiałam zostać opanowana i poważna chociaż było to dla mnie tak niewyobrażalnie trudne.
-Znowu ci się próby przedłużyły? - Spytałam srogim głosem, nie patrząc ani na chwilę na niego. Wiedziałam że gdy spojrzę mu w duże, zielono-niebieskie oczy przestanę nad sobą panować i o wszystkim zapomnę, tak jakby nigdy nie było tematu.
-Przepraszam Cię. Wiesz jak długo musimy pracować nad nową płytą. - Powiedział, siadając pomału na przeciw mnie. Położył swoje ciepłe ręce na moich wystających kolanach. Znowu poczułam przyjemne dreszcze przechodzące całe moje ciało. - [T.I] Nie bądź na mnie zła. - Szepnął mi do ucha przybliżając się tak blisko że słyszałam bicie jego serca. Omotało mną.
-Nathan, ja po prostu się boję że.. - Zaczęłam i schowałam głowę w moje wilgotne dłonie.
-Czego się boisz? Że mam kogoś? - Spytał niepewnym głosem odchylając mi ręce od twarzy. Uniósł moje dłonie do swoich ust i całował każdy palec z osobna. Trudno mi było się nie uśmiechnąć.
-Tak, właśnie tego się boję. - Odpowiedziałam mu zacinając się, przy wymawianiu każdej głoski.
-Chcesz wiedzieć dlaczego tak na prawdę wracam tak późno do domu? - Podniósł mój podbródek to góry swoim wskazującym palcem. Byłam tak roztrzęsiona, że nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku kiedy zatopiłam się w blasku jego zielono-niebieskich oczu w świetle płonącego ogniem kominka. Stać mnie było ledwo na pokiwanie głową. Nathan westchnął głęboko i zaczął mówić.
-[T.I] jesteś najbardziej wyjątkową osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie mogę cię już dłużej okłamywać. To co do ciebie czułem, zmieniło się tak bardzo że nie potrafię sam tego zrozumieć. To nie jest to co na samym początku naszej znajomości. - Po tych słowach łzy cisnęły mi się do oczu. Przez moją głowę przebiegało tysiące myśli. Nie poradzę sobie bez niego. Nie może mnie zostawić. Nie będę miała dla kogo żyć. Nic nie będzie dla mnie tak ważne jak on. - Nie płacz. Tak po prostu musi być. My.. Ty i ja mamy dwa różne światy. Dwie zupełnie inne historie. - Wstał trzymając mnie cały czas za lewą rękę. Wybuchłam nieopanowanym płaczem powstrzymywałam szloch wolną ręką trzymając ją na ustach. Czułam jak oczy puchną mi od łez. - Dlatego nie potrafię już tak dłużej .- Powiedział. Klęknął na jedno kolano. - Nie potrafię wyobrazić sobie że nasze historie się nie połączą. Możemy połączyć nasze dwa światy w jeden? - Spytał wyjmując z kieszeni małe czerwone pudełeczko. Moje łzy rozpaczy ustały. Na twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Czy to znaczy że..
-Wyjdziesz za mnie [T.I] - Spytał wyjmując mały złoty pierścionek z diamentem i zakładając mi go na palec. -Tak. - Z olimpijskim spokojem rzuciłam się mu na szyję. Objął mnie w pasie i uniósł wysoko do góry. Gdy postawił mnie na podłogę nasze usta spotkały się w delikatnym ale jakże namiętnym pocałunku.
poniedziałek, 3 grudnia 2012
59. Imagin Nathan
Dla Karoliny
Była środa.Rodzice wyjechali.Razem z koleżanką miałaś wybrać się na
imprezę do pobliskiego klubu.Niestety okazało się,że kumpela musiała
zaopiekować się młodszym rodzeństwem i nie mogła uczestniczyć w
dyskotece.Postanowiłaś wybrać się tam sama.Wzięłaś prysznic,ułożyłaś
włosy,zrobiłaś makijaż i założyłaś cudną sukienkę.Wyszłaś z domu.Kiedy
dotarłaś na miejsce nie wiedziałaś gdzie pierwsze pójść.W klubie było
bardzo dużo ludzi.Podeszłaś do baru po sok pomarańczowy.Odwróciłaś
się.Nagle wpadł na Ciebie pewien chłopak i oblał Cię sokiem.
- Jałłć ! Strasznie Cię przepraszam - powiedział lekko wystraszony
- Moja sukienka ! Ja ...
Nagle przestałaś mówić.Stałaś jak zamurowana.Przed oczami ukazał Ci się wysoki,młody brunet o pięknych lśniących oczach.
- Naprawdę nie chciałem ...
- No okej już się tak nie tłumacz ...
- Mam na imię Nathan Sykes ...
- Ładne imię - powiedziałaś z uśmiechem
- Może w ramach przeprosin zatańczysz ze mną ? - zapytał
- Hmmm ... W sumie dlaczego nie ...
I wyszliście na środek.Dookoła was było pełno ludzi.Gdy zaczęliście tańczyć zdziwiłaś się,że chłopak tak dobrze radzi sobie na parkiecie.Nagle zaczęła grać wolna muzyka a Dj powiedział :
- No panowie ! Brać partnerki i do tańca !
Nathan położył dłonie na twojej talii.Złapałaś go za szyję i zaczęliście tańczyć.Czułaś się cudownie.Po dwóch godzinach na parkiecie byliście zmęczeni.
- Może pójdziemy się czegoś napić ? - zapytał chłopak
- Haha ... Może sok pomarańczowy ? - powiedziałaś żartobliwie
- Jeżeli chcesz to spoko ... Nie ma problemu :)
I poszliście do baru po sok.
- Ej ! Przed klubem stoi mój samochód,może przewieziesz się ze mną ?
- No nie wiem ... - powiedziałaś z wahaniem
- Oj no proszę,pokażę Ci fajne miejsce i odwiozę Cię do domu
- No dobra ...
I pojechaliście.
- A mogę wiedzieć gdzie jedziemy ? - zapytałaś
- Zobaczysz jak dojedziemy
Dojechaliście w ciemne miejsce.W oddali widziałaś świecące się lampy.Nathan zakrył ci oczy i poprowadził Cię.Nagle poczułaś,że chłopak zabiera ręce z twoich oczu.To co ujrzałaś było piękne.Staliście na wielkim tarasie.Na niebie było pełno gwiazd.Usiedliście na ławce.
- Ffff... Zimno mi trochę - powiedziałaś
Nath zarzucił na Ciebie swoją bluzę i przytulił Cię do siebie.Uczucie jakie Cię ogarniało było nie do opisania.
- Wiesz mam do Ciebie pytanie - powiedział brunet
- No słucham ? ;)
- Wiem,że nie znamy się długo,ale ... - jego głos zawahał się
- Ale co ?
- Podobasz mi się i pomyślałem ...
- Tak ?
- Czy zostałabyś moją dziewczyną ?
Nathan bardzo Ci się podobał i bez wahania odpowiedziałaś :
- No jasne !
Po czym pocałowałaś.Było już późno więc musiałaś jechać do domu.Nath tak jak obiecał odwiózł Cię.Podjechaliście pod dom.Nie chciałaś opuszczać przystojniaka,on zresztą Ciebie też nie.Znaliście się tylko 1 dzień a już zakochaliście się w sobie.
- Może wejdziesz do środka ? - zapytałaś
- Raczej nie ...
- Dlaczego ?
- Twoi rodzice nie będą zadowoleni ..
- Daj spokój ! Nie ma ich w domu przez cały tydzień !
- Serio ?
- Tak ! - powiedziałaś z uśmiechem
Chłopak szybko zamknął samochód i wszedł do środka.Zaprowadziłaś go do pokoju gościnnego i włączyłaś TV.
- Idę wziąć prysznic,zaczekaj tutaj ok ?
- Okej - powiedział
Minęło pół godziny.Wróciłaś do Nathana.
- Wybrałem fajny horror może oglądniemy ?
- Okej ...
I zaczęliście oglądać film.Miałaś wystraszoną minę.Nathan widząc to okrył Cię kocem i przytulił do siebie.
- Przy mnie jesteś bezpieczna - powiedział całując Cię w policzek.Byliście bardzo zmęczeni więc poszliście spać.Byliście razem bardzo szczęśliwi. < 3.
- Jałłć ! Strasznie Cię przepraszam - powiedział lekko wystraszony
- Moja sukienka ! Ja ...
Nagle przestałaś mówić.Stałaś jak zamurowana.Przed oczami ukazał Ci się wysoki,młody brunet o pięknych lśniących oczach.
- Naprawdę nie chciałem ...
- No okej już się tak nie tłumacz ...
- Mam na imię Nathan Sykes ...
- Ładne imię - powiedziałaś z uśmiechem
- Może w ramach przeprosin zatańczysz ze mną ? - zapytał
- Hmmm ... W sumie dlaczego nie ...
I wyszliście na środek.Dookoła was było pełno ludzi.Gdy zaczęliście tańczyć zdziwiłaś się,że chłopak tak dobrze radzi sobie na parkiecie.Nagle zaczęła grać wolna muzyka a Dj powiedział :
- No panowie ! Brać partnerki i do tańca !
Nathan położył dłonie na twojej talii.Złapałaś go za szyję i zaczęliście tańczyć.Czułaś się cudownie.Po dwóch godzinach na parkiecie byliście zmęczeni.
- Może pójdziemy się czegoś napić ? - zapytał chłopak
- Haha ... Może sok pomarańczowy ? - powiedziałaś żartobliwie
- Jeżeli chcesz to spoko ... Nie ma problemu :)
I poszliście do baru po sok.
- Ej ! Przed klubem stoi mój samochód,może przewieziesz się ze mną ?
- No nie wiem ... - powiedziałaś z wahaniem
- Oj no proszę,pokażę Ci fajne miejsce i odwiozę Cię do domu
- No dobra ...
I pojechaliście.
- A mogę wiedzieć gdzie jedziemy ? - zapytałaś
- Zobaczysz jak dojedziemy
Dojechaliście w ciemne miejsce.W oddali widziałaś świecące się lampy.Nathan zakrył ci oczy i poprowadził Cię.Nagle poczułaś,że chłopak zabiera ręce z twoich oczu.To co ujrzałaś było piękne.Staliście na wielkim tarasie.Na niebie było pełno gwiazd.Usiedliście na ławce.
- Ffff... Zimno mi trochę - powiedziałaś
Nath zarzucił na Ciebie swoją bluzę i przytulił Cię do siebie.Uczucie jakie Cię ogarniało było nie do opisania.
- Wiesz mam do Ciebie pytanie - powiedział brunet
- No słucham ? ;)
- Wiem,że nie znamy się długo,ale ... - jego głos zawahał się
- Ale co ?
- Podobasz mi się i pomyślałem ...
- Tak ?
- Czy zostałabyś moją dziewczyną ?
Nathan bardzo Ci się podobał i bez wahania odpowiedziałaś :
- No jasne !
Po czym pocałowałaś.Było już późno więc musiałaś jechać do domu.Nath tak jak obiecał odwiózł Cię.Podjechaliście pod dom.Nie chciałaś opuszczać przystojniaka,on zresztą Ciebie też nie.Znaliście się tylko 1 dzień a już zakochaliście się w sobie.
- Może wejdziesz do środka ? - zapytałaś
- Raczej nie ...
- Dlaczego ?
- Twoi rodzice nie będą zadowoleni ..
- Daj spokój ! Nie ma ich w domu przez cały tydzień !
- Serio ?
- Tak ! - powiedziałaś z uśmiechem
Chłopak szybko zamknął samochód i wszedł do środka.Zaprowadziłaś go do pokoju gościnnego i włączyłaś TV.
- Idę wziąć prysznic,zaczekaj tutaj ok ?
- Okej - powiedział
Minęło pół godziny.Wróciłaś do Nathana.
- Wybrałem fajny horror może oglądniemy ?
- Okej ...
I zaczęliście oglądać film.Miałaś wystraszoną minę.Nathan widząc to okrył Cię kocem i przytulił do siebie.
- Przy mnie jesteś bezpieczna - powiedział całując Cię w policzek.Byliście bardzo zmęczeni więc poszliście spać.Byliście razem bardzo szczęśliwi. < 3.
niedziela, 2 grudnia 2012
58. Imagin Nathan +18
Dla Kasii
Jedziesz z Nathanem samochodem. Przed Wami jeszcze dobre dwie godziny jazdy, Nathan jedzie na rezerwie paliwa. W dodatku jesteście w szczerym polu.
TY: *ostro panikujesz* Nath jak zabraknie paliwa to co my zrobimy?!
N: Skarbie nie panikuj.
TY: No ty chyba jesteś niepoważny! Jak mam nie panikować skoro samochód zaraz się zatrzyma, a tu nie ma żadnej stacji?! - Nathan się uśmiechnął. Ty jesteś ostro wkurzona jego ignorancją. I tak jak przewidywałaś samochód stanął. W środku jakiegoś pola.
TY: I co teraz?! Panujesz nad sytuacją?! - Nath w odpowiedzi zaczyna cię całować. Najpierw delikatnie, a potem mocno, zachłannie i namiętnie.
TY: *przerywasz pocałunek* Ale co z tym paliwem? - Nie wysiliłaś się na krzyk, bo po tak głębokim pocałunku byłaś lekko skołowana.|
N: Musisz się teraz tym przejmować? Próbuje stworzyć romantyczną atmosferę. - Naglę pojęłaś o co chodzi Sykesowi. On to wszystko zaplanował. Wysiadłaś samochodem z figlarnym uśmieszkiem. Nathan wysiadł z tobą po czym usiedliście na tylnym siedzeniu. On objął w talii i zaczął namiętnie całować. Ty zatopiłaś rękę w jego włosy. Całowaliście się przez chwilę po czym Nathan przerzucił Cię pod siebie. Ściągnął twoją bluzkę całować twój dekolt. Za chwilę również jego koszulka wylądowała na podłodze. Obdarzył delikatnymi pocałunkami cały twój brzuch. Ty cicho pojękiwałaś. Nathan chwilę nieudolnie próbował rozpiąć twój stanik. W końcu pomogłaś mu śmiejąc się. Zaczął całować, ssać i pieścić twoje piersi. Teraz brunet zabrał się za twoje spodnie. Po chwili ich nie miałaś. Nath zaczął schodzić na dół ze swoimi pocałunkami i ściągnął ostatnią część Twojej bielizny.
Nathan zszedł językiem w twoje miejsce intymne, liże je, całuje. Doprowadza Cię tym do szału. Cichutko wymawiasz jego imię.
Teraz ty górujesz. Całujesz cały tors Nathana. Ściągnęłaś jego spodnie, a potem bokserki. Jego kolega był cały naprężony. Ściskasz go i jeździsz po nim rękami, wkładasz go do swoich ust. Nathan cały czas jęczy.
Teraz znowu on góruje. Nath szuka pozwolenia w Twoich oczach. Ty w odpowiedzi uśmiechasz się i całujesz go. Powoli wchodzi w ciebie. Nathan zaczyna ruszać biodrami coraz mocniej i szybciej. Czujesz ogromną przyjemność, wiec jęczysz z zachwytu. Dobrze, że droga jest pusta, a wokół nie ma żadnego budynku bo pewnie tam było by Was słychać. Sykes porusza biodrami szybko, zdecydowanie. Strużki potu lśnią na jego gładkim czole. Po chwili oboje dochodzicie. Nathan powoli i delikatnie z ciebie wychodzi. Siadacie wtuleni w siebie.
N: Dziękuje maleńka. Jesteś najlepsza.
TY: Wszystko zaplanowałeś prawda? - Nathan w odpowiedzi uśmiecha się pod nosem.
Jedziesz z Nathanem samochodem. Przed Wami jeszcze dobre dwie godziny jazdy, Nathan jedzie na rezerwie paliwa. W dodatku jesteście w szczerym polu.
TY: *ostro panikujesz* Nath jak zabraknie paliwa to co my zrobimy?!
N: Skarbie nie panikuj.
TY: No ty chyba jesteś niepoważny! Jak mam nie panikować skoro samochód zaraz się zatrzyma, a tu nie ma żadnej stacji?! - Nathan się uśmiechnął. Ty jesteś ostro wkurzona jego ignorancją. I tak jak przewidywałaś samochód stanął. W środku jakiegoś pola.
TY: I co teraz?! Panujesz nad sytuacją?! - Nath w odpowiedzi zaczyna cię całować. Najpierw delikatnie, a potem mocno, zachłannie i namiętnie.
TY: *przerywasz pocałunek* Ale co z tym paliwem? - Nie wysiliłaś się na krzyk, bo po tak głębokim pocałunku byłaś lekko skołowana.|
N: Musisz się teraz tym przejmować? Próbuje stworzyć romantyczną atmosferę. - Naglę pojęłaś o co chodzi Sykesowi. On to wszystko zaplanował. Wysiadłaś samochodem z figlarnym uśmieszkiem. Nathan wysiadł z tobą po czym usiedliście na tylnym siedzeniu. On objął w talii i zaczął namiętnie całować. Ty zatopiłaś rękę w jego włosy. Całowaliście się przez chwilę po czym Nathan przerzucił Cię pod siebie. Ściągnął twoją bluzkę całować twój dekolt. Za chwilę również jego koszulka wylądowała na podłodze. Obdarzył delikatnymi pocałunkami cały twój brzuch. Ty cicho pojękiwałaś. Nathan chwilę nieudolnie próbował rozpiąć twój stanik. W końcu pomogłaś mu śmiejąc się. Zaczął całować, ssać i pieścić twoje piersi. Teraz brunet zabrał się za twoje spodnie. Po chwili ich nie miałaś. Nath zaczął schodzić na dół ze swoimi pocałunkami i ściągnął ostatnią część Twojej bielizny.
Nathan zszedł językiem w twoje miejsce intymne, liże je, całuje. Doprowadza Cię tym do szału. Cichutko wymawiasz jego imię.
Teraz ty górujesz. Całujesz cały tors Nathana. Ściągnęłaś jego spodnie, a potem bokserki. Jego kolega był cały naprężony. Ściskasz go i jeździsz po nim rękami, wkładasz go do swoich ust. Nathan cały czas jęczy.
Teraz znowu on góruje. Nath szuka pozwolenia w Twoich oczach. Ty w odpowiedzi uśmiechasz się i całujesz go. Powoli wchodzi w ciebie. Nathan zaczyna ruszać biodrami coraz mocniej i szybciej. Czujesz ogromną przyjemność, wiec jęczysz z zachwytu. Dobrze, że droga jest pusta, a wokół nie ma żadnego budynku bo pewnie tam było by Was słychać. Sykes porusza biodrami szybko, zdecydowanie. Strużki potu lśnią na jego gładkim czole. Po chwili oboje dochodzicie. Nathan powoli i delikatnie z ciebie wychodzi. Siadacie wtuleni w siebie.
N: Dziękuje maleńka. Jesteś najlepsza.
TY: Wszystko zaplanowałeś prawda? - Nathan w odpowiedzi uśmiecha się pod nosem.
57.. Imagin Max +18
Dla Marleny
Jakby co wyobraźcie sb że max jest młodszy
Jakby co wyobraźcie sb że max jest młodszy
Jeszcze niedawno byłaś
zwykłą 17-letnią nastolatką jednak od pewnego dnia twoje życie zmieniło
się. Dostawałaś coraz gorsze oceny,zachowywałaś się jakby cały świat
kręcił się wokół ciebie. Ciągle chodziłaś rozmarzona, a to wszystko
przez tego nowego ucznia, Maxa.Podobały ci się jego oczy.
Wcale nie zwracałaś uwagi na to, że jest sławny i pożądany przez wiele
dziewczyn…
Była dwunasta w nocy, kiedy nagle usłyszałaś dźwięk swojego telefonu
SMS:
Ktoś:Hej, tu Max. Co porabiasz?
T:Aaa.. śpię. Skąd w ogóle masz mój numer?
M: Mam tajne źródła ;)
T: Czy tym ,,tajnym’’ źródłem jest (I.T.K) ?
M: Być może…
T: Przepraszam cię, ale jak byś nie zauważył mamy środek nocy, a wiesz co normalni ludzie robią o tej godzinie? Śpią! Dobranoc.
M,: No tak… masz rację. Sory :C Dobranoc- po czym zasnęłaś, ale w twojej głowie nadal miotało się wiele myśli o tym jak to moglibyście być razem. Kiedy następnego dnia wchodziłaś do szkoły zauważyłaś jak ktoś biegnie w twoją stronę:
M: Dzień dobry. I jak, wyspałaś się? – zapytał uśmiechając się.
T: Tak, na szczęście, ale teraz może już pójdziemy bo się spóźnimy?
M: A zależy ci na tym? – powiedział unosząc brwi.
T: Nie bardzo, ale obiecałam rodzicom, że nie będę się pakować w żadne tarapaty – zadzwonił dzwonek.
M: To w takim razie chodź! – pociągnął cię za rękę.
Gdy
już siedzieliście w klasie poczułaś jak ktoś rzuca w ciebie karteczką.
Gdy ją rozłożyłaś przeczytałaś: ,, Spotkajmy się dzisiaj naprzeciwko
twojemu domu, w parku o 18:00. Co ty na to? Max” Ty odwróciłaś się i zaśmiałaś do chłopaka co miało znaczyć zgodę. Parę godzin później wróciłaś do domu, umyłaś się, umalowałaś i przebrałaś w najlepsze ciuchy jakie miałaś w szafie.Kiedy wybiła godzina 6 wyszłaś z domu dumnym krokiem i ruszyłaś w stronę Maxa stojącego na samym środku ogrodu:
M: Witaj śliczna – powiedział zapatrzony w twoją idealną figurę.
T: Hej – dałaś mu nieśmiały buziak w policzek.
M: To może pójdziemy gdzieś usiąść? - zaprowadził cię nad staw i rozsiadł się na ławce. – pięknie tutaj prawda?
T: Tak… to prawda – przysunęłaś się do Maxa.
M: A wiesz co sprawia, że jest tu idealnie? Ty – przyłożył swoją dłoń do twojego zmarzniętego policzka i namiętnie pocałował.
T: Czy to znaczy, że zaciągnąłeś mnie tutaj tylko po to,żeby wyznać mi miłość? – zapytałaś wtulona w ukochanego .
M: Można tak powiedzieć skarbie – po czym wziął cię na ręce i zaniósł do domu chłopaków . Gdy byliście już w jego sypialni położył cię na łóżku i zaczął cię rozbierać ale jednocześnie nie przestawiając pieścić twoje słodkie usta. Chwilę
później leżeliście już całkiem nadzy, wpatrzeni w siebie. Max zaczął
delikatnie całować twoją szyję, powoli schodząc coraz niżej. Doskonale
wiedząc, że to uwielbiasz. Odczuwałaś lekkie ale przyjemnie dreszcze na
całym ciele. Kiedy bawił się twoimi sutkami czułaś się jak w raju.
Najchętniej oddałabyś się mu cała i zapominała o wszystkich dręczących
cię problemach. . Kiedy zauważył twoje podniecenie zaczął wchodzić w ciebie. Wiedział, że to twój pierwszy raz. Był naprawdę czuły i delikatny. Oplotłaś
swoje nogi wokół niego i mocno zacisnęłaś usta, aby przypadkiem nie
zacząć krzyczeć. Nie chciałaś aby pozostali chłopcy dowiedzieli się o
waszej małej ,,przygodzie’’. Zaczęłaś drapać i szczypać Maxa po całych plecach. Słyszałaś jak ciche jęki wydobywają się z napalonego mężczyzny. Gdy zaczął w ciebie wchodzić coraz mocnej krzyczałaś bez względu na to czy nie byliście sami:
T: Maxxxxx!! Przestań już!! To boli!! -
Jednak on nie zwracał uwagi na twoje jęki i zaczął być coraz bardziej
ostry. - Max... Maaaxxxx!– po czym razem opadliście zmęczeni na
łóżko. On uśmiechał się z niedowierzaniem, że byłaś naprawdę taka dzika!
M: [t.i], nie wiedziałem, że cię na to stać – odparł zdyszany,dotykając twoich stwardniałych sutków.
Ty
nic nie odpowiedziałaś. Leżałaś naga, próbując złapać normalny oddech,
kiedy to Max pieścił każdą część twojego ciała. Wiedziałaś, że z nikim
innym nie zrobisz czegoś tak samo zwariowanego jak z nim. Kiedy się
ubraliście zeszłaś z nim na dół:
M: Dziękuję ci kochanie – lekko musnął twoje usta, po czym odeszłaś. Gdy Max zamknął drzwi zobaczył resztę chłopaków stojących na schodach:
Tom : Czy mam to uznać za zdradę? - zapytał oburzony.
M: Nie rozumiem, o co ci chodzi?
Siva: Proszę cię… Nie udawaj, że nic się tam nie wydarzyło!– pokazał mu filmik w telefonie.
M: A skąd to masz?!!!! –wykrzyknął Max widząc film na,którym uprawiacie sex.
Jay: Byliście tak zajęci, że nawet nie zauważyliście kiedy weszliśmy do was – zaśmiali się chłopcy.
M:
Zboczuchy!! No to macie teraz przejeb**e – rzucił się na chłopaków ze
śmiechem, ale zarazem ze złością, aby odpłacić się za to wszystko co mu
zrobili……
56.Imagin Jay +18
Dla Izabeli
Siedziałaś na krawężniku jak ten ciul i czekałaś na tego pojebusa Jaya. Byłaś ostro zła , ponieważ kamyki wbijały Ci się w tyłek,a on się spóźniał już 30 minut. Postanowiłaś to olać i poszłaś do MSC, żeby się "odstresować". Piłaś jeden za drugim, aż w
końcu tak Ci zmroziło mózgowine,że zemdlałaś. Obudziłaś się na łóżku.
Było ono miękkie, jednak nie twoje o.O Pytałaś się w myślach "co jest
kurwa grane ?!" Nie wiedziałaś gdzie jesteś , ani u kogo a na dodatek
jakiś transwestyta w przebraniu Supermana gwałcił poręcz od balkonu.
Wszystko byłoby ok gdyby tym "gwałcicielem poręczy balkonowych " nie był Tom. pominęłaś to minutą ciszy. Po jakiś 10 minutach do pokoju wszedł Jay.Chciałaś udawać, że śpisz, ale za mocno szarpnęłaś kołdrą ze lampa
zajebała Ci w czoło i momentalnie zasnęłaś. Po jakiś 20 minutach
postanowiłaś się obudzić otworzyłaś jedno oko potem drugie i ujrzałaś
słodziutką, piękniutką, zajebiściutką, aż do obsrania buziunię Jaya. Uśmiechnęłaś się tak mocno, że myślałaś , że Ci tak zostanie.
Chłopak patrzył na Ciebie gwałcącym wzrokiem. Zresztą czym mu się tu dziwić
jak leżałaś w jego łóżku w samym staniku i majtkach, no bynajmniej Jay
miał łatwy dostęp. Wstałaś i chciałaś pójść do łazienki, jednak rządny
seksu ( wnioskując po jego minie) Jay zaczął się do cb skradać jak
jakiś Gepard z Kilimandżaro o.O Stanęłaś u progu drzwi kiblowych ( aha )
chciałaś go przekroczyć jednak Jay okręcił Cię w okół swojego
ramienia i zaczął całować, ale nie całować tak, że cmok-cmok tylko jak
jakiś niewyżyty fragles. (oo mamuniu *.* ) Całowaliście się tu i tam i
tu , aż wylądowaliście na łóżku, Jay jednym ruchem swojej zajebiście
umięśnionej ręki zerwał z Ciebie stanik i majki i... no w sumie to tyle.
Chciałaś poczuć się tak zajebista jak on , ale ten był poubierany jak
na zimę -.- Zaczęłaś ściągać z niego bluzę, koszulkę, skarpety , które
mu uszył Tom...Dochodziłaś już do spodni, ale ciul miał tak
skomplikowany pasek , że ło kurwa. Wzięłaś jakieś grabki spod łózka i
próbowałaś go rozdupić, jednak ni chuja pasek jak ze stali.
- Pomogę Ci !- odezwał się Jay
- No kurwa wczas.
Jay ściągnął w końcu spodnie, a ty zajęłaś się bokserkami. Kiedy majtaski były już na swoim miejscu na podłodze Jay zaczął rytuały. Zaczął od góry całując twoje seksowne uszka, policzki, USTA, szyję i tak schodził w dół i w dół i w dół i w dół , aż doczołgał się do punktu "G" i zaczął wyczyniać cuda wianki. Wasze odgłosy były tak głośne, że nawet biedny Tom zakończył gwałcenie poręczy i uciekł. Chłopak macał i pieścił twoje piersi i pupę, aż w końcu w cb wszedł. Poruszaliście się w tył i w przód w rytm piosenki Akona "I JUST HAD SEX" , którą Loczek ci mruczał do ucha. Masował delikatnie twoje nagie ramiona. Przeszedł Cię przyjemny dreszcz.Spoglądasz mu w oczy. Nawet po jego oczach widać , że jest napalony. Co za zdemoralizowany człowiek hahah. Kontynuując...Nie wytrzymujesz role się zamieniają. Teraz to ty stawiasz warunki. Składasz pełne i namiętne pocałunki na całym ciele chłopaka, wpijasz się w jego usta przeradzając niewinne cmokanie w pełen namiętności pocałunek. Gładzisz rękami bujną czuprynę Jaya. W końcu doszłaś do jego zaskakującego sprzętu. Patrzyłaś się chwile nie dowierzając. Jay spojrzał na cb spod loków i zaczął się śmiać tak głośno, że łóżko zaczęło skrzypiec, a z sufitu posypał się tynk na twoją głowę. " Nie no spoko ja tam nie wnikam" pomyslałaś i wróciłaś do poprzedniej czynności jednakże już tej praktycznej. Zaczęłaś składać pocałunki na jego członku, który sterczał jak palma (lol) , widziałaś podniecenie malujące się na twarzy lokersa postanowiłaś je zwiększyć . Wzięłaś "go" w ręce i delikatnie masowałaś. Chłopak już był u szczytu. Przewrócił Cię na drugą stronę i wróciliście do pozycji wejściowej. Chłopak znowu w cb wszedł , jednak tak mocno, że wydałaś z siebie taki jęk jak rozrusznik traktora. Niczym się obejrzałaś chłopak leżał wykończony obok Ciebie na łóżku uśmiechając się.
-Co już tak szybko ?! - spytałaś
-Możemy to powtórzyć- odpowiedział mrugając brwiami -Z tobą mogłabym to robić 24/7 365 dni w roku bez sekundy przerwy !
- Pomogę Ci !- odezwał się Jay
- No kurwa wczas.
Jay ściągnął w końcu spodnie, a ty zajęłaś się bokserkami. Kiedy majtaski były już na swoim miejscu na podłodze Jay zaczął rytuały. Zaczął od góry całując twoje seksowne uszka, policzki, USTA, szyję i tak schodził w dół i w dół i w dół i w dół , aż doczołgał się do punktu "G" i zaczął wyczyniać cuda wianki. Wasze odgłosy były tak głośne, że nawet biedny Tom zakończył gwałcenie poręczy i uciekł. Chłopak macał i pieścił twoje piersi i pupę, aż w końcu w cb wszedł. Poruszaliście się w tył i w przód w rytm piosenki Akona "I JUST HAD SEX" , którą Loczek ci mruczał do ucha. Masował delikatnie twoje nagie ramiona. Przeszedł Cię przyjemny dreszcz.Spoglądasz mu w oczy. Nawet po jego oczach widać , że jest napalony. Co za zdemoralizowany człowiek hahah. Kontynuując...Nie wytrzymujesz role się zamieniają. Teraz to ty stawiasz warunki. Składasz pełne i namiętne pocałunki na całym ciele chłopaka, wpijasz się w jego usta przeradzając niewinne cmokanie w pełen namiętności pocałunek. Gładzisz rękami bujną czuprynę Jaya. W końcu doszłaś do jego zaskakującego sprzętu. Patrzyłaś się chwile nie dowierzając. Jay spojrzał na cb spod loków i zaczął się śmiać tak głośno, że łóżko zaczęło skrzypiec, a z sufitu posypał się tynk na twoją głowę. " Nie no spoko ja tam nie wnikam" pomyslałaś i wróciłaś do poprzedniej czynności jednakże już tej praktycznej. Zaczęłaś składać pocałunki na jego członku, który sterczał jak palma (lol) , widziałaś podniecenie malujące się na twarzy lokersa postanowiłaś je zwiększyć . Wzięłaś "go" w ręce i delikatnie masowałaś. Chłopak już był u szczytu. Przewrócił Cię na drugą stronę i wróciliście do pozycji wejściowej. Chłopak znowu w cb wszedł , jednak tak mocno, że wydałaś z siebie taki jęk jak rozrusznik traktora. Niczym się obejrzałaś chłopak leżał wykończony obok Ciebie na łóżku uśmiechając się.
-Co już tak szybko ?! - spytałaś
-Możemy to powtórzyć- odpowiedział mrugając brwiami -Z tobą mogłabym to robić 24/7 365 dni w roku bez sekundy przerwy !
-Awwwwwwwwwwwwwwwww- Rozmarzył się Jay i zaczęliście robić Replay.
55. Imagin Max
Dla Zosi
-No wstawiaj ,ile zamierzasz spać ?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki
-[I.T.P.],wiesz że Cię kocham ,ale spierdalaj-odparłam
-Coś Ty taka wulgarna ?
-Chce mi się spać i tak też zrobie
-O nie,nie moja droga ,natychmiastowo wstajesz ,ubierasz się i jedziemy-powiedziała stanowczo
-Gdzie my mamy jechać o tej porze co ?-obróciłam twarz w jej strone i spojrzałam na zagarek
-Jedziemy na zakupy
-Kurde i tylko po to mnie budzisz ?
-A jak Ci powiem,że bedzie tam tez Twój ulubiony zespół ?
-The Wanted ? Żartujesz sobie chyba-nie wierzyłam w to co powiedziała
-Tak.TW bedzie dzisiaj w naszym mieście
Te
słowa postawiły mnie na równe nogi,szybko pobiegłam do łazienki aby się
odświeżyć ,zaraz potem ubrałam się w siwe rurki,szeroki biały T-shirt z
napisem "I love bad boy",
czerwono-czarną bejsbolówkę,oraz czarne conversy.
Moje długie ,lekko kręcone włosy pozostawiłam w nieładzie.
Nie robiłam makijażu,gdyż tego nie lubię.
Postanowiłam,że tylko podkreśle moje piwne oczy tuszem do rzęs
Mam trudny charakter i nie wiele osób ze mną wytrzymuje.
Dziwie się,że [I.T.P] ,jeszcze się ze mną przyjaźni.
Po 15 minutach ,byłam już gotowa do wyjścia.
[I.T.P],miała prawo jazdy i swój samochów ,więc nie musiałyśmy czekać na taxówkę.
Ja również,mogę prowadzić auto,ale po ostatnim moim wybryku ,rodzice zabrali mi prawo jazdy i samochód.
Nie należymy do osób biednych,nigdy mi nieczego nie brakowało.
Moja mama jest prawniczką,a tata ma własny salon samochodowy.
Gdy dojechałyśmy na miejsce ,od razu wbiegłyśmy do centrum.
Zawsze były tam tłumy,ale dzisiaj to już lekka przesada.
Ledwo co można było się ruszyć.
Na szczęście moja ciocia,tutaj pracuje ,więc pomogła nam przejść dalej.
Udałyśmy się kawiarenki,która była na ostatnim piętrze sklepu.
Ku naszemu zdziwieniu,prawie nikogo tam nie było.
Rozglądałyśmy się dookoła,przy jednym stoliku siedziała grupka chłopaków.
Pomyślałam,że zapytam się o co chodzi.
-Hej ,chłopaki nie wiecie czemu tutaj jest tak pusto ?
-Pewnie każdy jest na dole i czeka na TW -powiedział jeden z nich,jego głos wydawał mi się znajomy
-Jesteście ich fankami ?-zapytał drugi
-[T.I] ,jest ich fanką,ja wole bardziej rockowe brzmienie-powiedziała moja friends
-Słuchaj [T.I],obiecaj,że nie będziesz krzyczała,piszczała ani nic w tym stylu okej ?-zapytał kolejny
-Obiecuje,ale o co chodzi ?
W tej chwili kompletnie zamarłam,okazało się ,że byli to chłopcy z zespołu.
Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Przez chwile stałam nieruchomo i wpatrywałam się w ich twarze.
-Halo [T.I] ,żyjesz ?-spytał Siva
-Tak,żyje przepraszam,ale no rozumiecie...-w tej chwili się zaczerwieniłam
-Słodko,wyglądasz gdy się rumienisz-Max
-Ktoś tu kogoś podrywa-zakpił Jay
-Styles zamknij się-uciszył go Max
-Spokojnie chłopaki-uspokajał Tom
-A więc ,przyjechałyście tutaj na rozdawanie autografów ?-M
-Można tak powiedzieć-Ja
-To może podpiszemy Ci się tak bez kolejki bo mamy jeszcze chwilę-M
-Było by mi bardzo miło
-To gdzie mamy się podpisać ?-Nathan
-O kurde nie mam żednej karki,ani płyty
-Spokojnie ,zaraz coś wymyślimy-S
-To może na bluzce ?-zaproponował loczek
-Już ja wiem,gdzie Ty najchetniej byś się podpisał-z oburzeniem odparł M
-A co zazdrosny ?-J
-Nie wkurzaj mnie-M
-Eee chłopaki nie macie sie o co kłócić ,wiec wyluzujcie-próbowałam ich uspokoić
-To gdzie mamy się podpisać wkońcu ?-S
-Na bluzce-szybko odpowiedziałam
Każdy z nich przy podpisywaniu ,starał się być ostrożnie.
Śmieszyło mnie to jak omijali moje piersi,ale i tak uważnie się przyglądali.
Jedynie Jay,był odważny i swój autograf uwiecznił na mojej bluze w okolicach piersi.
Po Maxie było widać,że się zdenerwował.
W sumie to nie wiem czemu,przecież dopiero się poznaliśmy i raczej nie jestem w jego typie.
-No to teraz wiadomo jakich bad boy 'i lubisz-S
-My musimy już lecieć,ale może odwiedzicie nad np.jutro ? -M
-Chętnie
-To do zobaczenia dziewczyny- J
-Do zobaczenia
-Do jutra [T.I] -powiedział George i pocałował Cię w policzek
Oczywiscie tak jak się umówiliśmy ,razem z moją przyjaciółką byłam u chłopaków.
Bardzo się ze sobą zżyliśmy..
-I tak właśnie poznałam Twojego tatę córeczko
-Nie kłam,uprowadziłaś mnie-oburzył się Max
-haha George nie wygaduj bzdur ,bo Amelia sie bedzie Ciebie bala
-No dobrze,już nie bede
Do końca życia byliśmy szczęśliwi i zakochani.
Tworzyliśmy piękną kochającą się rodzinę,aż do śmierci.
54. Imagin Nathan +18
Dla Agnieszki
Siedziałaś pod szkolną szafką czytając książkę.Nie zwracałaś na nic uwagi bo książka bardzo ciebie wciągnęła.Spojrzałaś na nogi bo ktoś stykał się czubkiem buta z twoim. Twój wzrok kierował się cały czas od stóp do głowy tej osoby .Serce zaczęło bić ci szybciej.Bo gdy zobaczyłaś kim jest ta osoba nie wiedziałaś co masz zrobić. Okazał się nią nie kto inny jak szkolny przystojniak. Czyli sam Nathan Sykes . Przepiękny i zabójczo przystojny .Nie istniałaś dla niego. Ponieważ ty byłaś cichą i skromną osobą,której nikt nie zauważał.Tym czasem obdarzył cię ciepłym wzrokiem i uśmiechnął się. Jak zwykle zmiękły ci kolana. Nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć,wiec spuściłaś głowe w dół .
-Mogłabyś się odsunąć ? Zasłaniasz mi szafkę.- cała magia prysła
Z zawodem wstałaś z miejsca i poszłaś gdzie indziej zostawiając go samego.Idąc przez korytarz poczułaś silną, ciepłą dłoń na swym ramieniu. Przestraszyłaś się i cichutko pisnęłaś ale nikt tego nie usłyszał.
-Nie chciałem aby to tak zabrzmiało.
-Nie no spoko . Nic się nie stało
-Stało się. Nie chcę by mnie za takiego uważano.- uśmiechnęłaś się delikatnie na jego słowa
-To może zacznijmy jeszcze raz.Jestem ?[T.I]
-Nathan- ukazał szeroki pas białych zębów.
Postaliście jeszcze chwilę na korytarzu po czym skierowaliście się na lekcje . Yhym. Historia coś czego nienawidziłaś. Akurat ta lekcja ciągnęła ci się niemiłosiernie długo. Po dzwonku wręcz wybiegłaś z klasy. Wybiegłaś ze szkoły i odetchnęłaś świeżym powietrzem.
Znowu poczułaś tą ciepłą dłoń na ramieniu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Nathana,który ciepło i słodko uśmiechał się do ciebie.
-Tak ?- powiedziałaś i lekkim krokiem ruszyłaś z nim po pasach.
-Chciałem ciebie jeszcze raz przeprosić za to co stało się przy szafce.Nie wiedziałem,że tak zareagujesz.
-Spokojnie.Nic się nie stało. Może mogłabym ci w czymś pomóc
-Yyy... tak to znaczy nie.
-Nathan ?
-Chodzi mi o to czy może zechciałabyś iść ze mną na kawę albo coś ?
-Jesteś dobry w historii ?
-Tak . Bardzo dobry .
-Świetnie. Jutro o 18 u ciebie.- puściłaś mu oczko i odeszła
*Nathan*
Super.Mam ,,randkę''. Ale jest jeden mały problem nie podałem jej swojego adresu .I co ja teraz mam zrobić ?
szkoła - drugi dzień
Czekałem na nią pod wejściem do szkoły.Cały dzień szukałem jej po korytarzach szkolnych murów ale nie mogłem jej znaleźć. Minęła kolejna godzina. Nic.Zrezygnowany już odchodziłem kiedy ją ujrzałem ..Siedziała z nosem w książce kolejnej już tego tygodnia. Od dawna ją obserwowałem.
Podszedłem po cichu do niej i powiedziałem ciche ,, Hej ''
Wbiła intensywnie wzrok w moją osobę po czym się uśmiechnęła.
-O hej . Co tam u ciebie ?
-Em... dobrze. Nie widziałem cię dzisiaj na przerwach.
-Bo właśnie jakoś tak się złożyło,że chodziłam cały czas na dwór pod to drzewo.Ale zaraz idę na ostatnią lekcje.
-Nie podałem ci swojego adresu.- uśmiechnąłem się do niej jak najlepiej umiałem.
-A no prawda.Nawet sama tego nie zauważyłam.
-Heh. Proszę.- podałem jej karteczkę ze swoim adresem a ta chwyciła ją, uśmiechnęła się i odeszła. Boże jak ta dziewczyna mnie intryguje.
Dzisiaj miałem się z nią spotkać o 18 więc zacząłem sprzątać w domu , bo przyznam szczerze,ze trochę bałagan się zrobił w domu.
No tak.. chłopcy przyszli i jak zwykle narobili sprzątania
Zacząłem od kuchni a skończyłem na swoim pokoju,.17:30. No nieźle. Udałem się do swojego pokoju w którym otworzyłem szafę.
I jak na złość nie wiedziałem co mam na siebie włożyć,jestem przecież chłop a nie baba dużo czasu nie muszę spędzać przy wyborze ubrań. Jednak przy niej chciałem wyglądać jak najlepiej Wybrałem swoją ulubioną Bluzkę z napisem " Game Over" i beżowe rurki do tego granatowe vansy.I poszedłem pod prysznic aby się odświeżyć.Moją głowę cały czas zajmowała ona.Myślałem cały czas tylko o niej .Wychodzą spod prysznica zauważyłem coś co sprawiła. Sprawiła,że mój kolega stanął na baczność. Spanikowałem i nie wiedziałem co mam zrobić z tym . Ale gdy przestałem o niej myśleć on opadł i mogłem spokojnie otworzyć drzwi. Stała tam w niebieskiej sukience do kolan.
Włosy zostawiła rozpuszczone a w ręku trzymała książkę do historii. Uśmiechnęła się a ja gestem ręki wskazałem aby weszła.
Troszkę się zawstydziłem bo stałem przed nią jeszcze z ręcznikiem na biodrach,zaprosiłem ją do salonu i szybko poszedłem się ubrać w normalne ubrania.
-Przepraszam. -wybąkałem
-Nic nie szkodzi.To jak zaczynamy naukę ?
-Em... naukę ?- podrapałem sie po głowie
-No tak.Pytałam się wtedy ciebie,czy umiesz historie a ty powiedziałeś,że tak.
- Chodziło ci, że mamy się uczyć ?
-Tak.Ale nie martw się to tylko jeden temat więcej nie będę ciebie męczyć ..
-Nie o to mi chodziło. Dobrze siadaj.
-Okej nie wiem o co ci chodziło ale obiecuje ci,ze tylko jeden temat mi wytłumaczysz i się zmywam.
-(T.I) chciałem po prostu spędzić z tobą miło czas... no tak romantycznie.- spojrzałem na nią i w jej oczach kłębiły się miliony światełek.-Aa.... nie wiedziałam,przepraszam.Jak zwykle muszę coś popsuć. ; (
-Niee...Nic się nie stało. Odpłacisz mi się później.- uśmiechnąłem się zadziorczo.
-A jak mam się niby ci odpłacić . ?
- Zobaczysz
-Dobra zaczynam się ciebie bać.
- Powinnaś.- chwyciłem ją za rękę i pociągnęłam na kanapę
Wyszło tak,że ona wylądowała na moich kolanach.Spaliła się rumieńcem i odskoczyła na bok.
Zaśmiałem się pod nosem i usiadłem na przeciwko niej.
Kilkanaście minut omawiałem jej temat
Kiedy już omówiliśmy cały tema z historii zaproponowałem jej obejrzenie jakiegoś filmu.
-Jasne. Co proponujesz ?- usłyszałem.
- No nie wiem. A na co masz ochotę. ? Horror, komedie czy może coś innego.
-Boje się horrorów.- spuściła głowę.
-Spokojnie.Nie ma się czego wstydzić nie każdy musi to lubić no to może obejrzymy takie romansidło ,,Trzy metry nad niebem'' ?
-A może ,,Pokuta'' ?
-To też może być.To ty włącz film a ja przyniosę coś do picia i jakieś przekąski
- Jasne. Ale przynieś chusteczki będę płakać.- zaśmiała się
-Dobrze przyniosę i chusteczki.
Urzekła mnie swoim śmiechem, uśmiechem, każdym słowem, wzrokiem. Rozmarzony poszedłem do kuchni , wyciągnąłem z szafki dwie szklanki i nalałem do nich chłodnego pomarańczowego soku. Chwyciłem 2 paczki chipsów, żelki i poproszone chusteczki.
Skierowałem się z tym wszystkim do salonu.Kiedy mnie zobaczyła oczy wyszły jej z orbit. Spojrzałem na nią pytająco.Nie wiedziałem co o tym myśleć .
-No co?- zapytałem.
-Nie nic.Ale nie sądzisz,że jak na nas dwoje to nie za dużo jedzenia ?
- Hahahahahhahahahahhahahahahahha nie.
Usiedliśmy na kanapie.Ja siedziałem z jednej strony a ona z drugiej. Pomału zacząłem sie do niej przysuwać .
Zdezorientowana trochę dziewczyna zaczęła nerwowo skubać paznokcie.Złapałem ją za rękę i spojrzałem w jej piękne oczy.
-To może tak mi się odpłacisz ?- pocałowałem ją w usta.
Jej usta były takie miękkie i delikatne,aż nie chciało się od nich odrywać. Spojrzałem na nią i na jej twarzy wyskoczyły rumieńce i uśmiech na twarzy.
-Może przespałabyś się u mnie ? Jest ciemno. No wiesz... nie chcę aby coś ci się stało- wypowiedziałem, spoglądając jej w oczy.
-Jeżeli to nie będzie problem to z chęcią bo tak naprawdę nie chcę wracać po ciemku do domu. Ale jest pewien problem.
-Jaki?- zapytałem się ponownie
- Nie mam żadnej piżamy a w sukience spać nie będę- oglądała moje oczy.
- Możesz spać bez. - zaśmiałem się.
-Ha ha . Bardzo śmieszne.Ale muszę ciebie zmartwić ja nie umiem spać w samej bieliźnie
-Chodziło mi totalnie bez. - ponownie powtórzyłem śmiech.
--Czy ty coś proponujesz ? - jej oczy świeciły milionami świateł szczęścia.
- Może.
-A można wiedzieć co ?
-Domyśl się.- ponownie wpiłem się w jej usta.
-Może.- delikatnie pociągnąłem ją za biodra na moje kolana
-Usiadła na mnie okrakiem więc miałem swobodniejszy dostęp do jej ust .Rękami jeździłem po jej plecach.
Czułem,że jej sie to podoba, i znowu wpiłem sie w jej usta.
-Spokojnie.Nie będziemy się śpieszyć obiecuje ci to .
*Twoja perspektywa*
Czułam coś więcej do Nathana, od zawsze. Starałam się to ukrywać ale teraz jeszcze bardziej go pragnęłam. Mocniej wpiłam się w jego usta.Całowałam go z taką zachłannością jakby ktoś miał mi go zabrać.Chyba mu się to spodobało bo jego ręka jeździła po moim udzie w górę i w dół . Podniecał cie coraz bardziej. Po woli zaczynałam zdejmować z niego bluzkę .Widok jego nagiego torsu coraz bardziej cie podniecał . Rękami odpinał zamek twojej sukienki dotykając przy tym mojego ciała. Przechodziły cie miliony ciarek. Kiedy już rozpiął ci sukienkę zsunął ją z twoich ramion i przyglądał się tobie.. Siedziałaś na nim w staniku i sukience w dolnej partii. Zrzuciłaś z siebie balerinki. I dalej całowałaś go z zachłannością błądząc rękoma po jego torsie. Podniósł cię i zsunął sukienkę całkowicie na podłogę.Stałaś teraz przed nim w czerwonej koronkowej bieliźnie.
- No nieźle, nieźle. Nie spodziewałem się.- zaśmiał się mierząc cie wzrokiem z góry do dołu.
-A co myślałeś,że jestem tylko cichą i grzeczną dziewczynką nie wyróżniającą się z tłumu.
- Owszem.
-No to się myliłeś. Jak widać pozory mylą.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
Staliśmy tak jeszcze chwilę patrząc na siebie. Ale ja nie wytrzymywałam. Rzuciłam się na niego jak wygłodniałe zwierzę. Chwycił jakąś klamkę przy łóżku i pociągnął ją. Kanapa zmieniła się na wielkie łoże. Pocałunkami zjeżdżałaś jeszcze bardziej w dół. Kiedy doszłaś do jego spodni podniosłaś wzrok na jego twarz aby zobaczyć jego reakcje. Na jego twarzy był uśmiech co znaczyło, że bardzo mu się podobało. Rozpięłaś pasek i zdjęłaś z niego spodnie, rzuciłaś je gdzieś za siebie. Jego ręce manewrowały po twoich pośladkach. Nie raz niby niechcący odkrywając palcem co nieco.Podniecało ciebie to coraz bardziej. To on na ciebie tak działał. Potem wasze role się odwróciły i teraz to on był na górze, ty na dole. Jeździł rękami zataczając koła na twoim brzuchu.
Jego usta były na twoim dekolcie i piersiach . Oddychałaś coraz szybciej i płytko. Jego ręce znalazły się przy zapięciu od stanika,jednym szybkim ruchem rozpiął ci go i powoli zdejmował go z ciebie odsłaniając twoje piersi które były bardzo pokaźnych rozmiarów.
- Kochanie zaskakujesz mnie jeszcze bardziej.- usłyszałam jego głos. Tak samo szybki.
- Nie dręcz się ze mną.Nie możesz być niegrzeczna bo poniesiesz konsekwencje.
-No ale ja nie wiem czym cię mam zaskakiwać. A jakie to będą konsekwencje?.
-O takie.- jednym szybkim ruchem jego palce znalazły się we tobie.
Jęknęłaś z zachwytu. Nie wiedziałaś, że takie coś może przynieść dużo rozkoszy. Poruszał się w tobie powoli... coraz szybciej, i szybciej. Do jego 2 palców dołączył 3. Było ci tak przyjemnie,że nie widziałaś nic innego poza nim. Wyją z ciebie palce i zaczął bawić się twoimi piersiami .. Postanowiłaś zrobić mu także przyjemność. Zrzuciłaś z niego bokserki i zsunęłaś swoje majtki. Chciałaś nie tylko aby tobie było dobrze i jemu też. Zrzuciłaś go z siebie. Ukazał ci się sporych rozmiarów jego kolega-nie wiedziałaś jak się za to zabrać. Wiec wzięłaś go do ręki i jeździłaś w górę i w dół. Dawało to Nathowi wiele przyjemności. Postanowiłaś zrobić następny krok znaczy wzięłaś go do buzi i robiłaś mu dobrze, Nath cały czas wzdychał . Jego klatka piersiowa podnosiła się w górę i w dół.Kiedy czułaś,że już dochodzi chciałaś połknąć jego nasienie bo nie chciałaś pokazać,że jesteś słabą dziewczynką , kiedy doszedł odczuł ulgę.
-Dziewczyno.. byłaś nie-sa-mo-wi-ta.A teraz oddaj mi siebie. Nie wytrzymam.
Położyłaś się na nim specjalnie aby wywołać w nim jeszcze większe podniecenie. Ocierałaś się o jego kolegę. Pojękiwał
-(T.I) do cholery ! Teraz.....
Wszedł w ciebie. Zwinnym gwałtownym ruchem. Twoje ciało wygięło się w łuk. Z rozkoszy, bólu. Na początku zaczął powoli. Twój oddech był w szybkim tempie. Gdyby ktoś miałby ci zmierzyć puls byłby kosmiczny. Przerzucił się na szybszy bieg. Twoje ciało z każdym pchnięciem czuło niesamowitą rozkosz. Nagle jak gdyby nigdy nic wyszedł z ciebie. Jego głowa posunęła się w kierunku twojej pochwy. Wsunął do niej język. Poruszał nim na wszystkie strony jednocześnie ocierając każde twoje najczulsze miejsce. Więcej nie wytrzymasz. Zaczął przyśpieszać ruchy językiem. Nie wytrzymałaś. Wypuściłaś soki. On je połknął po czym znowu wszedł w twoje ciało. Teraz zdecydowanie. Szybko. Szybciej, jeszcze szybciej. Jęczeliście swoje imiona. Krzyczałaś na cały dom. Czułaś rozkosz.
Kiedy już doszedł pocałował ciebie jeszcze namiętnie w usta i położył się obok ciebie. Leżeliście pod kocem i patrzyliście na siebie,na waszych twarzach zagościł szeroki uśmiech i wielkie rumieńce.. Zasnęliście wtuleni w siebie..
Następnego ranka do domu Nathana niespodziewanie wpadli chłopcy. Nie wiedzieli,że dzisiaj on będzie miał jakiegoś gościa.. Wycofali się po cichu z domu a wy nawet ich nie usłyszeliście.Nath po 20 min obudził się i wpatrywał sie w ciebie jak w obrazek.Kiedy wstałaś i zobaczyłaś przed sobą Natha na twojej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech.. Gdy wstaliście postanowiliście wziąć prysznic ale razem. Nie miałaś co na siebie włożyć więc on pożyczył ci jakąś swoją koszulkę. Poszliście do kuchni i zaczęliście robić śniadanie. I nie obyło się bez igraszek.Po tej nocy zrozumieliście,że jesteście dla siebie stworzeni i od tamtej pory jesteście razem i nic ani nikt was nie rozdzieli.
Siedziałaś pod szkolną szafką czytając książkę.Nie zwracałaś na nic uwagi bo książka bardzo ciebie wciągnęła.Spojrzałaś na nogi bo ktoś stykał się czubkiem buta z twoim. Twój wzrok kierował się cały czas od stóp do głowy tej osoby .Serce zaczęło bić ci szybciej.Bo gdy zobaczyłaś kim jest ta osoba nie wiedziałaś co masz zrobić. Okazał się nią nie kto inny jak szkolny przystojniak. Czyli sam Nathan Sykes . Przepiękny i zabójczo przystojny .Nie istniałaś dla niego. Ponieważ ty byłaś cichą i skromną osobą,której nikt nie zauważał.Tym czasem obdarzył cię ciepłym wzrokiem i uśmiechnął się. Jak zwykle zmiękły ci kolana. Nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć,wiec spuściłaś głowe w dół .
-Mogłabyś się odsunąć ? Zasłaniasz mi szafkę.- cała magia prysła
Z zawodem wstałaś z miejsca i poszłaś gdzie indziej zostawiając go samego.Idąc przez korytarz poczułaś silną, ciepłą dłoń na swym ramieniu. Przestraszyłaś się i cichutko pisnęłaś ale nikt tego nie usłyszał.
-Nie chciałem aby to tak zabrzmiało.
-Nie no spoko . Nic się nie stało
-Stało się. Nie chcę by mnie za takiego uważano.- uśmiechnęłaś się delikatnie na jego słowa
-To może zacznijmy jeszcze raz.Jestem ?[T.I]
-Nathan- ukazał szeroki pas białych zębów.
Postaliście jeszcze chwilę na korytarzu po czym skierowaliście się na lekcje . Yhym. Historia coś czego nienawidziłaś. Akurat ta lekcja ciągnęła ci się niemiłosiernie długo. Po dzwonku wręcz wybiegłaś z klasy. Wybiegłaś ze szkoły i odetchnęłaś świeżym powietrzem.
Znowu poczułaś tą ciepłą dłoń na ramieniu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Nathana,który ciepło i słodko uśmiechał się do ciebie.
-Tak ?- powiedziałaś i lekkim krokiem ruszyłaś z nim po pasach.
-Chciałem ciebie jeszcze raz przeprosić za to co stało się przy szafce.Nie wiedziałem,że tak zareagujesz.
-Spokojnie.Nic się nie stało. Może mogłabym ci w czymś pomóc
-Yyy... tak to znaczy nie.
-Nathan ?
-Chodzi mi o to czy może zechciałabyś iść ze mną na kawę albo coś ?
-Jesteś dobry w historii ?
-Tak . Bardzo dobry .
-Świetnie. Jutro o 18 u ciebie.- puściłaś mu oczko i odeszła
*Nathan*
Super.Mam ,,randkę''. Ale jest jeden mały problem nie podałem jej swojego adresu .I co ja teraz mam zrobić ?
szkoła - drugi dzień
Czekałem na nią pod wejściem do szkoły.Cały dzień szukałem jej po korytarzach szkolnych murów ale nie mogłem jej znaleźć. Minęła kolejna godzina. Nic.Zrezygnowany już odchodziłem kiedy ją ujrzałem ..Siedziała z nosem w książce kolejnej już tego tygodnia. Od dawna ją obserwowałem.
Podszedłem po cichu do niej i powiedziałem ciche ,, Hej ''
Wbiła intensywnie wzrok w moją osobę po czym się uśmiechnęła.
-O hej . Co tam u ciebie ?
-Em... dobrze. Nie widziałem cię dzisiaj na przerwach.
-Bo właśnie jakoś tak się złożyło,że chodziłam cały czas na dwór pod to drzewo.Ale zaraz idę na ostatnią lekcje.
-Nie podałem ci swojego adresu.- uśmiechnąłem się do niej jak najlepiej umiałem.
-A no prawda.Nawet sama tego nie zauważyłam.
-Heh. Proszę.- podałem jej karteczkę ze swoim adresem a ta chwyciła ją, uśmiechnęła się i odeszła. Boże jak ta dziewczyna mnie intryguje.
Dzisiaj miałem się z nią spotkać o 18 więc zacząłem sprzątać w domu , bo przyznam szczerze,ze trochę bałagan się zrobił w domu.
No tak.. chłopcy przyszli i jak zwykle narobili sprzątania
Zacząłem od kuchni a skończyłem na swoim pokoju,.17:30. No nieźle. Udałem się do swojego pokoju w którym otworzyłem szafę.
I jak na złość nie wiedziałem co mam na siebie włożyć,jestem przecież chłop a nie baba dużo czasu nie muszę spędzać przy wyborze ubrań. Jednak przy niej chciałem wyglądać jak najlepiej Wybrałem swoją ulubioną Bluzkę z napisem " Game Over" i beżowe rurki do tego granatowe vansy.I poszedłem pod prysznic aby się odświeżyć.Moją głowę cały czas zajmowała ona.Myślałem cały czas tylko o niej .Wychodzą spod prysznica zauważyłem coś co sprawiła. Sprawiła,że mój kolega stanął na baczność. Spanikowałem i nie wiedziałem co mam zrobić z tym . Ale gdy przestałem o niej myśleć on opadł i mogłem spokojnie otworzyć drzwi. Stała tam w niebieskiej sukience do kolan.
Włosy zostawiła rozpuszczone a w ręku trzymała książkę do historii. Uśmiechnęła się a ja gestem ręki wskazałem aby weszła.
Troszkę się zawstydziłem bo stałem przed nią jeszcze z ręcznikiem na biodrach,zaprosiłem ją do salonu i szybko poszedłem się ubrać w normalne ubrania.
-Przepraszam. -wybąkałem
-Nic nie szkodzi.To jak zaczynamy naukę ?
-Em... naukę ?- podrapałem sie po głowie
-No tak.Pytałam się wtedy ciebie,czy umiesz historie a ty powiedziałeś,że tak.
- Chodziło ci, że mamy się uczyć ?
-Tak.Ale nie martw się to tylko jeden temat więcej nie będę ciebie męczyć ..
-Nie o to mi chodziło. Dobrze siadaj.
-Okej nie wiem o co ci chodziło ale obiecuje ci,ze tylko jeden temat mi wytłumaczysz i się zmywam.
-(T.I) chciałem po prostu spędzić z tobą miło czas... no tak romantycznie.- spojrzałem na nią i w jej oczach kłębiły się miliony światełek.-Aa.... nie wiedziałam,przepraszam.Jak zwykle muszę coś popsuć. ; (
-Niee...Nic się nie stało. Odpłacisz mi się później.- uśmiechnąłem się zadziorczo.
-A jak mam się niby ci odpłacić . ?
- Zobaczysz
-Dobra zaczynam się ciebie bać.
- Powinnaś.- chwyciłem ją za rękę i pociągnęłam na kanapę
Wyszło tak,że ona wylądowała na moich kolanach.Spaliła się rumieńcem i odskoczyła na bok.
Zaśmiałem się pod nosem i usiadłem na przeciwko niej.
Kilkanaście minut omawiałem jej temat
Kiedy już omówiliśmy cały tema z historii zaproponowałem jej obejrzenie jakiegoś filmu.
-Jasne. Co proponujesz ?- usłyszałem.
- No nie wiem. A na co masz ochotę. ? Horror, komedie czy może coś innego.
-Boje się horrorów.- spuściła głowę.
-Spokojnie.Nie ma się czego wstydzić nie każdy musi to lubić no to może obejrzymy takie romansidło ,,Trzy metry nad niebem'' ?
-A może ,,Pokuta'' ?
-To też może być.To ty włącz film a ja przyniosę coś do picia i jakieś przekąski
- Jasne. Ale przynieś chusteczki będę płakać.- zaśmiała się
-Dobrze przyniosę i chusteczki.
Urzekła mnie swoim śmiechem, uśmiechem, każdym słowem, wzrokiem. Rozmarzony poszedłem do kuchni , wyciągnąłem z szafki dwie szklanki i nalałem do nich chłodnego pomarańczowego soku. Chwyciłem 2 paczki chipsów, żelki i poproszone chusteczki.
Skierowałem się z tym wszystkim do salonu.Kiedy mnie zobaczyła oczy wyszły jej z orbit. Spojrzałem na nią pytająco.Nie wiedziałem co o tym myśleć .
-No co?- zapytałem.
-Nie nic.Ale nie sądzisz,że jak na nas dwoje to nie za dużo jedzenia ?
- Hahahahahhahahahahhahahahahahha nie.
Usiedliśmy na kanapie.Ja siedziałem z jednej strony a ona z drugiej. Pomału zacząłem sie do niej przysuwać .
Zdezorientowana trochę dziewczyna zaczęła nerwowo skubać paznokcie.Złapałem ją za rękę i spojrzałem w jej piękne oczy.
-To może tak mi się odpłacisz ?- pocałowałem ją w usta.
Jej usta były takie miękkie i delikatne,aż nie chciało się od nich odrywać. Spojrzałem na nią i na jej twarzy wyskoczyły rumieńce i uśmiech na twarzy.
-Może przespałabyś się u mnie ? Jest ciemno. No wiesz... nie chcę aby coś ci się stało- wypowiedziałem, spoglądając jej w oczy.
-Jeżeli to nie będzie problem to z chęcią bo tak naprawdę nie chcę wracać po ciemku do domu. Ale jest pewien problem.
-Jaki?- zapytałem się ponownie
- Nie mam żadnej piżamy a w sukience spać nie będę- oglądała moje oczy.
- Możesz spać bez. - zaśmiałem się.
-Ha ha . Bardzo śmieszne.Ale muszę ciebie zmartwić ja nie umiem spać w samej bieliźnie
-Chodziło mi totalnie bez. - ponownie powtórzyłem śmiech.
--Czy ty coś proponujesz ? - jej oczy świeciły milionami świateł szczęścia.
- Może.
-A można wiedzieć co ?
-Domyśl się.- ponownie wpiłem się w jej usta.
-Może.- delikatnie pociągnąłem ją za biodra na moje kolana
-Usiadła na mnie okrakiem więc miałem swobodniejszy dostęp do jej ust .Rękami jeździłem po jej plecach.
Czułem,że jej sie to podoba, i znowu wpiłem sie w jej usta.
-Spokojnie.Nie będziemy się śpieszyć obiecuje ci to .
*Twoja perspektywa*
Czułam coś więcej do Nathana, od zawsze. Starałam się to ukrywać ale teraz jeszcze bardziej go pragnęłam. Mocniej wpiłam się w jego usta.Całowałam go z taką zachłannością jakby ktoś miał mi go zabrać.Chyba mu się to spodobało bo jego ręka jeździła po moim udzie w górę i w dół . Podniecał cie coraz bardziej. Po woli zaczynałam zdejmować z niego bluzkę .Widok jego nagiego torsu coraz bardziej cie podniecał . Rękami odpinał zamek twojej sukienki dotykając przy tym mojego ciała. Przechodziły cie miliony ciarek. Kiedy już rozpiął ci sukienkę zsunął ją z twoich ramion i przyglądał się tobie.. Siedziałaś na nim w staniku i sukience w dolnej partii. Zrzuciłaś z siebie balerinki. I dalej całowałaś go z zachłannością błądząc rękoma po jego torsie. Podniósł cię i zsunął sukienkę całkowicie na podłogę.Stałaś teraz przed nim w czerwonej koronkowej bieliźnie.
- No nieźle, nieźle. Nie spodziewałem się.- zaśmiał się mierząc cie wzrokiem z góry do dołu.
-A co myślałeś,że jestem tylko cichą i grzeczną dziewczynką nie wyróżniającą się z tłumu.
- Owszem.
-No to się myliłeś. Jak widać pozory mylą.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
Staliśmy tak jeszcze chwilę patrząc na siebie. Ale ja nie wytrzymywałam. Rzuciłam się na niego jak wygłodniałe zwierzę. Chwycił jakąś klamkę przy łóżku i pociągnął ją. Kanapa zmieniła się na wielkie łoże. Pocałunkami zjeżdżałaś jeszcze bardziej w dół. Kiedy doszłaś do jego spodni podniosłaś wzrok na jego twarz aby zobaczyć jego reakcje. Na jego twarzy był uśmiech co znaczyło, że bardzo mu się podobało. Rozpięłaś pasek i zdjęłaś z niego spodnie, rzuciłaś je gdzieś za siebie. Jego ręce manewrowały po twoich pośladkach. Nie raz niby niechcący odkrywając palcem co nieco.Podniecało ciebie to coraz bardziej. To on na ciebie tak działał. Potem wasze role się odwróciły i teraz to on był na górze, ty na dole. Jeździł rękami zataczając koła na twoim brzuchu.
Jego usta były na twoim dekolcie i piersiach . Oddychałaś coraz szybciej i płytko. Jego ręce znalazły się przy zapięciu od stanika,jednym szybkim ruchem rozpiął ci go i powoli zdejmował go z ciebie odsłaniając twoje piersi które były bardzo pokaźnych rozmiarów.
- Kochanie zaskakujesz mnie jeszcze bardziej.- usłyszałam jego głos. Tak samo szybki.
- Nie dręcz się ze mną.Nie możesz być niegrzeczna bo poniesiesz konsekwencje.
-No ale ja nie wiem czym cię mam zaskakiwać. A jakie to będą konsekwencje?.
-O takie.- jednym szybkim ruchem jego palce znalazły się we tobie.
Jęknęłaś z zachwytu. Nie wiedziałaś, że takie coś może przynieść dużo rozkoszy. Poruszał się w tobie powoli... coraz szybciej, i szybciej. Do jego 2 palców dołączył 3. Było ci tak przyjemnie,że nie widziałaś nic innego poza nim. Wyją z ciebie palce i zaczął bawić się twoimi piersiami .. Postanowiłaś zrobić mu także przyjemność. Zrzuciłaś z niego bokserki i zsunęłaś swoje majtki. Chciałaś nie tylko aby tobie było dobrze i jemu też. Zrzuciłaś go z siebie. Ukazał ci się sporych rozmiarów jego kolega-nie wiedziałaś jak się za to zabrać. Wiec wzięłaś go do ręki i jeździłaś w górę i w dół. Dawało to Nathowi wiele przyjemności. Postanowiłaś zrobić następny krok znaczy wzięłaś go do buzi i robiłaś mu dobrze, Nath cały czas wzdychał . Jego klatka piersiowa podnosiła się w górę i w dół.Kiedy czułaś,że już dochodzi chciałaś połknąć jego nasienie bo nie chciałaś pokazać,że jesteś słabą dziewczynką , kiedy doszedł odczuł ulgę.
-Dziewczyno.. byłaś nie-sa-mo-wi-ta.A teraz oddaj mi siebie. Nie wytrzymam.
Położyłaś się na nim specjalnie aby wywołać w nim jeszcze większe podniecenie. Ocierałaś się o jego kolegę. Pojękiwał
-(T.I) do cholery ! Teraz.....
Wszedł w ciebie. Zwinnym gwałtownym ruchem. Twoje ciało wygięło się w łuk. Z rozkoszy, bólu. Na początku zaczął powoli. Twój oddech był w szybkim tempie. Gdyby ktoś miałby ci zmierzyć puls byłby kosmiczny. Przerzucił się na szybszy bieg. Twoje ciało z każdym pchnięciem czuło niesamowitą rozkosz. Nagle jak gdyby nigdy nic wyszedł z ciebie. Jego głowa posunęła się w kierunku twojej pochwy. Wsunął do niej język. Poruszał nim na wszystkie strony jednocześnie ocierając każde twoje najczulsze miejsce. Więcej nie wytrzymasz. Zaczął przyśpieszać ruchy językiem. Nie wytrzymałaś. Wypuściłaś soki. On je połknął po czym znowu wszedł w twoje ciało. Teraz zdecydowanie. Szybko. Szybciej, jeszcze szybciej. Jęczeliście swoje imiona. Krzyczałaś na cały dom. Czułaś rozkosz.
Kiedy już doszedł pocałował ciebie jeszcze namiętnie w usta i położył się obok ciebie. Leżeliście pod kocem i patrzyliście na siebie,na waszych twarzach zagościł szeroki uśmiech i wielkie rumieńce.. Zasnęliście wtuleni w siebie..
Następnego ranka do domu Nathana niespodziewanie wpadli chłopcy. Nie wiedzieli,że dzisiaj on będzie miał jakiegoś gościa.. Wycofali się po cichu z domu a wy nawet ich nie usłyszeliście.Nath po 20 min obudził się i wpatrywał sie w ciebie jak w obrazek.Kiedy wstałaś i zobaczyłaś przed sobą Natha na twojej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech.. Gdy wstaliście postanowiliście wziąć prysznic ale razem. Nie miałaś co na siebie włożyć więc on pożyczył ci jakąś swoją koszulkę. Poszliście do kuchni i zaczęliście robić śniadanie. I nie obyło się bez igraszek.Po tej nocy zrozumieliście,że jesteście dla siebie stworzeni i od tamtej pory jesteście razem i nic ani nikt was nie rozdzieli.
53. Imagin z Jayem
Dla Martyny
Jest noc. Jay już śpi. Ty jednak masz inne plany na najbliższe godziny, dni, a może nawet miesiące. Jesteś spakowana. Podchodzisz do łóżka, aby pożegnać się z tym jedynym. Uśmiechasz się do niego. On tego nie widzi. Nachylasz się nad nim i delikatnie całujesz w czoło. Pojedyncze łzy spływają ci po policzku. Ocierasz je, a potem kładziesz na półeczce kopertę z listem o następującej treści:
Jeżeli czytasz ten list, oznacza to, że już pogodziłeś się z moim odejściem. Wiem, że obiecywałam iż nigdy cię nie zostawię, ale musisz to zrozumieć. Życie to gra, która nie ma zasad. Czasami zmusza nas do zmiany ruchu. Musisz zrobić wszystko aby ją wygrać. Ja już wygrałam. Poznałam ciebie. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać.
Na zawsze Twoja [T.i]
Ostatni raz patrzysz na Jaya. Bierzesz swoje bagaże i idziesz, aby już nigdy więcej go nie spotkać, aby już nigdy więcej nie narazić go ból, płacz i złamane serce. Wyjeżdżasz do Szwajcarii. Tam zaczynasz nowe życie. Nikt nie wie gdzie jesteś. Nikt nie wie, że walczysz o każdy następny oddech. On szukał cię jeszcze około trzech miesięcy, ale się poddał. Pogodził się z twoim odejściem. Gdy wszystko wraca do normy przeprowadzasz się do matki. Jednak to nie zmienia sytuacji. Nadal każda godzina może być twoją ostatnią, ale ty się nie poddajesz, bo wiesz, że masz dla kogo walczyć. Jesteś silna. Zawsze byłaś. Jednakże po jakimś czasie nadchodzi kryzys. Nie wytrzymujesz go. Po roku walki przegrywasz z białaczką. Śmierć była tym razem silniejsza niż życie. Gdy Jay się o tym dowiaduje nie może się z tym pogodzić. Wymawia sobie to, że odpuścił i pozwolił ci odejść. Ty nie masz mu tego za złe. Jay przyjeżdża do domu twojej matki na pogrzeb.
- Dzień dobry. To ja Jay. - mówi wchodząc.
- O witaj skarbie. Wiesz co, mógłbyś chwilkę poczekać. Ziemniaki mi się gotują. - słychać głosy z kuchni.
- Dobrze proszę pani. - lekko się uśmiecha i wybiera się na przechadzkę po domu.
Powoli spaceruje i wspomina czasy kiedy przyjechaliście tu razem po to aby poznać twoją rodzinę. Przy okazji roni jedną łzę. Chwilę potem nadchodzi twoja mama z kubkiem herbaty i wręcza go chłopakowi.
- Proszę. - mówi.
- Dziękuję. - bierze kubek i pije.
- I jak? Lepiej się czujesz? - pyta.
- Trochę, próbuję nie myśleć, ale to wraca jak bumerang. Wspomnienia kiedyś mnie wykończą. - spuszcza głowę.
- Mi też też trudno. Tym bardziej, że mieszkamy same. - ciężko wdycha.
- My? - pyta zdziwiony. - Jacy My? Pani chyba mieszkała sama.
- Ona nic ci nie powiedziała? - pyta twoja mama ze zdziwieniem. - Chodź.
Prowadzi Jaya na górę do małego pokoiku. Stoi tam kilka mebelków i małe łóżeczko. Podchodzą do niego i widzą leząca w nim kilkumiesięczną dziewczynkę. Uśmiecha się na ich widok.Ty też. Jay jest nią zachwycony.
- Nie wiedziałem, że siostra [T.I] ma męża, a co dopiero dziecko. - dziwi się. - Jak ma na imię?
- To jest Rose [Róża]. - mówi. - Rose to twoja córka.
Jay otwiera buzię ze zdziwienia. Od razu bierze małą na ręce i przytula. Łzy ciekną mu strumieniami.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że będziemy mieli dziecko? Dlaczego? Dlaczego odeszłaś? Dlaczego akurat ty? Kocham cię i Rose też. Czemu odeszłaś? Moglibyśmy mieć rodzinę? - szepcze patrząc w górę i tuląc do siebie wasz skarb.
4 lata później
Jay z waszą córką idą na cmentarz. Siedzą tam i rozmawiają z tobą. Gdy odchodzą Jay zostawia na twoim grobie list.
"Złapałbym dla ciebie granat
Dałbym sobie uciąć rękę dla ciebie
Skoczyłbym pod pociąg dla ciebie
Wiesz, że zrobiłbym wszystko dla ciebie
Wytrzymałbym cały ten ból
Pozwoliłbym przestrzelić sobie głowę
Tak, umarłbym za ciebie skarbie."
Jay
Tydzień później Jay McGuiness ginie ratując Rose spod jadącego samochodu. Teraz już na zawsze będzie razem ze swoją wybranką w świecie, w którym nie ma płaczu, bólu i złamanych serc
Jest noc. Jay już śpi. Ty jednak masz inne plany na najbliższe godziny, dni, a może nawet miesiące. Jesteś spakowana. Podchodzisz do łóżka, aby pożegnać się z tym jedynym. Uśmiechasz się do niego. On tego nie widzi. Nachylasz się nad nim i delikatnie całujesz w czoło. Pojedyncze łzy spływają ci po policzku. Ocierasz je, a potem kładziesz na półeczce kopertę z listem o następującej treści:
Jeżeli czytasz ten list, oznacza to, że już pogodziłeś się z moim odejściem. Wiem, że obiecywałam iż nigdy cię nie zostawię, ale musisz to zrozumieć. Życie to gra, która nie ma zasad. Czasami zmusza nas do zmiany ruchu. Musisz zrobić wszystko aby ją wygrać. Ja już wygrałam. Poznałam ciebie. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochać.
Na zawsze Twoja [T.i]
Ostatni raz patrzysz na Jaya. Bierzesz swoje bagaże i idziesz, aby już nigdy więcej go nie spotkać, aby już nigdy więcej nie narazić go ból, płacz i złamane serce. Wyjeżdżasz do Szwajcarii. Tam zaczynasz nowe życie. Nikt nie wie gdzie jesteś. Nikt nie wie, że walczysz o każdy następny oddech. On szukał cię jeszcze około trzech miesięcy, ale się poddał. Pogodził się z twoim odejściem. Gdy wszystko wraca do normy przeprowadzasz się do matki. Jednak to nie zmienia sytuacji. Nadal każda godzina może być twoją ostatnią, ale ty się nie poddajesz, bo wiesz, że masz dla kogo walczyć. Jesteś silna. Zawsze byłaś. Jednakże po jakimś czasie nadchodzi kryzys. Nie wytrzymujesz go. Po roku walki przegrywasz z białaczką. Śmierć była tym razem silniejsza niż życie. Gdy Jay się o tym dowiaduje nie może się z tym pogodzić. Wymawia sobie to, że odpuścił i pozwolił ci odejść. Ty nie masz mu tego za złe. Jay przyjeżdża do domu twojej matki na pogrzeb.
- Dzień dobry. To ja Jay. - mówi wchodząc.
- O witaj skarbie. Wiesz co, mógłbyś chwilkę poczekać. Ziemniaki mi się gotują. - słychać głosy z kuchni.
- Dobrze proszę pani. - lekko się uśmiecha i wybiera się na przechadzkę po domu.
Powoli spaceruje i wspomina czasy kiedy przyjechaliście tu razem po to aby poznać twoją rodzinę. Przy okazji roni jedną łzę. Chwilę potem nadchodzi twoja mama z kubkiem herbaty i wręcza go chłopakowi.
- Proszę. - mówi.
- Dziękuję. - bierze kubek i pije.
- I jak? Lepiej się czujesz? - pyta.
- Trochę, próbuję nie myśleć, ale to wraca jak bumerang. Wspomnienia kiedyś mnie wykończą. - spuszcza głowę.
- Mi też też trudno. Tym bardziej, że mieszkamy same. - ciężko wdycha.
- My? - pyta zdziwiony. - Jacy My? Pani chyba mieszkała sama.
- Ona nic ci nie powiedziała? - pyta twoja mama ze zdziwieniem. - Chodź.
Prowadzi Jaya na górę do małego pokoiku. Stoi tam kilka mebelków i małe łóżeczko. Podchodzą do niego i widzą leząca w nim kilkumiesięczną dziewczynkę. Uśmiecha się na ich widok.Ty też. Jay jest nią zachwycony.
- Nie wiedziałem, że siostra [T.I] ma męża, a co dopiero dziecko. - dziwi się. - Jak ma na imię?
- To jest Rose [Róża]. - mówi. - Rose to twoja córka.
Jay otwiera buzię ze zdziwienia. Od razu bierze małą na ręce i przytula. Łzy ciekną mu strumieniami.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że będziemy mieli dziecko? Dlaczego? Dlaczego odeszłaś? Dlaczego akurat ty? Kocham cię i Rose też. Czemu odeszłaś? Moglibyśmy mieć rodzinę? - szepcze patrząc w górę i tuląc do siebie wasz skarb.
4 lata później
Jay z waszą córką idą na cmentarz. Siedzą tam i rozmawiają z tobą. Gdy odchodzą Jay zostawia na twoim grobie list.
"Złapałbym dla ciebie granat
Dałbym sobie uciąć rękę dla ciebie
Skoczyłbym pod pociąg dla ciebie
Wiesz, że zrobiłbym wszystko dla ciebie
Wytrzymałbym cały ten ból
Pozwoliłbym przestrzelić sobie głowę
Tak, umarłbym za ciebie skarbie."
Jay
Tydzień później Jay McGuiness ginie ratując Rose spod jadącego samochodu. Teraz już na zawsze będzie razem ze swoją wybranką w świecie, w którym nie ma płaczu, bólu i złamanych serc
52. Imagin Nathanem +18
Dla Roxanny
-Siema chło..-nie dokończyłam wchodząc do ich domu, bo usłyszałam kłótnie
-Weź kurde, przecież to nic nie znaczy-mówił Jay
-Ale jemu to nie pasuję-krzyczał Max
-Ale to jego praca.Nie ma wyjścia-wypowiedział się Tom
-Hej.Co jest?-zapytałam wtrącając się w ich ostrą wymianę zdań
-Aaa bo Nathan ma humorki-zaśmiał się ze złością Siva
-A dokładniej?-dopytałam się marszcząc czoło
-On ostatnio jest dziwny-zamyślił się Jay
-Ejj...może ktoś mi powie o co chodzi-lekko podniosłam głos
-O teledysk..-przeciągał Max
-Jej czy ja muszę z was wszystko wyciągać?-lekko się zdenerwowałam
-To idź go sama zapytaj-zezłościł się na mnie Tom
-Ok, dobra, tylko nie bij-zaśmiałam się do niego uciekając na górę
Zapukałam do pokoju mojego chłopaka.
-Max mówiłem żebyś mnie zostawił!
Powoli uchyliłam drzwi i wychyliłam głowę.Ujrzałam przystojniaka leżącego na łóżku w samych spodniach.Na jego twarzy malowała się złość,ale na mój widok mały uśmiech zagościł na twarzy.
-Z tego co wiem to mama dała mi na imię [T.I] i nie, nie zostawię cię-zaśmiałam się zbliżając się do ukochanego
Z szczerą Radością podniósł kąciki ust.Podniósł się lekko na łokciach, a ja pochyliłam się na nim.
-Ejj no..nie widzieliśmy się cały dzień tylko na tyle cie stać-udałam zawiedzioną po krótkim całusie
Nathan chwycił mnie w pasie i obrócił tak że leżałam na łóżku.Pocałował namiętnie, ale w jego oczach dalej gościła złość.Położył się na plecach.Głowę położyłam na jego torsie patrząc na jego twarz.
-Co się stało?
-Nic-odpowiedział krótko wymuszając uśmiech
-Nath- zrobiłam groźna minę
-Chodzi o to, że mamy jutro nagrywać teledysk no i ma być tak 'hot girl' i ja mam się z nią całować.
-No i?-zdziwiłam się
-No jak to co?Nie chce się z nią całować przecież to ty jesteś moja dziewczyną.
-Nathan,ale przecież to twoja praca ja rozumiem, że to nic nie znaczy.Rozmawialiśmy o tym.
-Ale ja nie chce-złościł się brunet
-A może tak zapomnisz o tym i..-przerwałam bo zaczęłam całować jego brzuch
-Musze coś wymyślić-mówił sam do siebie a ja szłam w Górę z pocałunkami-Może wkręcę Jaya-całowałam jego szyję
-Kochanie przestań już-ponownie wróciłam do pieszczenia jego ciała
-A gdyby tak..-mówił nie zważając na moją osobę- Mmmm a może tak-uśmiechnął się do swojej mysli
-Nathan kurde..!-wkurzyłam się
-Co?-zapytał, ale po jego oczach widziałam,że w ogóle go to nie interesuje
Jego myśli krążyły wokół teledysku.
-To samo wiesz!-krzyknęłam i wyszłam z pokoju do łazienki
Oparłam się o umywalkę i spuściłam głowę na dół.Po chwili poczułam ciepło na biodrach.Dotyk który jest mi bardzo dobrze znany.
-Przepraszam-powiedział zaczynając całować mnie po szyi
Jego ciepłe wargi przyprawiły mnie o dreszcz.Jego dotyk był delikatny.Gładził moje uda nie przestając całować szyi.Jego przepełnione podnieceniem spojrzenie widziałam w lustrze.Pragnął mnie tak samo jak ja jego.Szybkim ruchem obróciłam się w jego stronę, aby chwycić jego policzki i pogrążyć się w namiętnym pocałunku.Jednak Nathan przygotowany był na moją reakcje.Wiedział co chciałam zrobić.Nie dał się zaskoczyć.Chwycił mocniej moje policzki i agresywnie przyciągnął mnie do siebie.Zaczął przygryzać moje wargi.W jego oczach pojawiła się dzikość.Na początku wystraszyłam się ale po chwili jego zawziętość podnieciła mnie.Tym razem chciał być ostry.Chwycił mocno moje pośladki i posadził na pralce.Każdy jego ruch był gwałtowny.Przerażała mnie jego groźna mina.Szybkim ruchem pozbył się mojej bluzki, której po słyszanym dźwięku rozpruwających się szwów będę musieć wyrzucić.Od razu zabrał się za spodenki, które unosząc mnie pozwolił opaść.Siedząc przed nim w samej bieliźnie nie przerywał zwierzęcego pocałunku.Zaczął pieścić moje piersi przez cienki materiał.Jego gorące usta wróciły do szyi.Prawa dłoń dostała się do pasa i przez gumkę do pochwy.Zaczął delikatnie kręcić kółka obok vaginy.Z moich ust wydobył się cichy krzyk rozkoszy.Poprzez podniecenie i zachwyt nie spostrzegłam się kiedy Sykes pozbył się mojego stanika.Jego ruchy były szybkie i nie przemyślane.Chciał poczuć dziką rozkosz z naszej przygody.Nasze szybsze oddech z każda sekund robiły się cieplejsze czując je na Skórze.Nathan swoimi pocałunkami dawał mi tyle przyjemności.Nie mogłam długo zostać mu dłużna.Zeskoczyłam z pralki przystawiając go do ściany.Opierał się, ale przytrzymałam mu ręce.Spodobało mu się to. Zaczęłam od ust, które przepełnione namiętnością prosiły się o niegrzeczny pocałunek.Zjeżdżałam niżej.Poprzez szyję zostawiając mu malinkę, Klatkę piersiową, brzuch gdzie nigdzie przygryzałam jego delikatna skórę. Każde poczucie przez niego moich zębów przyprawiało go o łobuzerski uśmiech i chichot.Doszłam do jasnobrązowych spodni.Z łatwością odpięłam guzik i szybkim ruchem ściągnęłam je do kostek chłopaka. Widząc duże wybrzuszenie zdziwiłam ale lekko podniosłam kąciki ust.
-No wiem..ale przecież widziałaś go już wiele razy-powiedział Nathan widząc wyraz mojej twarzy
Szybko chwyciłam bokserki i pociągnęłam w dół.Moim oczom ukazał się przyjaciel bruneta, który stał już na baczność.Chwyciłam go w dłoń zaczynając od wolnym ruchów w Górę i w dół.Spojrzałam w górę, gdzie Nath z podniecenia przez zęby wydobywał dźwięki pełne zachwytu.Zaczęłam bawić się językiem wokół główki członka.Wzięłam go do buzi zaczynając ssać. Krzyki Nathana pokręcały atmosferę a mnie zachęcały do pracy.Od razu zaczęłam szybsze ruchy.Starałam się jak mogłam.Czułam jak nogi chłopaka pod wpływem rozkoszy uginają się.Chwycił mnie za włosy i krzycząc moje imię pomagał wykonywać ruchy.
-Ochh..kochanie!-krzyczał z podniecenia
Nie wytrzymał jego nogi zrobiły się jak z waty więc musiał oprzeć się rękami o umywalkę.Nie przestawiając przenosiłam się na szybszy tryb.
-Nie mogę już! Kończ!-sapał krzycząc
Jak na życzenie przerwałam swoją prace prostując się przed chłopakiem
Spojrzał na mnie z zachwytem i szybko znalazła się przy mnie.Wbił się groźnie w moje usta ściskając mocno moje pośladki.Jęknęłam pod wpływem jego siły.Podniósł mnie i posadził na poprzednim miejscu wcześniej ściągając moją bieliznę.Bez ostrzeżenia wbił we mnie dwa palce.
-Aaaa!-krzyknęłam z bólu przez pocałunek
-Krzycz!-przerwał pocałunek przyśpieszając ruchy we mnie
-Nathan to boli!-powiedziałam
Przerwał ale za to zaczął poruszać się we mnie pokręcając punkt G.Krzyczałam z rozkoszy jęcząc mu prosto do ucha. Czułam się jak w siódmym niebie.Tylko On doprowadzał mnie do takiego orgazmu.Nikt inny nie może mu dorównać a dzisiaj to w szczególności.
-Nath dochodzę-krzyknęłam wtulona w niego
Chłopak przyspieszył ruchy a po chwili w prezencie dostał moje soki, które wylizał. Poczułam smak swojej kobiecości na ustach.Przygryzł moją dolna wargę i wszedł we mnie delikatnie.Poruszał się płynnie.
-Co już się zmęczyłeś?-zapytałam kiedy jego ruchy stawały się wolniejsze
-A chcesz więcej?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem
-Tak...proszę - wybłagałam -Achhh -syknęłam kiedy wbił się w mój czuły punkt
Chwycił moje pośladki i pomagając sobie ruszał się do przodu.Moje krzyki rosły z każdym pchnięciem.
-Krzycz moje imię-powiedział
-Co?-wysapałam
-No krzycz!
-Nath,. Nath, Nathannnnnn! Ooo tak!-krzyczałam nie zważając na nic
Jego ruchy były groźne, a każde pchnięcie podniecało mnie jeszcze bardziej.Nasze sapanie łączyło się unosząc do góry.Poruszał się gwałtownie i niegrzecznie.Wbijałam paznokcie w jego plecy.Krzyczałam.Sapałam.Jęczałam z rozkoszy którą mi dawał.Jego ciepły i przyspieszony oddech zatrzymywał się na moich ramionach.
-Nathan dochodzę już!-jęczałam
-Czekaj! Jeszcze dwa pchnięcia-powiedział szybko-Już!-krzyknął a ja mogłam wypuścić swoje soki
Nasze płyny zmieszały się a my odetchnęliśmy z ulgą. Brunet pomału wyszedł ze mnie i przytulił.W swoich ramionach łapaliśmy świeże powietrze i doprowadzaliśmy oddechy do normalnego stanu.
-Byłeś niesamowity-powiedziałam kiedy temperatura ciała obniżyła się
-Ty też.Kocham Cię-pocałował mnie w policzek
Zeszliśmy razem trzymając się za rękę.
-Zgadzam się na ten teledysk-powiedział Nathan z uśmiechem przytulając mnie
-Jakich ty środków użyłaś aby go przekonać?-zapytał zdziwiony Max
-Naturalnych-powiedział Jay unosząc brew patrząc na koszulkę Natha na moim ciele
-Siema chło..-nie dokończyłam wchodząc do ich domu, bo usłyszałam kłótnie
-Weź kurde, przecież to nic nie znaczy-mówił Jay
-Ale jemu to nie pasuję-krzyczał Max
-Ale to jego praca.Nie ma wyjścia-wypowiedział się Tom
-Hej.Co jest?-zapytałam wtrącając się w ich ostrą wymianę zdań
-Aaa bo Nathan ma humorki-zaśmiał się ze złością Siva
-A dokładniej?-dopytałam się marszcząc czoło
-On ostatnio jest dziwny-zamyślił się Jay
-Ejj...może ktoś mi powie o co chodzi-lekko podniosłam głos
-O teledysk..-przeciągał Max
-Jej czy ja muszę z was wszystko wyciągać?-lekko się zdenerwowałam
-To idź go sama zapytaj-zezłościł się na mnie Tom
-Ok, dobra, tylko nie bij-zaśmiałam się do niego uciekając na górę
Zapukałam do pokoju mojego chłopaka.
-Max mówiłem żebyś mnie zostawił!
Powoli uchyliłam drzwi i wychyliłam głowę.Ujrzałam przystojniaka leżącego na łóżku w samych spodniach.Na jego twarzy malowała się złość,ale na mój widok mały uśmiech zagościł na twarzy.
-Z tego co wiem to mama dała mi na imię [T.I] i nie, nie zostawię cię-zaśmiałam się zbliżając się do ukochanego
Z szczerą Radością podniósł kąciki ust.Podniósł się lekko na łokciach, a ja pochyliłam się na nim.
-Ejj no..nie widzieliśmy się cały dzień tylko na tyle cie stać-udałam zawiedzioną po krótkim całusie
Nathan chwycił mnie w pasie i obrócił tak że leżałam na łóżku.Pocałował namiętnie, ale w jego oczach dalej gościła złość.Położył się na plecach.Głowę położyłam na jego torsie patrząc na jego twarz.
-Co się stało?
-Nic-odpowiedział krótko wymuszając uśmiech
-Nath- zrobiłam groźna minę
-Chodzi o to, że mamy jutro nagrywać teledysk no i ma być tak 'hot girl' i ja mam się z nią całować.
-No i?-zdziwiłam się
-No jak to co?Nie chce się z nią całować przecież to ty jesteś moja dziewczyną.
-Nathan,ale przecież to twoja praca ja rozumiem, że to nic nie znaczy.Rozmawialiśmy o tym.
-Ale ja nie chce-złościł się brunet
-A może tak zapomnisz o tym i..-przerwałam bo zaczęłam całować jego brzuch
-Musze coś wymyślić-mówił sam do siebie a ja szłam w Górę z pocałunkami-Może wkręcę Jaya-całowałam jego szyję
-Kochanie przestań już-ponownie wróciłam do pieszczenia jego ciała
-A gdyby tak..-mówił nie zważając na moją osobę- Mmmm a może tak-uśmiechnął się do swojej mysli
-Nathan kurde..!-wkurzyłam się
-Co?-zapytał, ale po jego oczach widziałam,że w ogóle go to nie interesuje
Jego myśli krążyły wokół teledysku.
-To samo wiesz!-krzyknęłam i wyszłam z pokoju do łazienki
Oparłam się o umywalkę i spuściłam głowę na dół.Po chwili poczułam ciepło na biodrach.Dotyk który jest mi bardzo dobrze znany.
-Przepraszam-powiedział zaczynając całować mnie po szyi
Jego ciepłe wargi przyprawiły mnie o dreszcz.Jego dotyk był delikatny.Gładził moje uda nie przestając całować szyi.Jego przepełnione podnieceniem spojrzenie widziałam w lustrze.Pragnął mnie tak samo jak ja jego.Szybkim ruchem obróciłam się w jego stronę, aby chwycić jego policzki i pogrążyć się w namiętnym pocałunku.Jednak Nathan przygotowany był na moją reakcje.Wiedział co chciałam zrobić.Nie dał się zaskoczyć.Chwycił mocniej moje policzki i agresywnie przyciągnął mnie do siebie.Zaczął przygryzać moje wargi.W jego oczach pojawiła się dzikość.Na początku wystraszyłam się ale po chwili jego zawziętość podnieciła mnie.Tym razem chciał być ostry.Chwycił mocno moje pośladki i posadził na pralce.Każdy jego ruch był gwałtowny.Przerażała mnie jego groźna mina.Szybkim ruchem pozbył się mojej bluzki, której po słyszanym dźwięku rozpruwających się szwów będę musieć wyrzucić.Od razu zabrał się za spodenki, które unosząc mnie pozwolił opaść.Siedząc przed nim w samej bieliźnie nie przerywał zwierzęcego pocałunku.Zaczął pieścić moje piersi przez cienki materiał.Jego gorące usta wróciły do szyi.Prawa dłoń dostała się do pasa i przez gumkę do pochwy.Zaczął delikatnie kręcić kółka obok vaginy.Z moich ust wydobył się cichy krzyk rozkoszy.Poprzez podniecenie i zachwyt nie spostrzegłam się kiedy Sykes pozbył się mojego stanika.Jego ruchy były szybkie i nie przemyślane.Chciał poczuć dziką rozkosz z naszej przygody.Nasze szybsze oddech z każda sekund robiły się cieplejsze czując je na Skórze.Nathan swoimi pocałunkami dawał mi tyle przyjemności.Nie mogłam długo zostać mu dłużna.Zeskoczyłam z pralki przystawiając go do ściany.Opierał się, ale przytrzymałam mu ręce.Spodobało mu się to. Zaczęłam od ust, które przepełnione namiętnością prosiły się o niegrzeczny pocałunek.Zjeżdżałam niżej.Poprzez szyję zostawiając mu malinkę, Klatkę piersiową, brzuch gdzie nigdzie przygryzałam jego delikatna skórę. Każde poczucie przez niego moich zębów przyprawiało go o łobuzerski uśmiech i chichot.Doszłam do jasnobrązowych spodni.Z łatwością odpięłam guzik i szybkim ruchem ściągnęłam je do kostek chłopaka. Widząc duże wybrzuszenie zdziwiłam ale lekko podniosłam kąciki ust.
-No wiem..ale przecież widziałaś go już wiele razy-powiedział Nathan widząc wyraz mojej twarzy
Szybko chwyciłam bokserki i pociągnęłam w dół.Moim oczom ukazał się przyjaciel bruneta, który stał już na baczność.Chwyciłam go w dłoń zaczynając od wolnym ruchów w Górę i w dół.Spojrzałam w górę, gdzie Nath z podniecenia przez zęby wydobywał dźwięki pełne zachwytu.Zaczęłam bawić się językiem wokół główki członka.Wzięłam go do buzi zaczynając ssać. Krzyki Nathana pokręcały atmosferę a mnie zachęcały do pracy.Od razu zaczęłam szybsze ruchy.Starałam się jak mogłam.Czułam jak nogi chłopaka pod wpływem rozkoszy uginają się.Chwycił mnie za włosy i krzycząc moje imię pomagał wykonywać ruchy.
-Ochh..kochanie!-krzyczał z podniecenia
Nie wytrzymał jego nogi zrobiły się jak z waty więc musiał oprzeć się rękami o umywalkę.Nie przestawiając przenosiłam się na szybszy tryb.
-Nie mogę już! Kończ!-sapał krzycząc
Jak na życzenie przerwałam swoją prace prostując się przed chłopakiem
Spojrzał na mnie z zachwytem i szybko znalazła się przy mnie.Wbił się groźnie w moje usta ściskając mocno moje pośladki.Jęknęłam pod wpływem jego siły.Podniósł mnie i posadził na poprzednim miejscu wcześniej ściągając moją bieliznę.Bez ostrzeżenia wbił we mnie dwa palce.
-Aaaa!-krzyknęłam z bólu przez pocałunek
-Krzycz!-przerwał pocałunek przyśpieszając ruchy we mnie
-Nathan to boli!-powiedziałam
Przerwał ale za to zaczął poruszać się we mnie pokręcając punkt G.Krzyczałam z rozkoszy jęcząc mu prosto do ucha. Czułam się jak w siódmym niebie.Tylko On doprowadzał mnie do takiego orgazmu.Nikt inny nie może mu dorównać a dzisiaj to w szczególności.
-Nath dochodzę-krzyknęłam wtulona w niego
Chłopak przyspieszył ruchy a po chwili w prezencie dostał moje soki, które wylizał. Poczułam smak swojej kobiecości na ustach.Przygryzł moją dolna wargę i wszedł we mnie delikatnie.Poruszał się płynnie.
-Co już się zmęczyłeś?-zapytałam kiedy jego ruchy stawały się wolniejsze
-A chcesz więcej?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem
-Tak...proszę - wybłagałam -Achhh -syknęłam kiedy wbił się w mój czuły punkt
Chwycił moje pośladki i pomagając sobie ruszał się do przodu.Moje krzyki rosły z każdym pchnięciem.
-Krzycz moje imię-powiedział
-Co?-wysapałam
-No krzycz!
-Nath,. Nath, Nathannnnnn! Ooo tak!-krzyczałam nie zważając na nic
Jego ruchy były groźne, a każde pchnięcie podniecało mnie jeszcze bardziej.Nasze sapanie łączyło się unosząc do góry.Poruszał się gwałtownie i niegrzecznie.Wbijałam paznokcie w jego plecy.Krzyczałam.Sapałam.Jęczałam z rozkoszy którą mi dawał.Jego ciepły i przyspieszony oddech zatrzymywał się na moich ramionach.
-Nathan dochodzę już!-jęczałam
-Czekaj! Jeszcze dwa pchnięcia-powiedział szybko-Już!-krzyknął a ja mogłam wypuścić swoje soki
Nasze płyny zmieszały się a my odetchnęliśmy z ulgą. Brunet pomału wyszedł ze mnie i przytulił.W swoich ramionach łapaliśmy świeże powietrze i doprowadzaliśmy oddechy do normalnego stanu.
-Byłeś niesamowity-powiedziałam kiedy temperatura ciała obniżyła się
-Ty też.Kocham Cię-pocałował mnie w policzek
Zeszliśmy razem trzymając się za rękę.
-Zgadzam się na ten teledysk-powiedział Nathan z uśmiechem przytulając mnie
-Jakich ty środków użyłaś aby go przekonać?-zapytał zdziwiony Max
-Naturalnych-powiedział Jay unosząc brew patrząc na koszulkę Natha na moim ciele
51.Imagin Tom
Dla Ady
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedział Tom .
- Wow . Powinnam się bać ..? - zapytałam .
- Too co ci zaraz powiem .. No .. Nie jest śmieszne .
- No mów już bo zaraz umrę z ciekawości . !!!
- [T.I] .. Ja wiem , że po tym co ci zaraz powiem możesz ..eee... No .. Możesz mnie znienawidzić ale przecież nie mogę tego ukrywać . Bo ..
- No wykrztuś to z siebie !
- Zdradziłem cię .. Jaa przepraszam byłem pijany - Powiedział Tom bardzo zdenerwowany . Ja po prostu siedziałam na kanapie i nic nie mówiłam . Czułam jakby ktoś walną mnie łopatą w twarz . Too takie nie przyjemne uczucie kiedy dowiadujesz się , że osoba którą kochasz po prostu robi ci coś takiego . - [T.I] . Powiedz coś ! Proszę .
- Ale co mam ci powiedzieć .? - powiedziałam spokojnie bo wiem z doświadczenia , że krzyczenie nic nie pomaga .
- Powiedz , że będzie dobrze ..
- Czyli mam cię okłamać .? - wstałam i zamierzałam iść do swojego domu . Gdybyśmy mieszkali razem pewnie zrobiłabym mu jakąś scenę , że się wyprowadzam i , że nigdy się nie zobaczymy .
- Proszę zostań ! . Porozmawiajmy - mówił potężnym a zarazem smutnym głosem Tom .
- Ale o czym chcesz porozmawiać .? - zaczęłam i właśnie w tym momencie łzy zaczęły mi napływać do oczu - Nie wiem co mam ci powiedzieć . Boli . Rozumiesz .? . Boli mnie to , że te 3 miesiące spędzone razem nic dla ciebie nie znaczą ! . Ja wiem .. Ty masz koncerty i ja dlatego rzadko się widujemy ale żeby zdradzać .? Dlaczego .? - mówiłam cała już zapłakana .
- Kocham Cię . Nie wiem dlaczego to zrobiłem ja .. - nagle mu przerwałaś ..
- Z kim .?
- Ale to nie ważne z kim ..
- Z kim .? - powtórzyłam dwa razy głośniej .
- Pamiętasz moją byłą .. - znowu mu przerwałam .
- Kiedy .?
- Może z miesiąc temu ..
- I przez ten miesiąc udawałeś , że wszystko jest dobrze .? . Nienawidzę cię . Rozumiesz .. Nienawidzę ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz a zaraz po tym wyszłam z domu . Nie biegłam i nie płakałam w ciągu drogi bo przecież zależy mi i na mojej i na jego karierze . Gdybym płakała wybiegając z jego domu to pewnie już na drugi dzień gadaliby o naszym rozstaniu itp.
Nie poszłam do domu tylko do mojej przyjaciółki . Nazywa się Jessica
Wyłączyłam telefon a , że Tom nie wiedział , że przyjaźnie się z Jess to nie miał pojęcia , że jestem u niej . Powiedziałam jej wszystko . Ona mnie pocieszała . Czułam taką jakby ulgę bo mam koło siebie kogoś takiego jak ona .
MIESIĄC PÓŹNIEJ .
Ogólnie mam nową kartę do telefonu .. Po prostu nie chce mieć z Tomem nic wspólnego . Teraz .. dopiero po miesiącu postanowiłam , że zobaczę ile razy dzwonił i pisał .
283 nieodebrane połączenia i 362 nowe wiadomości .
- Zależy mu na mnie - pomyślałam . Poczułam wibracje i zobaczyłam , że to on znowu dzwoni . Odrzucić ? - pomyślałam . Nie . Po prostu nie . Nienawidzę go . Wyłączyłam telefon po czym poszłam się przejść po parku . Zobaczyłam go . Miałam nadzieje , że mnie nie widział .. A jednak . Zobaczył . Przybiegł do mnie .
- Brzuch ci urósł - powiedział do mnie .
- Co ..?
- Jesteś w ciąży .?
- Nie ... - uciekłam . No w sumie to spóźniał mi się okres ale żeby od razu w ciąży . Zadzwoniłam do menadżera i powiedziałam , żeby kupił mi test ciążowy . Gdybym ja go kupiła od razu by ludzie gadali .
Tak . Jestem w ciąży i to jeszcze z tym palantem . Dlaczego .? - pomyślałam . Jess nie było . Wyjechała w trasę dlatego miałam dom tylko dla siebie . Poszłam przed telewizor . O nie ! . Akurat leciał wywiad z The Wanted . Nastało pytanie : Jak jest z waszymi sprawami sercowymi ? . Tom odpowiadał jako drugi . Co powiedział ? . Tego naprawdę się nie spodziewałam . Powiedział coś takiego :
- U mnie wręcz super ! . Jestem szczęśliwy z tego , że zostanę ojcem ! .
- Co ? - pomyślałam . Potem on dodał .
- [T.I] jest w ciąży spodziewamy się dziecka .
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedział Tom .
- Wow . Powinnam się bać ..? - zapytałam .
- Too co ci zaraz powiem .. No .. Nie jest śmieszne .
- No mów już bo zaraz umrę z ciekawości . !!!
- [T.I] .. Ja wiem , że po tym co ci zaraz powiem możesz ..eee... No .. Możesz mnie znienawidzić ale przecież nie mogę tego ukrywać . Bo ..
- No wykrztuś to z siebie !
- Zdradziłem cię .. Jaa przepraszam byłem pijany - Powiedział Tom bardzo zdenerwowany . Ja po prostu siedziałam na kanapie i nic nie mówiłam . Czułam jakby ktoś walną mnie łopatą w twarz . Too takie nie przyjemne uczucie kiedy dowiadujesz się , że osoba którą kochasz po prostu robi ci coś takiego . - [T.I] . Powiedz coś ! Proszę .
- Ale co mam ci powiedzieć .? - powiedziałam spokojnie bo wiem z doświadczenia , że krzyczenie nic nie pomaga .
- Powiedz , że będzie dobrze ..
- Czyli mam cię okłamać .? - wstałam i zamierzałam iść do swojego domu . Gdybyśmy mieszkali razem pewnie zrobiłabym mu jakąś scenę , że się wyprowadzam i , że nigdy się nie zobaczymy .
- Proszę zostań ! . Porozmawiajmy - mówił potężnym a zarazem smutnym głosem Tom .
- Ale o czym chcesz porozmawiać .? - zaczęłam i właśnie w tym momencie łzy zaczęły mi napływać do oczu - Nie wiem co mam ci powiedzieć . Boli . Rozumiesz .? . Boli mnie to , że te 3 miesiące spędzone razem nic dla ciebie nie znaczą ! . Ja wiem .. Ty masz koncerty i ja dlatego rzadko się widujemy ale żeby zdradzać .? Dlaczego .? - mówiłam cała już zapłakana .
- Kocham Cię . Nie wiem dlaczego to zrobiłem ja .. - nagle mu przerwałaś ..
- Z kim .?
- Ale to nie ważne z kim ..
- Z kim .? - powtórzyłam dwa razy głośniej .
- Pamiętasz moją byłą .. - znowu mu przerwałam .
- Kiedy .?
- Może z miesiąc temu ..
- I przez ten miesiąc udawałeś , że wszystko jest dobrze .? . Nienawidzę cię . Rozumiesz .. Nienawidzę ! - wykrzyczałam mu prosto w twarz a zaraz po tym wyszłam z domu . Nie biegłam i nie płakałam w ciągu drogi bo przecież zależy mi i na mojej i na jego karierze . Gdybym płakała wybiegając z jego domu to pewnie już na drugi dzień gadaliby o naszym rozstaniu itp.
Nie poszłam do domu tylko do mojej przyjaciółki . Nazywa się Jessica
Wyłączyłam telefon a , że Tom nie wiedział , że przyjaźnie się z Jess to nie miał pojęcia , że jestem u niej . Powiedziałam jej wszystko . Ona mnie pocieszała . Czułam taką jakby ulgę bo mam koło siebie kogoś takiego jak ona .
MIESIĄC PÓŹNIEJ .
Ogólnie mam nową kartę do telefonu .. Po prostu nie chce mieć z Tomem nic wspólnego . Teraz .. dopiero po miesiącu postanowiłam , że zobaczę ile razy dzwonił i pisał .
283 nieodebrane połączenia i 362 nowe wiadomości .
- Zależy mu na mnie - pomyślałam . Poczułam wibracje i zobaczyłam , że to on znowu dzwoni . Odrzucić ? - pomyślałam . Nie . Po prostu nie . Nienawidzę go . Wyłączyłam telefon po czym poszłam się przejść po parku . Zobaczyłam go . Miałam nadzieje , że mnie nie widział .. A jednak . Zobaczył . Przybiegł do mnie .
- Brzuch ci urósł - powiedział do mnie .
- Co ..?
- Jesteś w ciąży .?
- Nie ... - uciekłam . No w sumie to spóźniał mi się okres ale żeby od razu w ciąży . Zadzwoniłam do menadżera i powiedziałam , żeby kupił mi test ciążowy . Gdybym ja go kupiła od razu by ludzie gadali .
Tak . Jestem w ciąży i to jeszcze z tym palantem . Dlaczego .? - pomyślałam . Jess nie było . Wyjechała w trasę dlatego miałam dom tylko dla siebie . Poszłam przed telewizor . O nie ! . Akurat leciał wywiad z The Wanted . Nastało pytanie : Jak jest z waszymi sprawami sercowymi ? . Tom odpowiadał jako drugi . Co powiedział ? . Tego naprawdę się nie spodziewałam . Powiedział coś takiego :
- U mnie wręcz super ! . Jestem szczęśliwy z tego , że zostanę ojcem ! .
- Co ? - pomyślałam . Potem on dodał .
- [T.I] jest w ciąży spodziewamy się dziecka .
Subskrybuj:
Posty (Atom)